Zadowolony Rafał Sonik: Mam plan na kolejne dni

PAP / Kryspin Dworak
PAP / Kryspin Dworak

Polak po upadku pierwszego dnia zmagań Rajdu Dakar zaczął drogę w górę klasyfikacji, awansując we wtorek o siedem pozycji, wyprzedzając niemal 50 rywali.

W tym artykule dowiesz się o:

Odcinek specjalny liczący 275 kilometrów stanowił mozaikę warunków terenowych. Na trasie na zmianę pojawiały się bajora mętnej wody, wciągające pojazdy błoto oraz ubite, suche drogi, na których zawodnicy wzniecali tumany kurzu. Podobnie, jak przed rokiem, były to odcinki rodem z rajdów WRC, na których można rozwijać potężne prędkości.

[tag=11266]

Rafał Sonik[/tag] zdecydowanie woli kręte, techniczne etapy w górach, ale jak sam zwykł mawiać "nie pęka na robocie". Doskonale obrazuje to osiągnięty przez niego rezultat. Motocykle i quady startują naprzemiennie według osiągniętych dzień wcześniej rezultatów. Krakowianin ruszył jako 141. zawodnik, a mecie zameldował się z około 92. czasem. W swojej klasie odnotował 16. wynik, udowadniając, że rajd dopiero się dla niego rozpoczął. Zwycięzcą okazał się Pablo Copetti, który został również nowym liderem.

- Spełnił się najlepszy z możliwych scenariuszy. Wiedziałem, że będę mieć przed sobą wielu wolniejszych motocyklistów i quadowców, przez których stracę kilkadziesiąt cennych minut. Wyzwanie polegało na tym, by było ich jak najmniej. Udało się! Skoczyłem w klasyfikacji o kilka pozycji i taki sam plan mam na kolejne kilka dni - zapowiedział Sonik, który awansował z 25. na 18. miejsce w "generalce".

Krakowianin dotarł na biwak ubłocony i zmęczony, ale w dobrym humorze. Nawet potężny upał i dokuczający ból potężnego krwiaka na nodze nie przeszkodziły mu w żartowaniu z niedogodności. - W miejscu, gdzie tankowaliśmy było 48 stopni Celsjusza. Na wszelki wypadek włączyłem więc wszystkie wentylatory silnika, a kiedy błoto zarzuciło mi termometr, nie czyściłem go, żeby się nie denerwować - śmiał się sześciokrotny zdobywca Pucharu Świata.

W środę dakarową kolumnę czekają 364 kilometrów odcinka specjalnego w górach na północy Argentyny. Na trasie z San Miguel de Tucuman do San Salvador de Jujuy pojawią się pierwsze sekcje w pełni off-roadowe. Nadal doskwierać będzie upał, a stawka zdecydowanie bardziej rozciągnie się między startem i metą. - Cieszy to, że będę mieć przed sobą zdecydowanie mniej rywali. Krok po kroku realizujemy zamierzenia i odbudowujemy pozycję. Prawdziwe wyzwania czekają nas dopiero w Boliwii - zakończył Sonik.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar: walka z czasem to chleb powszedni (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)