Dwanaście dni rywalizacji na dystansie 7500 kilometrów, z czego 5000 stanowiły odcinki specjalne, nowa lokalizacja, nowy sposób organizacji - dla zawodników Orlen Team tegoroczny Rajd Dakar z pewnością był dużym wyzwaniem. Po ostatnim etapie 12. miejsce w klasyfikacji generalnej samochodów zajął Martin Prokop, 19. był Jakub Przygoński.
Najlepszy wynik z dotychczasowych startów na Dakarze osiągnął Maciej Giemza, który w gronie motocyklistów uplasował się na 17. pozycji. 5 miejsce w zestawieniu quadów zajął Kamil Wiśniewski.
Czytaj także: Izraelski miliarder zapłaci Williamsowi
Ostatni etap rajdu Dakar 2020 prowadził z Haradh do Qiddiya. Po liczącym 262 kilometry dojeździe zawodnicy rywalizowali na odcinku specjalnym o długości 167 kilometrów. Bardzo dobrze na nim radził sobie Maciej Giemza, który dojechał do mety na 9. pozycji.
ZOBACZ WIDEO F1. Kubica będzie miał pod górkę z Giovinazzim? "Są profesjonalistami. Nie będzie żadnych pretensji"
- Ukończenie pierwszego Dakaru w Arabii Saudyjskiej to jest bardzo cenne doświadczenie biorąc pod uwagę kolejne edycje, które się tu odbędą. Na ostatnim odcinku czułem się bardzo dobrze, jechałem w grupie kilku szybkich zawodników, przez większą część odcinka znajdowałem się w okolicy piątej pozycji, pod koniec trochę zwolniłem, ale i tak osiągnąłem swój najlepszy wynik na etapie do tej pory. W klasyfikacji generalnej awansowałem o jedną pozycję i bardzo się cieszę, że dojechałem do mety, bo to zawsze jest fajne uczucie, zwłaszcza na rajdzie Dakar - podsumował swój występ Maciej Giemza.
Trudy Dakaru podkreślał Jakub Przygoński, który mimo dwóch poważnych awarii samochodu był zadowolony ze swojego tempa. Kierowca zwrócił także uwagę na dobrą lokalizację rajdu oraz kwestie, które dla uczestników mogły być zaskakujące.
- Teren jest bardzo ciekawy i fajny, mamy tutaj powrót do prawdziwego pustynnego rajdu, myślę że jeśli w kolejnych latach w organizację włączą się sąsiednie kraje to będzie jeszcze lepiej. Nieco zaskoczyły nas niskie temperatury, ale to będzie dla nas nauczka na przyszłość, w kolejnych latach będziemy na to przygotowani. Myślami jesteśmy już przy następnym Dakarze, bo ten nie poszedł po naszej myśli - powiedział na mecie Jakub Przygoński.
Bardzo równą formę na czterech ostatnich odcinkach prezentował drugi z kierowców Orlen Team, Martin Prokop. Czech wraz z pilotem Viktorem Chytką meldował się wtedy na 4. miejscu, a ostatecznie w klasyfikacji generalnej zajął 11. pozycję.
- To był bardzo długi i wyczerpujący rajd, tym bardziej cieszymy się, że dojechaliśmy do jego mety. Nie jesteśmy do końca zadowoleni z naszej postawy, mieliśmy po drodze kilka problemów na etapach, liczyliśmy na lepszy rezultat. Na kilku szybkich odcinkach specjalnych nie byliśmy w stanie na równi rywalizować z innymi kierowcami, mieliśmy problem z osiągnięciem pełnej prędkości naszego samochodu. Skupiamy się na poprawie tego elementu pod kątem przyszłorocznego Dakaru, bo wygląda na to, że to jest kluczowe w osiąganiu dobrych rezultatów - podsumował swój występ Martin Prokop.
Cel, który założył sobie przed rajdem zrealizował Kamil Wiśniewski. Startujący na Dakarze po raz pierwszy w barwach Orlen Team quadowiec zajął w klasyfikacji generalnej 5. miejsce, dokładając do tego jedno etapowe zwycięstwo. Będący w dobrej formie zawodnik stwierdził, że byłby gotów ścigać się na Dakarze jeszcze dłużej.
Czytaj także: Williams broni decyzji ws. Nissany'ego
- Czuję się na tyle dobrze, że mógłbym się ścigać jeszcze przez tydzień, musielibyśmy tylko włożyć dużo pracy w quada, żeby móc rywalizować z innymi, osiągać dobre prędkości i podnieść jego wytrzymałość. Na Dakarze trzeba mieć dużo szczęścia, bo teoretycznie silnik mojego quada mógł ulec w czwartek usterce, przez co w piątek nie pojawiłbym się na starcie ostatniego etapu - powiedział Kamil Wiśniewski.
W tym roku, po raz pierwszy w historii, Orlen Team był reprezentowany na rajdzie Dakar przez pięć załóg. Do startujących już wcześniej Jakuba Przygońskiego, Adama Tomiczka i Macieja Giemzy w tym roku dołączyli Martin Prokop i Kamil Wiśniewski.