Udział w "Original by Motul" oznacza, że zawodnicy rywalizują zupełnie bez pomocy osób trzecich. W praktyce wiąże się to z brakiem mechaników i obsługi. Wszelkie naprawy i problemy należy rozwiązywać we własnym zakresie. Biorąc pod uwagę fakt, jak wyczerpującym rajdem jest Dakar, praca przy maszynie po każdym ukończonym etapie to prawdziwe męki.
Mało który mężczyzna decyduje się podjąć tak trudne wyzwanie. Nie bała się go jednak kobieta, która na stałe przeszła do historii. Jako pierwsza przedstawicielka płci pięknej ukończyła Dakar bez najmniejszego wsparcia. To wynik godny podziwu.
Pracowała w sklepie motocyklowym
Jako dziecko Anastazja Nifontowa uprawiała wiele różnych sportów, w tym łyżwiarstwo figurowe czy narciarstwo. Jej życie zmieniło się na zawsze, gdy w wieku 16 lat otrzymała od ojca pierwszy motocykl. Była to rosyjska Tula o pojemności 200 ccm. - Pierwsze kilometry w terenie pokonałam po polach, tuż za domem rodziców. Odkąd pamiętam interesowały mnie duże, przeprawowe motocykle. Dążyłam do tego, żeby na nich jeździć - powiedziała.
Później rozpoczęła pracę w sklepie związanym z jednośladami. W ten sposób jej pasja do dwóch kółek rosła w siłę. Coraz mocniej wrastała w środowisko. Gdy dowiedziała się o Dakarze, od razu postawiła sobie za cel wziąć w nim udział. Pierwszy jej start zakończył się sukcesem, a więc ukończeniem morderczej rywalizacji.
Nietypowa mama
Obecnie Nifontowa ma 40 lat, męża oraz dwie córki. Sama o siebie mówi, że jest nietypową mamą. Podkreśla jednak, że rodzina mocno ją wspiera. - Moje dzieci są ze mną w każdym moim wyzwaniu. Śmieją się, że jestem bardzo oryginalna. To chyba dobrze. Tworzymy zgraną rodzinę - przekazała.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Jakub Przygoński pokazał klasę. "Jechał fantastycznie, praktycznie nie miał przygód"
Rosjanka może również liczyć na męża. - Dziękuje mu bardzo za to, że znosi moje szalone pomysły. Toleruje ten horror. Przy okazji tegorocznego Dakaru został nawet operatorem i redaktorem. Wspiera mnie jak może. To dla mnie niezwykle cenne - wyjaśniła.
Potrzebowała nowych wyzwań
Nifontowa ukończyła pierwszy Dakar w 2017 roku. To jednak było dla niej zbyt mało. Szukając kolejnych wyzwań, postanowiła zapisać się do kategorii "Original by Motul". Zawodnicy, którzy się na to zdecydują, zmagają się z rajdem zupełnie sami. Nie wspiera ich żadna ekipa. Motocykle naprawiają we własnym zakresie.
- Kiedy osiągnęłam metę Dakaru po raz pierwszy, czułam się niesamowicie. Chwile później wiedziałam już jednak, że to dla mnie za mało. Udowodniłam sobie, że mogę. Chciałam się przekonać, czy stać mnie na coś więcej. To był rodzaj wyzwania - wyjaśniła decyzję o dołączeniu do "Original by Motul".
Pierwsza w historii
Rosjanka ukończyła najtrudniejszy rajd świata w najbardziej wymagającej kategorii jako pierwsza kobieta w historii. Sprawiła sobie tym samym prezent na 40 urodziny, które obchodzi 19 stycznia 2019. - To bardzo dziwne obudzić się rano i nie czuć, jak ziemia wibruje od ciężaru ścigających się ciężarówek. Dziś już nie zrywam się o świcie, by wskoczyć na motocykl i oglądać na trasie wschód słońca. Ten Dakar to już historia. Psychicznie jestem bardziej zmęczona niż fizycznie - powiedziała.
- Stało się coś niewyobrażalnego. Bez wsparcia nigdy bym tego nie zrobiła. Dziękuje wszystkim za wiadomości, za tę falę energii, która prowadziła mnie do mety. Wszyscy we mnie wierzyli. Nadal nie dociera do mnie to, co się stało. Jestem pewna, że to wcale nie jest finał, a dopiero początek. Jak to mówią, życie zaczyna się po czterdziestce - przekazała Rosjanka.