Reprezentacja Polski nie zdobyła po raz trzeci z rzędu tytułu mistrza świata, choć była tego bardzo blisko. Biało-Czerwoni przegrali z Włochami w finale 1:3. Italia zaprezentowała siatkówkę totalną, kapitalnie grali systemem blok-obrona, zagrywką, kończyli swoje kontry. Wychodziło im dosłownie wszystko.
- Nie widziałem żadnej reprezentacji, która gra w taki sposób, jak Włosi w finale. Zagrali fenomenalnie w każdym elemencie, począwszy od przyjęcia, obrony, a skończywszy na ataku. Trudno jakiejkolwiek reprezentacji byłoby ich pokonać w finale. Z autopsji wiem, że Włosi się motywują na mecze o najwyższą stawkę. Mamy jednak teraz doświadczenie, które powinniśmy przekuć, by wygrywać w następnych takich meczach - ocenia prezes PZPS Sebastian Świderski.
- Nawet w latach dziewięćdziesiątych, podczas ery fenomenów, kiedy zdobywali wszystko, nie przypominam sobie, by tak grali. W latach 2000., kiedy Brazylia rządziła, też nie przypominam sobie, by Włosi taką siatkówkę prezentowali. Jeżeli Giannelli pozwala sobie na atakowanie z drugiej piłki z trzeciego metra, to pokazuje, że mieli ogromny luz - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Polscy kibice pokazali klasę. "To potrafi deprymować"
Czy będzie premia dla polskich siatkarzy?
Wielu zastanawiało się, czy polscy siatkarze dostaną premię za srebrny medal mistrzostw świata. Słowa Świderskiego nie pozostawiają wątpliwości.
- Będzie premia, oczywiście. To wielki sukces i nie będę uciekał od tego. W umowach przed sezonem są zapisane premie również za srebro. Dla nas to nie jest porażka, ale sukces, a za niego należy się odpowiednie wynagrodzenie - ocenia prezes.
Wielkie zaufanie do Grbicia
Sebastian Świderski zna się z Nikolą Grbiciem z pracy w Grupa Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, której jeszcze do niedawna był prezesem. Szef PZPS-u podkreśla ogromne zaufanie do serbskiego trenera. I nawet porażka z USA w ćwierćfinale turnieju by tego nie zmieniła.
- Nie byłoby mowy o zwalnianiu. Nawet jeżeli zarząd by zdecydował inaczej, to ja stanąłbym w jego obronie, bo wiem, jakim jest człowiekiem i wiem o jego zaangażowaniu. Mistrzostwo świata wygrał człowiek, który jest fanatykiem ciężkiej pracy. Fefe De Giorgi spędzałby w hali 12-14 godzin, gdyby było to możliwe. Podobnie jest z Nikolą, wiem, co robił w klubie i kadrze. Ta ciężka praca przynosi efekty, a wierzymy, że w następnych turniejach to my będziemy górą - ocenia Świderski.
- Jesteśmy w kraju, gdzie wszyscy są trenerami, doktorami, wiedzą lepiej. Większość nie jest na treningach, nie wie, co się dzieje w środku. Wygrane nad USA, Brazylią pokazują, że trener swoje wybory obronił. Wiele ludzi chciało, żeby Fornal grał, a nie Śliwka, żeby było tak, a nie inaczej, że nie ma Wilfredo. Trzeba patrzeć na zdrowie zawodników i ich przyszłość. Decyzje trenera są trudne, trzeba je uszanować i ja jako prezes, my jako związek będziemy to robić. Wiemy, że tylko współpraca i bycie razem z zespołem może doprowadzić nas do sukcesów - dodaje.
Czy serbski szkoleniowiec za swoją pracę zostanie wynagrodzony podwyżką? W Sir Safety Conad Perugia zarabiał ok. 170 tys. euro rocznie, a w kadrze Polski ok 130. tys euro.
- Nikola jest na pewno usatysfakcjonowany zarobkami, a czy będzie miał podwyżkę? Będzie zarabiał tyle, ile wynegocjował sobie jego menadżer w umowie - ucina.
Najważniejsza misja jeszcze przed Grbiciem
Najważniejsze zadanie jeszcze jednak przed serbskim trenerem. Głównym celem są igrzyska w Paryżu w 2024 roku. Na medal z najważniejszej imprezy czterolecia Polacy czekają niemal pół wieku. Niedzielna porażka z Włochami może mieć paradoksalnie pozytywny wpływ na dalsze losy drużyny.
- Po tym meczu nie spoczniemy na laurach. Jeżeli nie przegralibyśmy żadnego starcia, to niektórzy zawodnicy, kibice uwierzyliby, że jedziemy do Paryża po wygraną. Przypomnę, że rok po srebrze w 2006 jechaliśmy do Moskwy na mistrzostwa Europy w roli faworytów i zajęliśmy 11. miejsce. Trzeba mieć pokorę i szacunek do przeciwnika. Czołówka jest bardzo mocno spłaszczona. Oprócz Włochów są Amerykanie, Francuzi, którzy nawet nie doszli do półfinału. Wiele reprezentacji będzie chciało w Paryżu zdobyć medal - przyznaje działacz.
- Patrząc na to, kogo trzeba było pokonać, by znaleźć się w wielkim finale, trzeba być szczęśliwym, że mamy to srebro. Era wielkiej siatkówki w Polsce zaczęła się od srebra i liczę, że w niedzielę ta historia rozpoczęła się na nowo i misja Paryż zakończy się wielkim sukcesem - dodaje.
Sam Świderski zna smak porażki w finale. W 2006 roku był w składzie reprezentacji, która w meczu o złoto uległa Brazylii 0:3. Po tamtym srebrze polscy kibice byli w euforii. A czy to z tego roku jest inne?
- Każdy mówi, że to teraz tylko srebro. W 2006 roku cieszyliśmy się, bo zdobyliśmy medal po wielu latach przerwy. Teraz wszyscy mówią, że to porażka, bo każdy chciałby trzeciego złota z rzędu, kibice, ja również. Trzeba kilku dni, by docenić, że to srebro to jest sukces - tłumaczy Świderski.
Z Katowic Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
We Włoszech będzie głośno o tym, co zrobili Polacy podczas hymnu
Po finale Polak wpadł w objęcia Włochów. Powód?
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)