Dakar 2017: życiówka Tomiczka, Przygoński wciąż w czołówce

Materiały prasowe / ORLEN Team
Materiały prasowe / ORLEN Team

Adam Tomiczek, tegoroczny debiutant na Dakarze, po raz kolejny potwierdził nieprzeciętny talent. Zaliczył najlepszy jak dotąd wynik etapowy, zajmując 13. pozycję, co pozwoliło mu na znaczny skok w klasyfikacji generalnej.

Zadaniem Adama Tomiczka na tegoroczny Rajd Dakar jest dojechanie do mety i zbieranie doświadczeń, aby w niedalekiej przyszłości ścigać się w dakarowej czołówce. Absolwent Akademii ORLEN Team wywiązuje się z tego zadania znakomicie. Na poniedziałkowym etapie zajął trzynaste miejsce, notując czas gorszy jedynie o 13 minut od zwycięzcy etapu Ricky’ego Brabeca i wyprzedzając m.in. tak doświadczonych motocyklistów, jak Stefan Svitko czy Helder Rodrigues.

- Dwa dni przerwy od ścigania bardzo mi pomogły, czułem się znacznie lepiej. Trasa odcinka prowadziła głównie po wydmach i piasku, więc odcinek nie był bardzo szybki. Przypominał enduro, więc dobrze mi się jechało i stąd ten znakomity czas - mówi Adam Tomiczek, który w klasyfikacji generalnej awansował na 40. miejsce. Dzięki temu do kolejnego odcinka wystartuje z wyższej pozycji.

- Będę mógł startować z lepszymi zawodnikami. To bardzo istotne, bo we wtorek będzie szybki odcinek, więc warto złapać dobrą grupę i się jej trzymać - dodaje Tomiczek.

W niedzielę, podczas dnia wolnego, zawodnicy mogli wreszcie trochę odpocząć. Nie próżnowali za to organizatorzy, którzy tego dnia wytyczyli nową trasę siódmego etapu, częściowo wykorzystując trasę szóstego, odwołanego odcinka.

ZOBACZ WIDEO Jacek Czachor: To jakie miejsce zajmie Tomiczek nie ma znaczenia (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

- To był trudny etap. Mieliśmy dobre tempo, dogoniliśmy Terranovę, ale w jednym miejscu drogi się rozjeżdżały i trzeba było wybrać jedną. Niestety wybraliśmy gorszą, nierówną. Ci zawodnicy, którzy wybrali tę drugą, byli szybsi. Straciliśmy przez to około 10 minut - przyznaje Kuba Przygoński.

Dakar minął już półmetek, a trudy rajdu są odczuwalne dla wszystkich. Z rywalizacji odpadło już kilkadziesiąt pojazdów, a wszystkich pozostałych we wtorek czeka szczególne wyzwanie: druga część etapu maratońskiego. Oznacza to, że między siódmym a ósmym etapem zawodnicy nie mogą skorzystać z pomocy mechaników i ewentualne usterki muszą usuwać sami.

- Musieliśmy zmienić wiatrak od chłodnicy, wymieniliśmy też dwa zapasowe koła na nowe - powiedział Przygoński.

- Mój motocykl ma się świetnie. Nie miałem żadnej wywrotki, a odcinek prawie cały prowadził w głębokim piasku, więc opony są jak nowe. Podczas przerwy mechanicy bardzo dobrze przygotowali motocykl, więc jestem o niego spokojny - dodał Tomiczek.

Przed zawodnikami dwa najdłuższe etapy tegorocznego Dakaru. We wtorek przejadą 892 kilometry (OS: 492 km) i wjadą do Argentyny. Dzień później czeka ich 977-kilometrowa przeprawa.

Komentarze (0)