Hubert Auriol urodził się 7 czerwca 1952 roku w Addis-Adeba w Etiopii, stąd też wziął się jego przydomek "L'Africain" podczas Rajdu Dakar. Został legendą tej imprezy, jako pierwszy odnosząc triumfy na motocyklu i za kierownicą samochodu. Jednak nic nie przewidywało, że jego życie ma być związane z motoryzacją.
Po ukończeniu studiów zajął się bowiem sprzedażą tekstyliów w południowo-zachodniej Francji, a biznes szedł na tyle dobrze, że można z nim było wiązać przyszłość. Aż w roku 1973 w wieku 21 lat Auriol odkrył motocykl trialowy.
Hubert Auriol - legenda Dakaru
"Był poważnie chory od dłuższego czasu. Pomimo to, odwiedził w zeszłym roku biwak w Ha'il i wspólnotę, którą tworzył. Był jedną z ikon Dakaru od początku historii imprezy" - głosi komunikat, jaki organizatorzy opublikowali w niedzielę po tragicznej wieści z Francji.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Kto po Stochu, Kubackim i Żyle? "Potrzebujemy skoczków, których nazwisk jeszcze nie znamy"
Hubert Auriol miał problemy z sercem, niedawno doszedł do tego COVID-19 i osłabiony organizm powiedział "dość". Jego odejście pogrążyło dakarową rodzinę w żałobie. Auriol jako dyrektor Dakaru, a funkcję tę pełnił do 2003 roku, miał okazję współpracować z wieloma zawodnikami. Doskonale rozumiał ich potrzeby, skoro sam kilkukrotnie przemierzył trasy Afryki.
Francuz znalazł się na liście startowej pierwszej edycji Rajdu Dakar w roku 1979. Był już wtedy po latach treningów na motocyklu trialowym i enduro. Już po debiucie zrozumiał, że mocniejszy motocykl, nawet jeśli jest cięższy, to lepsze rozwiązanie na Dakar. Dlatego zamienił Yamahę 500 XT na BMW 800 GS. W roku 1980 został zdyskwalifikowany, ale kolejna edycja należała już do niego. Dwa lata później powtórzył ten sukces.
Do mety z połamanymi nogami
Auriol szansę na zwycięstwo w rajdzie miał też w roku 1987. Toczył wtedy zacięty bój z Cyrilem Neveu. Aż na dzień przed finiszem Dakaru uczestniczył w poważnym wypadku. Doszło do niego na piaszczystej drodze terenowej. Złamał obie kostki, a jeden z rywali pomógł mu ponownie odpalić maszynę.
Ból na ostatnich 20 kilometrach był jednak ogromny. Na tyle duży, że Auriol przestał zmieniać biegi w swoim motocyklu. Neveu czekał na mecie i analizował stoper. Gdy zobaczył, że Auriol dojechał do końca etapu, był zirytowany. Jego główny rywal utrzymał bowiem prowadzenie w "generalce". Przed ostatnim dniem rywalizacji miał trzy minuty przewagi.
Ostatni dzień Dakaru to zwykle dość krótki etap i Neveu wiedział, że na takim dystansie nie odrobi aż trzech minut do rywala. Jednak Auriol po zdjęciu kasku zalał się łzami. - Mam złamane obie kostki. Nie dam rady jechać - krzyczał.
Obok Auriola pojawili się lekarze, rywale pomogli mu zsiąść z motocykla. Jedno ze złamań miało charakter otwarty. W takiej sytuacji o wyjeździe na trasę ostatniego etapu nie mogło być mowy. Leżał na ziemi i zwijał się z bólu, gdy równocześnie oddawał hołd swojemu rywalowi. - Cyril, jesteś najlepszy, wycofuję się! - brzmiały jego słowa, które później przytoczono w książce "Paryż-Dakar. Historia mężczyzn".
Spuścizna Huberta Auriola
Jako że Dakar był całym życiem Auriola, to po wyleczeniu kontuzjowanych nóg było jasne, że Francuz podejmie się powrotu na trasy rajdu. Tyle że już nie na motocyklu. Najpierw usiadł za kierownicą lekkiej konstrukcji buggy, ale brak sukcesów skłonił go do przesiadki do samochodu.
Po zwycięstwo za kierownicą pojazdu udało się sięgnąć po dołączeniu do fabrycznej ekipy Mitsubishi w roku 1992. Został pierwszym uczestnikiem w historii Dakaru, który triumfował w dwóch różnych kategoriach. Później wystąpił jeszcze w kolejnych dwóch edycjach jako kierowca Citroena, po czym odnalazł się w nowej roli.
Firma ASO, stojąca za najtrudniejszym rajdem terenowym świata, nominowała go do roli dyrektora Dakaru. Funkcję objął w roku 1995 i pełnił przez kolejną dekadę. Gdy tylko wypełnił swoją misję, znów usiadł za kierownicą samochodu. Tym razem sprawdzał prototypowy pick-up produkcji Isuzu, ale bez sukcesów.
Z czasem też zrozumiał, że Dakar poszedł w złą stronę. Ekipy zespołów rozrosły się, impreza stała się zbyt komercyjna. Auriol chciał przypomnieć dawną atmosferę rajdu i dlatego w roku 2006 zorganizował rajd "Legend Dakaru". Trasa nawiązywała do historii - prowadziła od Paryża do Dakaru.
Uczestnicy mieli do dyspozycji stare modele Yamahy 500 XT. Tworzyli przy tym trzyosobowe zespoły - każdy motocyklista miał do pomocy tylko jeden samochód serwisowy. Na bazie tych wydarzeń powstała kolejna impreza Africa Eco Race. Okazało się bowiem, że część kierowców tęskni za Afryką i po przeniesieniu Dakaru do Ameryki Południowej, chce rywalizować na dawnych trasach.
Auriol wykorzystał dawne znajomości i w ten sposób za sprawą Africa Eco Race rajdowcy znów przemierzają trasy, na których gościł niegdyś Dakar. Impreza ma przy tym promować rozwiązania ekologiczne, zachęca do oszczędzania wody i promuje szereg fundacji charytatywnych.
Hubert Auriol od dawna miał problemy z sercem. Zakażenie koronawirusem i COVID-19 dodatkowo osłabiły jego organizm. Już w listopadzie 2020 roku francuskie media informowały, że stan legendy jest krytyczny. Francuz długo walczył, niczym na ostatnich metrach Dakaru w roku 1987, ale ostatecznie przegrał walkę z poważną chorobą.
Czytaj także:
Kajetanowicz: To wielkie święto motorsportu
Kibice nie dostali zwrotu za bilety. Tracą cierpliwość