Rafał Sonik wściekły: Mam potężnego krwiaka

Zwycięzca Rajdu Dakar z roku 2015 miał niegroźny wypadek na trasie 1. etapu tegorocznej edycji. Na szczęście dojechał do mety, ale ze sporym krwiakiem, którego zdjęcie opublikował na portalu społecznościowym.

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota
PAP/EPA

Rafał Sonik wielokrotnie przyznawał, że jest przesądny. Jednym z jego fatum jest pierwszy etap rajdu - jeżeli go pokona, to znaczy, że dojedzie do mety. Tegoroczna edycja Rajd Dakar pogroziła Polakowi palcem już na trzecim kilometrze trasy, kiedy zaliczył upadek. Stara maksyma mówi jednak: "co cię nie zabiję, to cię wzmocni".

Poniedziałkowy odcinek specjalny miał być przetarciem dla wszystkich uczestników. Wydłużonym prologiem z elementami nawigacji. Dla niektórych okazał się jednak końcem zmagań. Sebastien Souday, zwycięzca dwóch rund tegorocznego Pucharu Świata, upadł i złamał nadgarstek, po raz trzeci z rzędu wypadając z Dakaru na jednym z początkowych etapów. Rafał Sonik miał dużo więcej szczęścia, bo choć również zaliczył niewielką kraksę, jego stratą było zaledwie sześć minut do lidera.

- Roadbook nie ma oznakowań, do których przywykliśmy w cyklu Pucharu Świata. Nie wszystkie przeszkody mają nadaną odpowiednią wagę i ciągle jesteśmy czymś zaskakiwani. Tak było w tym przypadku, kiedy jadąc w kurzu, trafiłem lewym kołem w dużą muldę i wyrzuciło mnie z quada na prawą stronę. Na szczęście przy niewielkiej prędkości, ale wiele elementów się powyginało, a ja zarobiłem potężny krwiak na nodze… - relacjonował krakowianin.

Kurz, o którym wspomniał zwycięzca z 2015 roku, nie był bez znaczenia. Został wzniecony przez poprzedzających go na starcie motocyklistów. - Prosiłem Marca Comę, aby zrobił pięć lub choć trzy minuty przerwy między nami a motocyklistami. Nie zgodził się i ruszyłem na trasę 30 sekund za ostatnim na liście jednośladem. Tymczasem nasza czołówka jest szybsza od przynajmniej stu z tych zawodników... - podkreślał.

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w iTunes). Komfort i oszczędność czasu!

Strata do Brazylijczyka Marcelo Medeirosa, który wygrał etap przed Gastonem Gonzalezem z Argentyny i Nelsonem Sanabrią z Paragwaju, wyniosła nieco ponad sześć minut. W perspektywie całego rajdu to niewiele, ale jak zauważył Sonik, ma ogromne znaczenie w kolejnych dniach. - We wtorek ponownie będę musiał wyprzedzać najwolniejszych motocyklistów, bo wystartuję zza ich pleców. Z krwiakiem na nodze i w zapowiadających się tumanach kurzu czeka mnie naprawdę ciężki dzień. Jak w 2010 roku, kiedy powoli odbudowywałem swoją pozycję przez dobrych kilka dni. Cóż zrobić? Muszę się wyspać, wziąć leki przeciwbólowe, zacisnąć zęby i pojechać najlepiej jak to będzie możliwe - zapowiedział.

We wtorek zawodnicy ruszą z miejscowości Resistencia do San Miguel de Tucuman. Etap będzie liczyć 803 km, z czego 275 km stanowić będzie odcinek specjalny.

ZOBACZ WIDEO Krew, pot i łzy. Dakar od razu dał się we znaki (źródło: TVP SA)
Rafał Sonik będzie na podium po wtorkowych zmaganiach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×