Do wypadku, który wyeliminował Toby'ego Price'a z Rajdu Dakar doszło na trasie czwartego etapu z San Salvador de Jujuy do Tupizy w Boliwii. W momencie, w którym Australijczyk zaliczył upadek, jechał na czele stawki motocyklistów.
Price doznał złamania kości udowej lewej nogi. Z trasy został zabrany najpierw do szpitala polowego na biwaku, a stamtąd przetransportowano go już do La Paz w Boliwii, gdzie został poddany operacji i przechodzi rehabilitację.
Jednak, jak poinformował sam motocyklista, proces powrotu do zdrowia komplikują napady bólu, prawdopodobnie wywołane zakrzepami krwi w płucach oraz bariera językowa. Miejscowi lekarze w większości nie znają angielskiego lub posługują się tylko podstawowymi zwrotami.
"Kłopoty w komunikacji są sporym wyzwaniem, a do tego napady bólu trochę mną wstrząsnęły. Jednak tutejsi specjaliści ciężko pracują i podejrzewają, że ból jest spowodowany zakrzepami w moich płucach" - napisał na swojej stronie Australijczyk.
Motocyklista niewiele sobie przypomina z wypadku. - Jedyne co pamiętam, to uderzenie w coś twardego i że było to w korycie wyschniętej rzeki. Jestem pewny, że musiałem uderzyć w skałę. Po wyskoku leżałem twarzą w dół i byłem zamroczony. W końcu zabrał mnie śmigłowiec i już wtedy wiedziałem, że mam złamaną nogę. Przede mną długa droga, żeby wrócić, ale plan jest taki, aby za cztery miesiące znów wsiąść na motocykl - zapowiada Price.
ZOBACZ WIDEO Bez nóg, bez rąk, bez ograniczeń na Dakarze (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}