Marcin Olczyk: Strzał Polsatu w kolano czy strategiczny majstersztyk?
Choć decyzja Polsatu jest bardzo kontrowersyjna i już nie tylko poruszyła, ale wręcz podzieliła, środowisko siatkarskie w kraju, telewizja spod znaku słoneczka, wbrew niektórym opiniom, może na całym zamieszaniu sporo zyskać. Pierwszy i zapewne najważniejszy dla prywatnej firmy jest aspekt finansowy. Tutaj, nie dość, że za oglądanie meczów trzeba będzie zapłacić, to jeszcze nadawca nie będzie musiał blokować reklamodawcom najlepszych godzin telewizyjnych w kanale otwartym. O ile bowiem w mogącym trwać nawet 3 godziny meczu siatkarskim, możliwości emitowania reklam są mocno ograniczone, o tyle, puszczając w tym czasie filmy czy programy nie ma żadnych przeciwwskazań, by - jak dotychczas - serwować widzom nawet kilkunastominutowe przerwy.
Co więcej, taki ruch ze strony Polsatu, doprowadzi do darmowej, ale bardzo rzetelnej weryfikacji potencjału rynku. Jeżeli kibice nie będą nagminnie kupować dekoderów lub wiązać się na dłużej z platformą cyfrową nadawcy, będzie to wyraźny znak, że miłość Polaków do siatkówki, choć w teorii olbrzymia, na wielkie pieniądze już się raczej nie przełoży (skoro nawet historyczna impreza nie chce skłonić rodaków do wysupłania z portfela kilku dodatkowych złotówek). W przypadku sukcesu sprzedaży dekoderów, Polsat zyska masę odbiorców, którzy raz otrzymując bezgraniczny dostęp do świata siatkówki, łatwo się go nie pozbędą. W efekcie, w sytuacji ciężkiej rywalizacji na rynku, Polsat będzie w stanie zminimalizować przyszłe straty (w przypadku gdy mundial się jednak "nie sprzeda" sens dalszego inwestowania w siatkówkę będzie już bardzo wątpliwy, więc nakłady na tę dyscyplinę będzie można stopniowo ograniczać) lub zdmuchnąć konkurencji sprzed nosa kolejną partię klientów (w przypadku gdy Polacy zdecydują się jednak na dekoder).Choć czwartkowa decyzja Polsatu wywołała burzę, gdy już opadną emocje i znane będą szczegóły płatnej oferty, okazać może się, że fani siatkówki ruszą jednak po dekodery i nie zrezygnują ze śledzenia na żywo najważniejszego wydarzenia w historii polskiego volleya. Wizerunkowo Polsat na pewno z dnia na dzień stracił sporo. Już słychać głosy dotychczasowych abonentów tej telewizji, którzy deklarują chęć zakończenia "współpracy" po mundialu. Efektów w dłuższej perspektywie na ten moment przewidzieć się jednak nie da. I choć siatkarska kura "właścicielom" daje coraz mniej złotych jajek, Polsat, niczym przysłowiowy kot, wciąż ma spore szanse, by, wbrew "buntownikom" spaść na cztery łapy...
Marcin Olczyk