Błąd nawigacyjny słono kosztował Jakuba Przygońskiego. Trudna przeprawa Polaka na Dakarze

Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Jakub Przygoński
Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Jakub Przygoński

Błąd nawigacyjny przyczynił się do sporych strat czasowych Jakuba Przygońskiego na pierwszym etapie Rajdu Dakar. Mimo to, kierowca Orlen Team finiszował jako ósmy w stawce. Jeszcze lepiej wypadł czeski reprezentant Orlen Teamu - Martin Prokop.

Rajd Dakar - uznawany za najtrudniejszy i najbardziej wymagający na świecie - odwiedzał dotychczas cztery kontynenty: Europę, Afrykę, Amerykę Południową i Azję. W tym roku trzeci raz z rzędu zmagania odbywają się w Arabii Saudyjskiej. Na starcie stanęło 1065 zawodników reprezentujących 63 narodowości. W niedzielę zawodnicy mieli do pokonania pętlę o długości 514 kilometrów w okolicach miasta Ha'il. 333 km stanowił odcinek specjalny.

Na ósmym miejscu sklasyfikowany został Jakub Przygoński, który na trasie popełnił błąd nawigacyjny. Kierowca Orlen Team nie był jedynym, który zagubił się pod koniec trasy. Podobne problemy przeżył m.in. trzykrotny triumfator Dakaru Carlos Sainz.

- W nocy padał deszcz, więc pustynia na niedzielnym etapie była mokra. Do tego dużo piasku, wydm i camel grassów. Odcinek był bardzo ciężki dla samochodu. Niestety, podobnie jak cała czołówka, zanotowaliśmy błąd nawigacyjny. Przez to zabłądziliśmy i zanotowaliśmy dużą stratę. Nasz samochód nie jest też jeszcze tak szybki jak powinien, więc razem z inżynierami mamy przed etapem maratońskim dużo pracy do zrobienia - powiedział Przygoński, dla którego to już trzynasty start w Rajdzie Dakar.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa

Świetnie spisał się za to drugi z reprezentantów Orlen Team w klasyfikacji samochodów. Martin Prokop uzyskał bowiem trzeci czas i udanie rozpoczął tegoroczne zmagania. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z etapu i miejsca na podium. Kluczowa była dobra nawigacja, nie popełniliśmy żadnego błędu. Viktor wykonał dzisiaj fantastyczną pracę. Musimy jeszcze na pewno popracować nad szybkością samochodu - ocenił Prokop.

W klasie samochodów najlepszy na pierwszym etapie był doświadczony Nasser Al-Attiyah. Wyprzedził Sebastiena Loeba i wspomnianego Martina Prokopa. Z dużymi kłopotami technicznymi zmagał się w niedzielę broniący tytułu Stephane Peterhansel, który uszkodził zawieszenie w swoim Audi i musiał czekać na ekipę serwisową. To pozbawia go szans na kolejne zwycięstwo w Dakarze.

Z problemami mierzył się też Maciej Giemza, który był 43. wśród motocyklistów. - Od początku etapu jechało mi się bardzo dobrze. Nie miałem problemów nawigacyjnych. Ricky Brabec i Luciano Benavides dogonili mnie po około 100 kilometrach. Jechałem cały czas za nimi. Niestety, na 257. kilometrze cała nasza trójka zgubiła trasę.

Utknęliśmy na kilkadziesiąt minut razem z kilkunastoma innymi zawodnikami - powiedział zawodnik Orlen Team.

Po trudnym dniu Giemza starał się jednak szukać pozytywów. - Jestem zadowolony z tempa, które długimi momentami udawało mi się utrzymać. Wyniosłem z dzisiejszego etapu bardzo dużo. Teraz skupiam się już tylko na kolejnym dniu - zaznaczył Giemza, który w Dakarze rywalizuje już po raz piąty.

Wśród motocyklistów najszybszy na pierwszym etapie był Daniel Sanders, który w sobotę triumfował także w prologu. Drugi był Pablo Quintanilla, a trzeci Matthias Walkner.

Zmagania quadowców od szóstej lokaty rozpoczął Kamil Wiśniewski, który przed rokiem osiągnął swój najlepszy wynik, notując czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Dakaru. Przed rajdem nie ukrywał, że jego głównym celem jest walka o podium. Na pierwszym etapie zwyciężył Laisvydas Kancius przed Giovannim Enrico i Pablo Copettim.

Czytaj także:
Sukces Roberta Kubicy nie przeszedł bez echa
Eksplozja na Dakarze! Jedna osoba w szpitalu

Komentarze (0)