Jakub Przygoński ukończył 41. edycję Rajdu Dakar na czwartej pozycji. To najlepszy wynik zawodnika Orlen Teamu w karierze. Niewiele brakowało, a 33-latek wyrównałby osiągnięcie Krzysztofa Hołowczyca sprzed kilku lat, kiedy to "Hołek" stanął na najniższym stopniu podium.
Hołowczyc jest jednak zbudowany tegorocznym występem Przygońskiego i wróży mu wielką karierę w dakarowym świecie. - Piękny wynik! Mamy drivera, który za rok, dwa, trzy dobierze się do skóry największym dakarowym asom! Do tego Kuba jest młody i ma przed sobą jeszcze wiele lat startów - przekazał były rajdowy mistrz Europy.
To, co rzuca się w oczy to bardzo młody wiek Przygońskiego. Stephane Peterhansel czy Carlos Sainz, którzy mają na swoim koncie szereg zwycięstw w Dakarze, są o ponad 20 lat starsi od reprezentant Orlen Team. - Kariera Kuby jest wręcz modelowa. Najpierw motocykl, potem auto. To najlepsza droga do sukcesu w tym sporcie. Żeby tylko sponsorzy dopisywali... - dodał Hołowczyc.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar to wyzwanie dla nadludzi. "Chylę przed nimi czoła"
Hołowczyc docenił przy tym występ Sebastiana Rozwadowskiego. Polski pilot towarzyszył Benediktasowi Vanagasowi. Litewsko-polska załoga ukończyła Dakar na jedenastym miejscu. - Do dziesiątego zabrakło im ledwie pięciu sekund. Po kilku latach dramatycznych przygód wreszcie prawie czysty rajd i bardzo dobre miejsce. A ostatnie dwa etapy Ben i Seba pojechali koncertowo! - stwierdził kierowca.
Olsztynianin zwrócił przy tym uwagę na to, że Vanagas i Rozwadowski są najlepszym przykładem na to, że współpraca między Litwinami i Polakami jest możliwa. - Ta świetna idea i symbolika tego projektu powinna dać wielu do myślenia jak można tworzyć mosty przyjaźni między tak bliskimi narodami, które teraz tak wiele dzieli... - podsumował Hołowczyc.