Podopieczni Tuomasa Sammelvuo nie musieli w środowym meczu w Spodku wylać tyle potu, co w starciu z Kubą, ale Olli Kunnari, przyjmujący drużyny Suomi przyznał, że spotkanie nie należało do łatwych, lekkich i przyjemnych. - Korea Południowa to przeciwnik o nieco innej charakterystyce, niż Kuba, może nie są to tak silni i fizycznie grający siatkarze, ale na pewno doskonale bronią, co było widać w dwóch pierwszych setach tego meczu. Właśnie wtedy mieliśmy spore problemy z naszym serwisem, był on albo niecelny i traciliśmy przez niego punkty, albo nie sprawiał żadnego problemu przeciwnikowi, który po dobrym przyjęciu uruchamiał swoje nietypowe kombinacje, co sprawiało nam spore problemy - przyznał autor 9 punktów przy słabej, zaledwie 27-procentowej skuteczności w ofensywie.
[ad=rectangle]
- Na szczęście wygrywaliśmy te sety, ale każda z drużyn była blisko zwycięstwa. Dopiero trzecia partia przyniosła zmianę, dzięki kilku asom serwisowym stworzyliśmy przewagę, której Koreańczycy nie potrafili już zmniejszyć. Było dużo łatwiej narzucić swój styl gry i prowadzić mecz po swojemu, dlatego oceniam ostatni set bardzo pozytywnie - uznał Kunnari. Choć przyjmujący nie błyszczał przez większość meczu, ostatni set, wygrany przez jego kadrę aż do 15, można śmiało nazwać jego popisem. Były zawodnik AZS-u Olsztyn posłał wtedy trzy asy serwisowe, które rozbiły zupełnie koreańskie przyjęcie i ułatwiły osiągnięcie przewagi nad rywalem.
Wydawać się mogło, że azjatycki zespół po dziesięciominutowej przerwie między drugim a trzecim setem przemyśli kilka spraw i ruszy do ataku, ale stało się zgoła inaczej. Czy zespół Kiwon Parka przegrał to spotkanie w sferze mentalnej? - Ciężko stwierdzić, co dzieje się w głowie rywala... Zakładam, że po prostu zagraliśmy dobrze, a przeciwnik nie dał sobie rady z naszym naporem i zagrywką. Być może mieli nas po prostu dosyć, kto wie - uśmiechnął się nieznacznie Kunnari.
Gdy mowa o Finach, nie może zabraknąć słów pochwały pod adresem ogromnej rzeszy ich kibiców, która opanowała katowicki Spodek. - Tak, to naprawdę wspaniałe. Każdy z nas czuje się w tej hali jak w domu. Dziękujemy wszystkim kibicom, którzy przemierzyli wiele kilometrów i z pewnością wydali sporo pieniędzy, by dotrzeć do Polski i nam kibicować. To duże poświęcenie i należy je docenić. Szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się tego, tym większe brawa należą się naszym fanom - mówił siatkarz, który po środowym spotkaniu wyszedł wraz z całą drużyną przed strefę kibica, by podziękować zgromadzonym nam tysiącom sympatyków za wsparcie.
Jakie są cele północnoeuropejskiej kadry na dalsze dni zawodów? - Nasz dobry występ w tych dwóch spotkaniach nie jest dla nas żadnym zaskoczeniem, ponieważ jesteśmy pewni swoich umiejętności i zakładaliśmy, że zdobędziemy punkty w pierwszych meczach. Teraz czekają nas bardzo silne drużyny, Brazylia i Niemcy, ale wierzymy, że awansujemy do dalszej fazy turnieju. Musimy już teraz zbierać punkty, ponieważ będą one liczyły się w następnej rundzie, co może nam pomóc w osiągnięciu jeszcze lepszego rezultatu. Nie jesteśmy faworytami, dlatego nie możemy myśleć za dużo o nie wiadomo jakich sukcesach czy wygranych, tylko po prostu skupiać się na następnym meczu - Kunnari w ten sposób właściwie zareklamował "metodę małych kroków", o jakiej mówią od początku mistrzostw reprezentanci Brazylii.