Joanna Kaczor: Takie zwycięstwa nakręcają

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Od 0:1 do 3:1 - tak przebiegał środowy mecz Polski z Rosją w ramach Mistrzostw Europy w siatkówce kobiet. Po jego zakończeniu, poprosiliśmy zawodniczki o komentarz na temat tego pojedynku, a także szans Polski na awans do półfinału.

Pojedynek z Rosją rozpoczął się od wysokiego prowadzenia Polek w pierwszej partii, ale potem nastąpił przestój i to Sborna objęła prowadzenie 1:0.

- W pierwszym secie, w drugiej jego fazie, trochę nie funkcjonował nam atak, ale potem wyszłyśmy z tego dołka, zagrałyśmy spokojniej i dokładniej i było już zdecydowanie lepiej - ocenia Anna Barańska. Przyczyn słabszego fragmentu nie znajduje Katarzyna Gajgał: - Ciężko powiedzieć, skąd on się wziął, ale czasem nam się takie sytuacje zdarzają. Poszły bodajże 2 asy pod rząd, lekko się zdekoncentrowałyśmy i takie są tego efekty w meczu z tak klasowym rywalem.

W drugiej partii, ponownie Polska wysoko prowadziła, ponownie na drugą przerwę techniczną dziewczyny schodziły z prowadzeniem 16:10 i wreszcie ponownie Rosjanki zaczęły pogoń i zniwelowały straty, doprowadzając do remisu 20:20. Łatwo w takiej sytuacji o zwątpienie.

- Nie, ani przez moment nie przeszła mi przez głowę myśl, że możemy to przegrać. Ta pierwsza partia była na własne życzenie i to się nie może powtarzać - zapewnia Aleksandra Jagieło.

Z czego się biorą jednak te fragmenty najpierw świetnej, a potem słabej gry? - Rosjanki to klasowy zespół i gra się z nimi bardzo ciężko. Gdy się na moment odpuści, błyskawicznie nadrabiają straty. W końcówce jednak przez siatkę było widać, że nie mają już sił i wiary w sukces - zwieszały głowy i wtedy już wiedziałyśmy, że nie damy sobie wyrwać zwycięstwa - dodaje Jagieło.

- Takie zwycięstwa na pewno budują i nakręcają przed kolejnymi meczami - skomentowała natomiast sytuację atakująca naszej reprezentacji - Joanna Kaczor, dodając: - Było dziś w naszej grze wiele radości, takiej pozytywnej siatkówki. Myślę, że taka jest prawdziwa twarz tego zespołu, a wierzę, że stać nas na jeszcze lepszą grę.

W środowe popołudnie Polki pokazały, że można wygrać z faworyzowaną Rosją. Jaka jest więc różnica między Sborną a Holandią, której nie urwaliśmy nawet seta, wyjaśnia Barańska: - Holandia to zespół, który funkcjonuje jak maszyna, mają wszystko dopięte na ostatni guzik, zaś Rosjanki mają w swoim składzie gwiazdy, są najwyższym zespołem, ale nie tak poukładanym.

Przed nami spotkanie z Bułgarią, ale da ono nam awans do półfinału tylko przy korzystnym rozstrzygnięciu w spotkaniu Pomarańczowych z Rosją.

- Mamy nadzieję, że nie będzie w turnieju żadnych niespodzianek, że wygramy w czwartek z Bułgarią i że da nam to awans do półfinału. - mówi kapitan naszej kadry.

W sytuacji, jaka stworzyła się w naszej grupie, żal teraz straconych setów w pojedynkach z Hiszpanią i Belgią, gdyż moglibyśmy nie oglądać się wtedy na Holenderki i Rosjanki.

- Nie ma co wracać do poprzednich meczów. Cieszymy się ze zwycięstwa nad Rosją, myślimy o Bułgarii i kibicujemy Holenderkom - a wieczorem powinno się okazać, że jesteśmy w "czwórce" - optymistycznie patrzy w przyszłość Kaczor.

Z reprezentacją nadal nie ma trenera Jerzego Matlaka, który przebywa w szpitalu przy chorej żonie. Zawodniczki właśnie jemu dedykują te zwycięstwa.

- Gramy dla trenera Matlaka i jego żony. Wszystkie mecze w tej fazie dedykujemy właśnie jemu i mamy nadzieję, że Pani Asia już niedługo będzie zdrowa - powiedziała na zakończenie Asia Kaczor.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)