Dziesiąty etap rajdu prowadził z Haradh do Shubaytah. Kierowca Asturii miał nadzieję, że powalczy w nim o zwycięstwo. Tym bardziej, że w poprzednich dniach radził sobie całkiem nieźle i znajdował się w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej.
Podczas próby pokonania jednej z wydm Fernando Alonso zaliczył dachowanie. Jego auto przekoziołkowało, a następnie wylądowało na kołach. Pojazd został znacznie uszkodzony, ale Hiszpan zdołał ruszyć dalej w trasę.
Zarówno Alonso, jak i jego pilot Marc Coma, wyszli z opresji bez szwanku. Niedługo później musieli się zatrzymać, bowiem uszkodzeniu uległy dwie opony.
Zobacz wypadek Fernando Alonso:
ÚLTIMA HORA. Fernando Alonso vuelca nada más salir en la especial de la etapa Maratón de hoy #DakarRTVE15EN Imagen de Álvaro García. 2 ruedas pinchadas. Los pilotos están bien. Siguen pero con daños importantes. pic.twitter.com/ZobnZwjcF7
— Paco Grande (@PacoGrandeTVE) January 15, 2020
To duże utrudnienie dla kierowcy. Jak poinformował portal sport.es, jeśli potrzebna jest część zamienna, której nie ma w samochodzie, ekipa musi czekać na przyjazd ciężarówki technicznej. To z kolei może potrwać nawet kilka godzin.
To sprawia, że Alonso praktycznie pożegnał się z szansami na zajęcie wysokiej lokaty w rajdzie, a niewykluczone, że w ogóle będzie musiał wycofać się z dalszej rywalizacji.
To już druga awaria w samochodzie Hiszpana podczas tegorocznej edycji Rajdu Dakar. Podczas drugiego etapu Fernando Alonso stracił ponad dwie godziny na naprawę koła, które pękło po uderzeniu w kamień.
Zobacz także:
- Jakub Przygoński tuż za podium. Kierowca Orlen Team ma powody do zadowolenia
- "Kierunek Dakar" odcinek 10. Przygoński walczy do końca
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Nieznane szczegóły wypadku Paulo Goncalvesa