W niedzielę (25 sierpnia) na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbywał się Memoriał Kamili Skolimowskiej, który był również częścią prestiżowej Diamentowej Ligi. Sportowców z perspektywy trybun wspierała liczna grupa kibiców - ponad 42 tysiące.
Fani mogli być zawiedzeni postawą Marii Andrejczyk. 28-latka osiągnęła wynik 58,12 metrów, co dało jej ostatnie, ósme miejsce. Okazuje się, że Polka do ostatniej chwili wahała się, czy w ogóle przystąpić do rywalizacji w Chorzowie.
- Wynik absolutnie odbiega od tego, co prezentowałam w sezonie, ale też poniekąd pokazuje, że ja już swój limit wyczerpałam. Czas odpocząć, zregenerować się - powiedziała bez ogródek Andrejczyk przed kamerami Polsatu Sport.
ZOBACZ WIDEO: Muzyka z Harry'ego Pottera i miotła. Kabaret, jak przywitali gwiazdora
Sama zainteresowana nie ukrywała, że wynik, jaki osiągnęła, i tak nie jest taki zły. Andrejczyk była bowiem przygotowana na zdecydowanie krótsze rzuty. W żadnym stopniu nie sprawia to jednak jej radości. Na jej twarzy widoczny był smutek.
- Nie ukrywam, że czuję się fatalnie, jest mi bardzo ciężko, ale to jest sport. Byłam gotowa dzisiaj na znacznie gorsze rezultaty, więc tak czy siak cieszę się, że wróciłam do rywalizacji po dwóch trudnych latach, w trakcie których nie rzucałam nawet 57 metrów - mówiła.
Mimo niepowodzeń polska lekkoatletka zapewniła, że nie składa broni i będzie robiła wszystko, by powrócić do dawnej dyspozycji. Ostatnie niepowodzenia określiła jako fatum, które na niej ciąży. W ten sposób odniosła się do kontuzji, z którymi musiała się zmagać.
Przypomnijmy, że Andrejczyk w Memoriale Kamili Skolimowskiej powtórzyła wynik z igrzysk olimpijskich w Paryżu. Na imprezie czterolecia Polka również zajęła ósmą pozycję.
Zobacz także:
Wypadek na bieżni. "Nie widziałam tak tryskającej krwi z palca"
"Raczej nie wystartuję". Swoboda chce odpuścić wielką imprezę