Nowa era w Rajdzie Dakar. Pożegnanie z Ameryką Południową, powitanie z Bliskim Wschodem

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: rywalizacja na Dakarze
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: rywalizacja na Dakarze

Już nikt nie ma wątpliwości, że w najbliższej przyszłości Dakar nie powróci do Ameryki Południowej. Przyszłość rajdu związana jest z Bliskim Wschodem. Zadecydowały o tym kwestie finansowe.

Jeszcze ponad dekadę temu nikt nie wyobrażał sobie Rajdu Dakar poza granicami Afryki. Aż w roku 2008 imprezę trzeba było odwołać z powodu zagrożenia terrorystycznego. Organizator przyznał się bowiem do tego, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa kierowcom i członkom obsługi.

Problemy jednych są szansą drugich. Bo rok później Dakar powrócił do kalendarza motorsportu, ale już nie do Afryki. Działacze z Amaury Sport Organisation za nową lokalizację wybrali Amerykę Południową. Zwietrzyli przy tym szansę na świetny zarobek, bo tamtejsze kraje licytowały się o prawo do organizacji imprezy.

Dakar w Ameryce Południowej zmienił swoje oblicze

Kibice początkowo mogli być nieufni do Dakaru rozgrywanego na innym kontynencie niż zwykle. Podobnie zresztą jak kierowcy. Z czasem okazało się jednak, że rywalizacja na trasach w Argentynie, Peru czy Boliwii potrafi być równie wymagająca jak ta, której wcześniej byliśmy świadkami chociażby na gorącej Saharze.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1

Zdarzały się lata, gdy organizatorzy jakby chcieli udowodnić na siłę kierowcom, że Dakar nic nie stracił ze swojej natury i nadal jest najtrudniejszym rajdem świata. Niejednokrotnie kierowcy narzekali wprost na trudne warunki panujące na trasie.

Dakar w Ameryce Południowej miał też swoje plusy. Względem Afryki znacznie poprawiła się logistyka, bo trasę między etapami można było pokonać normalnymi drogami. Nie trzeba się już było przedzierać przez pustynię.

Zwiększyła się też liczba fanów na kolejnych etapach rajdu, bo kibicowanie na środku Sahary nie należało do najłatwiejszych zadań.

Czytaj także: Kradzież motocykli na torze Aragon 

Dakar się przejadł?

Gdy przed dekadą Dakar przenosił się do Ameryki Południowej, chętnych na organizację imprezy nie brakowało. Przez lata gościła ona w Argentynie, Chile, Peru, Paragwaju i Boliwii.

Aż doszło do roku 2019, który praktycznie przekreślił szanse na dalsze organizowanie rajdu na tym kontynencie. Istniało nawet ryzyko, że impreza zostanie odwołana. Ostatecznie doszła do skutku, ale po raz pierwszy w historii odcinki rozgrywano tylko w jednym kraju. Peru.

Argentyna przeżywa bowiem kryzys gospodarczy i nie miała środków na organizację imprezy. Finanse zadecydowały o tym, że podobnie postąpiły Chile i Boliwia. Peruwiańczycy znaleźli w swoim budżecie 25 mln dolarów na rajd, ale zrobili to w ostatniej chwili. Pod koniec czerwca 2018 roku, podczas gdy zwykle szczegóły trasy były znane znacznie wcześniej.

- Dopełnienie formalności związanych z takim wydarzeniem w tak krótkim okresie rodzi spory ból głowy. Gdybym co roku musiał organizować Dakar w ledwie kilka miesięcy, to zmieniłbym pracę. Bo to rodzi ogromną presję - komentował na łamach "Moorsportu" Etienne Lavigne, dyrektor Dakaru.

Kraje Ameryki Południowej padły od własnej broni. Ściągnęły Dakar do siebie za sprawą pieniędzy. Ich brak doprowadził do tego, że ASO postanowiło poszukać innego miejsca dla swojej imprezy.

Czas na Bliski Wschód

Jeszcze w styczniu Lavigne nie wykluczał powrotu do Afryki. Były to jednak puste słowa. Bardziej skierowane do kibiców, którzy z sentymentem wspominają legendarną trasę rajdu. W kuluarach mówiło się bowiem o tym, że przyszłość Dakaru związana jest z Bliskim Wschodem, a mianowicie Arabią Saudyjską.

Wprawdzie umowy jeszcze oficjalnie nie podpisano, ale o tym, że Dakar przez najbliższe pięć lat rozgrywany będzie właśnie w Arabii Saudyjskiej poinformował już "Autosport". Kraj ze stolicą w Rijadzie w żaden sposób nie musi martwić się o finanse, co zapewne ucieszyło przedstawicieli ASO.

Dla kierowców i motocyklistów rywalizujących w Dakarze oznacza to nowe realia. Trasy na Bliskim Wschodzie znów będą różnić się od tych, jakie widzieliśmy w Ameryce Południowej. Dominować będzie piasek i wydmy. Część rajdu poprowadzona zostanie pewnie w górskim pasmie Asir.

Czytaj także: Mick Schumacher zaskoczony swoimi czasami w F1

Saudyjczycy wykorzystają Dakar do promocji swojego kraju. Ostatnio władze tego państwa bardzo odważnie stawiają na motorsport. W Rijadzie odbywa się wyścig Formuły E. Przy tej okazji kraj stara się prezentować światu zmiany, jakie w nim zachodzą. Przy okazji wyścigu FE podkreślano m.in. fakt, że kobiety otrzymały zgodę na prowadzenie samochodów.

Jeśli Dakar na Bliskim Wschodzie się przyjmie, w kolejnych latach możesz zostać rozszerzony o kolejne kraje. Już teraz mówi się o Omanie, Jordanii czy Egipcie.

Komentarze (0)