Atak terrorystyczny na Dakarze? Kierowca w śpiączce

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: trasa Rajdu Dakar
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: trasa Rajdu Dakar

Niepokojące wieści dotarły z Francji, gdzie w szpitalu w Clamart po eksplozji przed startem Rajdu Dakar przebywa Philippe Boutron. Ze względu na bardzo poważny stan, wprowadzono go w stan śpiączki. Saudyjczycy nie wykluczają, że był to celowy atak.

Do eksplozji doszło przed hotelem w Dżuddzie 29 grudnia, na trzy dni przed startem Rajdu Dakar, choć organizatorzy imprezy poinformowali o szczegółach incydentu dopiero po rozpoczęciu rywalizacji. Jako że władze Arabii Saudyjskiej nie wykluczają, iż był to celowy atak, podjęto decyzję o zaostrzeniu środków bezpieczeństwa na biwaku i w hotelach.

Wskutek eksplozji ucierpiał Philippe Boutron, który miał wystartować w Dakarze po raz dziewiąty. Początkowo informowano, że Francuz doznał urazu nogi, a jego stan jest poważny. Włoski "Motorsport" przekazał jednak nie najlepsze wieści. Po przetransportowaniu Boutrona do ojczyzny, lekarze podjęli decyzję o wprowadzeniu go w stan śpiączki farmakologicznej.

Boutron może liczyć na pomoc fachowców

Działania medyków mają na celu "złagodzenie bólu", a stan kontuzjowanej nogi Boutrona nadal określany jest jako poważny. Francuz, który równocześnie jest prezesem II-ligowego klubu piłkarskiego US Orleans i cenionym przedsiębiorcą, trafił do Szpitala Wojskowego Percy w Clamart.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"

Jak przekazał "Motorsport", 61-latek jest leczony "przez bardzo doświadczony personel medyczny" i "może liczyć na wsparcie rodziny".

Tymczasem francuski prokurator ds. zwalczania terroryzmu wszczął oficjalne dochodzenie ws. wydarzeń, które miały miejsce przed startem Dakaru. Śledztwo prowadzone jest w sprawie usiłowania zabójstwa poprzez atak terrorystyczny.

Francuscy śledczy wyjechali już do Dżuddy, gdzie mają zebrać ślady i współpracować z saudyjskimi władzami i służbami. Wszystko po to, aby ustalić okoliczności eksplozji samochodu należącego do zespołu Sodicars. W momencie zajścia w jego wnętrzu znajdowało się sześć osób, ale tylko Boutron doznał poważniejszych obrażeń.

Pilot Boutrona bohaterem

- Samochód nagle stanął w płomieniach, a Philippe poprosił mnie o pomoc. Mówił, żeby wyciągnąć go z fotela, bo nie czuje nóg - tak pierwsze chwile po eksplozji opisał Mayeul Barbet, pilot Boutrona.

To właśnie Barbet uratował życie Boutrona, zachowując zimną krew i udzielając pierwszej pomocy kierowcy. Francuz nie stracił przytomności, a jego pilot szybko założył mu opaskę uciskową. To zatamowało krwotok. W innym przypadku 61-latek straciłby życie wskutek znaczącej utraty krwi.

Podczas gdy śledczy będą badać okoliczności wydarzeń, które miały miejsce w Dżuddzie, francuscy lekarze mają się zastanawiać nad kolejną operacją Boutrona. Miałaby ona na celu ustabilizowanie stanu kierowcy. Wcześniej przeszedł on już jeden zabieg w Arabii Saudyjskiej. Miał on miejsce zaraz po eksplozji.

Rajd Dakar po raz trzeci z rzędu organizowany jest w Arabii Saudyjskiej, ale dotąd nie odnotowywano tam większych problemów z bezpieczeństwem. W historii imprezy tylko raz doszło do jej odwołania.

Z powodu zagrożenia atakiem terrorystycznym w Afryce nie doszła do skutku 30. edycja rajdu, zaplanowano na rok 2008. Następnie Dakar przeniósł się do Ameryki Południowej i nie powrócił już do swoich korzeni.

Czytaj także:
Lewis Hamilton porzuci F1 na rzecz filmów?! Znane szczegóły
Zdjęcie Michaela Schumachera poruszyło fanów F1

Komentarze (0)