28-letni lekkoatleta z Warszawy tak znakomity rzut oddał w czasie mityngu w fińskim Turku. Swój poprzedni rekord kraju poprawił o prawie półtora metra (88,09 z 2017 roku).
Krukowski szczerze przyznaje, że nie jest tym rezultatem zaskoczony. - Wiedziałem, że stać mnie na bardzo dobre wyniki. Tak wychodziło z treningów, które w tym sezonie trochę zmodyfikowaliśmy. Ukierunkowaliśmy je na same rzuty, mocne i dalekie. Mój ojciec, który jest moim trenerem, razem ze szkoleniowcem Karoliny Kołeczek Piotrem Maruszewskim wymyślili, żeby zmniejszyć objętość treningową i skupiać się na najmocniejszych treningach rzutowych - tłumaczy sześciokrotny mistrz Polski.
- Teraz jak trenuję, to cały czas na najwyższych obrotach. Zamiast rzucać 80 razy po 70 metrów rzucam 10 razy po 85 i idę do domu, żeby się regenerować - dodaje Krukowski.
ZOBACZ WIDEO: DME 2021. Pia Skrzyszowska prawdziwą dominatorką! "Zrobiłam swoje maksimum"
Stabilizacja na poziomie 85 metrów i rekord, który w tej chwili daje Polakowi drugie miejsce na światowych listach, pozwalają mu myśleć o medalu zbliżających się igrzysk olimpijskich. I Krukowski nie ukrywa, że podium w Tokio to jego cel.
- Trenuję z myślą, żeby wrócić do Polski ze złotem - mówi. Nasz rekordzista wcale nie uważa, żeby Niemiec Johannes Vetter, który w tym roku już pięć razy rzucał poza granicę 90 metrów (najlepszy wynik: 96,29 z Drużynowych Mistrzostw Europy w Chorzowie), był w Japonii nie do pokonania.
- Nie tacy jak Vetter rzucali ponad 90 metrów, a na igrzyskach nie byli w stanie tego powtórzyć. Na przykład rekordzista świata Jan Żelezny. Rekord olimpijski wcale do niego nie należy. Igrzyska są tylko raz na cztery lata. Tym razem czekamy na nie aż pięć lat. Dla niektórych presja z nimi związana jest nie do przejścia. W sporcie na każdych zawodach może zdarzyć się wszystko, ale na igrzyskach wyjątkowo. Dlatego uważam, że w Tokio nie będzie kogoś poza zasięgiem - tłumaczy Krukowski. - Spójrzmy na Tomasza Majewskiego. Kiedy jechał do Pekinu i do Londynu, zajmował odległe miejsca na światowych listach, a dwa razy zdobył złoto.
Polski oszczepnik uważa, że w Japonii poza wspomnianym Vetterem jednym z jego najgroźniejszych rywali będzie Hindus Neeraj Chopra, który w tym roku rzucił 88,07. Dziewięćdziesięciometrowy rzut na stadionie olimpijskim w Tokio, zdaniem Krukowskiego, zagwarantuje podium. Nasz reprezentant właśnie tam chce po raz pierwszy przekroczyć magiczną w jego konkurencji granicę.
- Przed igrzyskami nie będę się na to nastawiał. Pragnienie przekroczenia tej bariery zachowam aż do olimpijskiego startu. Podejdę do niego z nastawieniem, że chcę i mogę, a nie muszę. Jeśli nałożę na siebie presję, to dlatego, że ją lubię. Dzięki niej będę na zawodach agresywny i zdeterminowany. A muszę taki być, żeby daleko rzucić.
89.55m ‼️@mkrukowski throws Polish javelin record and comes agonisingly close to 90-metre-mark!#ContinentalTourGold pic.twitter.com/DKfEbI8BE8
— Continental Tour Gold (@ContiTourGold) June 8, 2021
Bardzo dobra forma Krukowskiego to kolejny zwiastun pełnych emocji startów biało-czerwonych miotaczy i miotaczek na igrzyskach w Tokio. Wcześniej nowy rekord Polski kobiet w rzucie oszczepem, fantastycznym wynikiem 71,40, ustanowiła Maria Andrejczyk. Świetnie spisuje się też Paweł Fajdek, który w rzucie młotem ustanawia najlepsze rezultaty od kilku sezonów.
- Jeśli chodzi o rzuty, na tę chwilę igrzyska zapowiadają się dla nas fenomenalnie. Do Marii i Pawła dodajmy jeszcze Michała Haratyka, który pcha ponad 22 metry, czy Malwinę Kopron, która rzuciła młotem 75,40. Ważne, żeby było zdrowie. Jak ono będzie, na zawodach w Japonii damy sobie radę - podkreśla rekordzista Polski.
Czytaj także:
Prestiżowe wyróżnienie dla Marii Andrejczyk. Wystarczył jeden fenomenalny rzut
Znakomite rzuty polskich młociarzy. Tylko Fajdek bez rytmu