Petra Kvitova nie miała zbyt wielu okazji, aby walczyć o najważniejsze tenisowe trofea, ale gdy już stawała twarzą w twarz z podobnym wyzwaniem, spisywała się znakomicie - wygrała oba wielkoszlemowe finały, w których wzięła udział, oraz zwyciężyła w 2011 roku w Mistrzostwach WTA. W sobotę po raz pierwszy w karierze walczyła o medal igrzysk olimpijskich - cztery lata temu w Londynie odpadła w ćwierćfinale - i znów sprostała wyzwaniu, pokonując Madison Keys, debiutantkę, 7:5, 2:6, 6:2.
Obie panie rywalizowały na korcie numer jeden, przy wielu pustych krzesełkach, podczas gdy oczy większości zwrócone były na główny obiekt i starcie Andy'ego Murraya z Keiem Nishikorim.
Pojedynek dwóch tenisistek prezentujących niezwykle agresywny styl gry niczym nie zaskoczył. Obie starały się jak najszybciej zdobywać punkty, grały na pełnym ryzyku i wręcz wduszały piłkę w kort. W premierowej odsłonie zdecydowanie więcej szans miała Keys - przy stanie 2:1 na swoją korzyść i break poincie poprosiła o sprawdzenie skrótu rywalki, który trafił w okolice linii bocznej. Nie miała jednak racji, bowiem piłka zahaczyła o linię. Kvitova mogła odetchnąć z ulgą, ale nie na długo. Nieco później przy wyniku 5:4 na swoją korzyść Amerykanka wypracowała sobie dwa setbole, ale leworęczna tenisistka wybroniła się dwoma świetnymi serwisami.
W samej końcówce partii sytuacja na korcie odwróciła się na niekorzyść Keys, która w jedenastym gemie została przełamana - wówczas Kvitova zagrała mądrze przeciw jej nogom. Po 50 minutach rywalizacji dwukrotna triumfatorka Wimbledonu zwyciężyła 7:5.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Wiłkomirski: Środowisko judo liczyło na choć jeden medal (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W drugiej odsłonie role się odwróciły, ponieważ to Keys jako pierwsza przełamała Kvitovą i objęła prowadzenie aż 5:2. Amerykanka była pewna siebie, natomiast Czeszka sprawiała wrażenie, jakby brakowało jej przysłowiowego "gazu" i po prostu przeszła obok tej odsłony. Leworęczna tenisistka nie zdołała nawet obronić swojego podania i przegrała 2:6 po 37 minutach.
Keys weszła na kort przed czasem, rozglądała się dookoła, natomiast Kvitova ze spokojem oczekiwała na komendę sędziny. Czeszka momentalnie ruszyła do ataku, prezentowała się pewnie w ważnych momentach i najpierw przełamała debiutującą w imprezie czterolecia Amerykankę, a nieco później obroniła break pointa przy własnym podaniu, posyłając mądry serwis. Reprezentantka USA zaczęła się coraz bardziej denerwować. Gdy przegrywała 0:3, cisnęła rakietą o kort, ale nie z taką mocną, aby dostać ostrzeżenie. Po chwili ulegała rywalce już 0:4, a mogło być i 0:5, ale oddaliła dwa break pointy.
Gdy Kvitova prowadziła 5:2 i 40-0 przy własnym podaniu, wydawało się, że zaraz usłyszy magiczne słowa "gem, set i mecz". Nic bardziej mylnego. Czeszka dopiero po obronie break pointa wykorzystała czwartego meczbola i przysiadła na korcie ze szczęścia.
#Kvitova #Keys pic.twitter.com/FEKTPbrFiH
— Karolina Konstańczak (@KaroKonstanczak) 13 sierpnia 2016
Kvitova została pierwszą reprezentantką Czech w grze pojedynczej od 1996 roku, która zdobyła medal w igrzyskach olimpijskich. Wówczas w Atlancie po brąz sięgnęła Jana Novotna, wygrywając mecz o trzecie miejsce z ... Amerykanką Mary Joe Fernandez.
Igrzyska olimpijskie, Rio de Janeiro (Brazylia)
Olympic Tennis Centre, kort twardy
sobota, 13 sierpnia
Mecz o 3. miejsce gry pojedynczej kobiet:
Petra Kvitova (Czechy, 11) - Madison Keys (USA, 7) 7:5, 2:6, 6:2
Madi w Tokio już bedzie Czytaj całość
W tym pojedynku miała prob Czytaj całość