Środowisko siatkarskie wciąż żyje historycznym sukcesem, jakim było zdobycie złotego medalu mistrzostw świata przez reprezentację Polski. Biało-czerwoni osiągnęli taki rezultat po raz drugi w historii. Wcześniej miało to miejsce 40 lat temu, podczas rozgrywanego w Meksyku czempionatu globu.
Jakie odczucia teraz, kilkadziesiąt godzin po ostatniej piłce spotkania z Brazylią, towarzyszą Jakubowi Bednarukowi? - Już trochę mniej, ale przez cały poniedziałek wszyscy żyliśmy tym sukcesem. Odczucia były wyśmienite - przyznaje trener Politechniki Warszawskiej. - Chłopaki pewnie będą żyli tym jeszcze przez rok - dodaje z uśmiechem.
[ad=rectangle]
Z kilkoma z nich jego podopieczni zmierzą się podczas rozpoczynającego się w najbliższy piątek Memoriału Zdzisława Ambroziaka. Zagrają w nim między innymi: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z Pawłem Zagumnym, Marcinem Możdżonkiem czy Pawłem Zatorskim, Asseco Resovia Rzeszów z Dawidem Konarskim, Krzysztofem Ignaczakiem, Fabianem Drzyzgą, Piotrem Nowakowskim i Rafałem Buszkiem. - Zobaczymy, jak złoci medaliści zaprezentują się przed warszawską publicznością w ten weekend - mówi szkoleniowiec Inżynierów.
Podopieczni Stephane'a Antigi i Philippe'a Blaina zapisali się na stałe w historii polskiej siatkówki. Czy przed rozpoczęciem imprezy Bednaruk spodziewał się tak świetnego rezultatu? - Ten medal to było ogromne zaskoczenie, jeszcze przy tak ogromnych problemach, jakie mieliśmy, czyli kontuzji Michała Winiarskiego w trakcie turnieju, kłopotach zdrowotnych Mariusza Wlazłego przed mistrzostwami, jeszcze ta cała akcja z Bartkiem Kurkiem. To na pewno nie sprzyjało - podkreśla.
"Diabeł" nie ukrywa więc, iż krążek z najcenniejszego kruszcu był olbrzymią niespodzianką. - Jeżeli ktoś mi powie, że spodziewał się złotego medalu, to po prostu się uśmiechnę - komentuje wprost. - Ja bym zwrócił uwagę na przygotowanie fizyczne, bo tak naprawdę tylko w jednym spotkaniu zagraliśmy słabo, i był to pojedynek z Niemcami, który co prawda wygraliśmy, ale po wielkich męczarniach - zaznacza.
Zdaniem Bednaruka, odporność fizyczna i psychiczna okazały się kluczowe dla końcowego sukcesu. - Nie mieliśmy wahań formy, w czym na pewno jest największa zasługa trenera przygotowania fizycznego, ale też Stephane'a i chłopaków, że nie przygotowali się na pierwszy, drugi czy trzeci mecz, ale na cały turniej. Nie "padli", a to z kolei stało się z Iranem, Francją, Rosją czy zwłaszcza z Włochami, którzy bardzo szybko stracili szanse na awans do kolejnej rundy. My się z kolei rozkręcaliśmy ze spotkania na spotkanie i to było naszą największą siłą - kończy.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)