Aron Domżała: To był rajd pełen wzlotów i upadków

Aron Domżała i Szymon Gospodarczyk okazali się najlepsi w klasie T3 rajdu Abu Dhabi Desert Challenge, drugą rundę Pucharu Świata w Rajdach Cross Country. - Ten rajd był pełen wzlotów i upadków - powiedział na mecie Domżała.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
Materiały prasowe

Załoga Domżała-Gospodarczyk rozpoczęła rajd z kopyta. Po prologu szutrowym zajmowali pierwsze miejsce w klasie T3 oraz piętnaste w klasyfikacji generalnej. Pierwszy odcinek, który prowadził przez wydmy i przeplatał się z szybkimi partiami na piachu, ukończyli jako drudzy w klasie. Utrzymanie pozycji na następnym odcinku było nie lada wyzwaniem, ponieważ trasa była naszpikowana dużą ilością ściętych wydm, co dla załogi z małym doświadczeniem było męczącym zadaniem.

Trzeci etap rajdu okazał się najbardziej dramatyczny dla załogi. Samochód innego zespołu uderzył w Polarisa, czego skutkiem było urwane prawe przednie koło, duża strata czasowa oraz brak hamulców na odcinku ponad 180 km. Naprawa koła zajęła załodze blisko godzinę, co i tak nie uchroniło Arona i Szymona przed usuwaniem innych usterek podczas dalszej rywalizacji na odcinku.

Pomimo problemów podczas trzeciego etapu Aron i Szymon nie poddawali się i kontynuowali zaciekłą walkę o zwycięstwo. Czwarty etap pozwolił na odrobienie strat i zdobycie trzeciego miejsca na podium. Jednak to ostatni, wygrany etap zadecydował o tym, że załoga zdobyła upragnione i okraszone ogromnym wysiłkiem pierwsze miejsce w klasie T3 oraz jedenaste miejsce w klasyfikacji generalnej.

Aron Domżała: "Ten rajd był pełen wzlotów i upadków, na szczęście zakończył się dla nas dużym sukcesem. Wygraliśmy pierwszy odcinek specjalny i przez następne dwa etapy prowadziliśmy zaciętą walkę o pierwsze miejsce. Niestety na samym początku trzeciego etapu pokonując wysoką wydmę, uderzyło w nas auto innej załogi – w wyniku zderzenia urwało nam prawe przednie koło i wydawało się nam, że to już koniec rajdu dla nas. Na szczęście udało się nam prowizorycznie naprawić auto i przejechać etap już bez hamulców ograniczając stratę czasową do 90 minut. Nie poddaliśmy się i mimo dużej straty nadal walczyliśmy. Ostatni etap znów należał do nas, a nasi rywale nie uniknęli problemów co przełożyło się na wygrany rajd. Przez 2000 kilometrów naprawdę dużo może się zdarzyć, ten rajd nauczył mnie aby nie poddawać się w najbardziej beznadziejnych sytuacjach".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×