Rozmowa naszych wysłanników na mistrzostwa świata siatkarzy - Grzegorza Wojnarowskiego i Arkadiusza Dudziaka - z trenerem Biało-Czerwonych, tuż po wtorkowym (30.08.) meczu Polska - USA (3:1), odbiła się potężnym echem. O słowach Nikoli Grbicia mówią dzisiaj: i trenerzy, i siatkarze, i kibice, ale - co najważniejsze - także szefowie światowej siatkówki. Bo jeszcze nikt tak głośno nie skomentował bałaganu, który od lat wprowadza FIVB (Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej).
Grbić nie gryzł się w język. Przywalił prosto w oczy. Skutecznie, celnie, rzucał argumentami na lewo i prawo. Skrytykował formułę rozrywania największych imprez siatkarskich świata, kalendarz, który powoduje, że najlepsi zawodnicy grają okrągły rok bez przerwy i płacą za to najwyższą cenę - tracą zdrowie. W końcu sprzeciwił się temu, by spełniać wszelkie, nawet te najgłupsze, zachcianki sponsorów. Całą rozmowę znajdziesz TUTAJ >>.
Jeszcze nigdy nie padły tak mocne słowa. Na dodatek wypowiedziane przez trenera podwójnych mistrzów świata. Przez człowieka, który jako zawodnik był mistrzem olimpijskim, wielokrotnym medalistą wszystkich najważniejszych turniejów. Człowieka-legendę. Jednego z największych w prawie 130-letniej historii siatkówki. Tym bardziej jego krytyka ma moc, ma siłę.
ZOBACZ WIDEO: Kulisy meczu Polska - USA! Spodek odleciał! | #PODSIATKĄ VLOG Z KADRY #20
Grbić generalnie ma rację. Siatkówka od wielu lat nie potrafi wyjść z cienia innych dyscyplin sportowych. Koszykówka, piłka ręczna, bo o piłce nożnej to już nawet nie warto wspominać - zabierają kibiców, sponsorów, pieniądze. A szefowie FIVB (kiedyś... Meksykanin, potem... Chińczyk, obecnie Brazylijczyk) popełniają błędy, które dla studenta I roku zarządzania kończyłyby się wyrzuceniem z uczelni.
Największym problemem jest kalendarz, który powoduje, że 99 proc. siatkarzy ma wakacje od maja do października (prawie pięć miesięcy), a 1 proc. - tych najlepszych, reprezentantów najlepszych krajów - gra bez przerwy. 365 dni w roku. Od wielu lat pojawiają się pomysły, aby to zmienić. Za chwilę miną cztery lata od rozmowy, którą przeprowadziłem z byłym prezesem PZPS, obecnie członkiem zarządu FIVB - Mirosławem Przedpełskim (TUTAJ link do całego wywiadu >>). Polski działacz zapowiadał wówczas zmiany, które miały wejść w życie lada chwila, lada dzień...
To był rok 2018, mamy 2022. A problemy dokładnie te same. Siatkówka to też dyscyplina, w której ciągle zmieniają się zasady. Mistrzostwa świata - co edycję - mają zupełnie inny regulamin. Kibic już sam nie wie, czego się spodziewać. A to nie służy popularności. Służy kombinowaniu. Tylko że kombinowanie ośmiesza dyscyplinę, a nie winduje ją na szczyt hierarchii.
FIVB udaje, że nie widzi choćby MŚ w piłce nożnej, gdzie zasady awansów, rozstawień w kolejnych fazach są mniej więcej takie same od dziesięcioleci. Grbić mówi o "wynaturzeniach". Kibice mówią o "burdelu", tracą cierpliwość, kpią z kolejnych pomysłów światowych władz. W takiej atmosferze nie da się budować prestiżu dyscypliny sportowej. A tym samym nie da się przyciągać kibiców.
Efekt widać podczas tegorocznych mistrzostw świata, gdzie niektóre spotkania gromadzą na trybunach mniej niż stu fanów. Wyobraźcie sobie teraz mecz Tunezja - Australia podczas piłkarskich MŚ. Gwarantuję, że stadion będzie wypełniony w zdecydowanej większości. Na trybunach pojawi się kilkadziesiąt tysięcy widzów.
Dobrze, że nasz selekcjoner przerwał milczenie, przełamał tabu. Czy to coś da? Sam Grbić jest raczej pesymistą (na pytanie, czy wierzy, że te słowa coś zmienią, odpowiedział krótko: nie). Ja jednak wierzę, że nacisk ma sens. Jeżeli za Grbiciem podążą inni trenerzy, dołączą siatkarze, zbuntują się krajowe federacje, to siatkówka może na tym zyskać. Może nawet odklei łatkę dyscypliny świetlicowej.
A ja będę dumny, że rewolucja miała początek na łamach WP SportoweFakty.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)