Ostatni etap 41. Rajdu Dakar był niemal formalnością - zarówno kierowcy, jak i motocykliści chcieli przede wszystkim uniknąć niepotrzebnego ryzyka, by nie stracić wypracowanego do tej pory wyniku. Jakub Przygoński i Tom Colsoul ostatecznie ukończyli etap z piątym czasem, a w klasyfikacji generalnej zajęli wysokie 4. miejsce - co jest najlepszym wynikiem Przygońskiego na tej imprezie.
- Czwarta pozycja, cieszymy się z niej niezmiernie. Wielka walka trwała do końca, szczególnie przez trzy ostatni dni, gdzie ścigaliśmy się na ekstremalnie trudnych wydmach, a problemy mieli praktycznie wszyscy. Cieszymy się, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi, ze światową czołówką, szczególnie, że jesteśmy młodą ekipą i mamy przed sobą dużo czasu i wiele rajdów. Większość odcinków kończyliśmy na trzeciej pozycji, co pokazuje, że pojechaliśmy świetnie, byliśmy "w sztosie" - mówi Jakub Przygoński, zawodnik Orlen Team.
- Dziękujemy wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki. Kiedy mieliśmy problemy, dostaliśmy mnóstwo pozytywnie motywujących wiadomości, za co jesteśmy wdzięczni. To było szczególnie ważne po odcinku, na którym mieliśmy awarię. Szkoda, że odpadli nasi rodacy – Aron Domżała i Maciek Marton, których samochód został w górach, czy Maciek Giemza, którego motocykl odmówił posłuszeństwa - dodaje Przygoński.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. To dlatego legendarny polski pilot odmówił startu
- Kuba świetnie jechał na ostatnich odcinkach, gonił podium, zabrakło do niego naprawdę niewiele. Należy pamiętać o tym, że uszkodzoną na jednym z etapów skrzynię biegów naprawił dość sprawnie, stąd ten dobry wynik. Co prawda głównym celem było "pudło", ale i tak poprawił zeszłoroczny wynik, więc jest dobrze. Należą mu się tylko gratulacje - mówi Jacek Czachor, który jako zawodnik jeździł z Przygońskim w jednym zespole, gdy ten walczył na Dakarze jeszcze jako motocyklista.
Tegoroczny rajd wygrał Nasser Al-Attiyah, dla którego był to trzeci zwycięski Dakar w karierze. Na drugim miejscu uplasował się Nani Roma, a najniższy stopień podium zajął Sebastien Loeb.
Życiowy sukces odniósł motocyklista Orlen Team - Adam Tomiczek. Pochodzący z Cieszyna przed startem marzył o pierwszej dwudziestce - ostatecznie Polak uplasował się na 16. pozycji.
- Za mną finałowy odcinek, krótki, praktycznie cały przejechany w kurzu i poświęcony na walkę z doganianymi rywalami. Wielu zawodników zaliczało dzisiaj wywrotki, ja chciałem przede wszystkim spokojnie dojechać do końca. Udało się zrealizować cel nadrzędny – ukończyć etap i przekroczyć linię mety, by móc cieszyć się z dobrej pozycji na koniec rywalizacji - mówi Adam Tomiczek z Orlen Team.
- Szesnaste miejsce Adama to sukces - celowaliśmy w TOP20, do piętnastki zabrakło naprawdę niewiele, ale główny konkurent zaliczył lepszy podjazd pod jedną górę i odrobił stratę. Adam w czasie rajdu miał jedną pomyłkę nawigacyjną, z której trzeba było wyciągnąć wnioski, ale ona nie miała większego wpływu na końcowy wynik. Poza tym epizodem jechał bardzo równo, za co warto go pochwalić - mówi Jacek Czachor, odpowiedzialny za przygotowanie do rajdu motocyklistów Orlen Team.
Do mety tegorocznego rajdu nie udało się dotrzeć trzeciemu z zawodników Orlen Team, Maciejowi Giemzie. Kielczanin musiał wycofać się z rajdu z powodu problemów technicznych.
- Maciek Giemza zaliczył jedną poważną pomyłkę nawigacyjną, poza tym jechał naprawdę bardzo dobrze. Dawał z siebie sto procent, a na to, co się zdarzyło, nie miał wpływu - tak samo, jak dużo bardziej doświadczeni zawodnicy, którzy również odpadli z rywalizacji. Gdyby nie to, mielibyśmy dwóch zawodników między 15 i 20 lokatą - podsumowuje Jacek Czachor.
Rywalizację motocyklistów wygrał Toby Price - Australijczyk triumfował w Dakarze po raz drugi w karierze, mimo że startował z niedoleczoną kontuzją nadgarstka. Drugie miejsce przypadło Matthiasowi Walknerowi, trzeci był Sam Sunderland. Na ostatnim etapie fatalny występ zaliczył Pablo Quintanilla - Chilijczyk przewrócił się na 10. kilometrze odcinka i wypadł poza podium rajdu.
W czwartkowy wieczór w stolicy Peru, Limie odbyła się oficjalna ceremonia zakończenia 41. Rajdu Dakar - zawodnicy, którzy dotarli do mety odebrali na rampie okolicznościowe nagrody. Kolejny Dakar już za rok - przedstawiciele rajdu zapowiadają, że chcą wrócić do formuły rywalizacji w trzech krajach.