Podczas rozgrzewki, przy wyskoku do ataku, mięsień czworogłowy uda zerwał Olivier Nongni Zanguim Mefani, który miał rozpocząć spotkanie w wyjściowej szóstce. Środkowy został odwieziony do szpitala, a jego miejsce na boisku zajął Joseph Herve Kofane Boyomo.
[ad=rectangle]
Tak jak zapowiadał trener Igor Kolaković, tak zrobił - spotkanie, kończące pierwszą rundę we wrocławskiej Hali Stulecia rozpoczął rezerwowym składem, dając odpocząć między innymi Aleksandarowi Atanasijeviciowi i Marko Podrascaninowi. Choć mecz rozpoczął się od wyrównanej gry, to po pierwszej przerwie technicznej Serbowie zaczęli budować swoją przewagę (14:9). Na boisku wyróżniali się Sasa Starović i Marko Ivović, dzięki czemu prowadzenie ich drużyny rosło (20:14). Nagle Kameruńczycy wrzucili wyższy bieg, a ich rywale mieli problem ze skończeniem ataku, co przełożyło się na zmniejszenie strat do trzech punktów. Ostatecznie siatkarze Kolakovicia triumfowali do 21.
Mimo że Kameruńczycy przegrali premierową odsłonę, to w drugiej grali lepiej, dobrze funkcjonował zwłaszcza blok, dzięki któremu najpierw powiększyli prowadzenie do dwóch, a potem trzech "oczek". Na boisku trwała wyrównana walka, a na drugą przerwę techniczną zespoły schodziły przy wyniku 13:16. W miarę upływu seta, rósł poziom emocji, gdyż rezultat zaczął oscylować w okolicach remisu, a końcówka była niezwykle nerwowa i pełna błędów.
Nadzieję na odmienienie losów partii dał Srecko Lisinac, który kończąc przechodzącą piłkę ustalił wynik na 24:24, lecz kolejne dwie akcje zakończyły się lepiej dla Kameruńczyków, a zwycięstwo podarował im Ivović, atakując w aut (24:26).
Choć obie drużyny dzieli różnica klas, to na boisku trwała wyrównana walka, lecz ciekawsze rzeczy działy się w... kwadracie dla rezerwowych serbskiej drużyny, gdzie Atanasijević razem z kibicami bawił się w powtarzanie decyzji sędziów (16:15). W dalszej części odsłony atakujący przez chwilę dał pokaz swoich umiejętności tanecznych, a w parze wystąpił z Nemanją Petriciem. Tymczasem na parkiecie siatkarskim, a nie tanecznym, toczyła się walka punkt za punkt, w której przeważali Kameruńczycy. Zawodnicy z Czarnego Lądu nie wykorzystali dwóch piłek setowych, a losy partii rozstrzygnęły dwie udane kontry Ivovicia.
Przełamanie w zaciętej końcówce pozwoliło Serbom na mocne otwarcie kolejnej odsłony, w której od początku na parkiecie dominowali właśnie podopieczni Kolakovicia, wykorzystujący nawet najmniejszy błąd rywali. Wypracowali sobie oni bezpieczną przewagę, którą utrzymali do końca seta bez najmniejszego problemu.
Serbia - Kamerun 3:1 (25:21, 24:26, 29:27, 25:17)
Serbia: U. Kovacević, Ivović, Petković, Stankowić, Starović, Lisinać, Majstorović (libero) oraz Jovović, Petrić.
Kamerun: Nongni, Mbutngam, Dolegombai, Ndaki, Moussa, Wounembaiana, Fossi (libero) oraz Kofane, Dolegombai, Feughouo, Kari, Kody.