Bez hurraoptymizmu po upragnionej wygranej. Muszą być tu i teraz

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Błażej Krzyształowicz
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Błażej Krzyształowicz

Mimo iż MOYA Radomka Lotnisko Radom odniosła upragnione zwycięstwo i w końcu się przełamała, to jej trener mocno stąpa po ziemi. - Musimy być skupieni na tym, co tu i teraz, to jest kwintesencja - mówi Błażej Krzyształowicz.

Na to zwycięstwo czekali w Radomiu wszyscy: kibice, sztab szkoleniowy i same zawodniczki MOYA Radomki Lotnisko. Podopieczne Błażeja Krzyształowicza pokonały na zakończenie 14. kolejki Tauron Ligi OnlyBio Pałac Bydgoszcz 3:1, przerywając tym samym fatalną serię ośmiu porażek z rzędu. - Gratuluję dziewczynom zwycięstwa, bo mocno na nie zapracowały - skomentował trener drużyny z województwa mazowieckiego.

Ogromna ulga

- Bardziej czujemy ulgę niż radość. Trzeba oddać, że dziewczyny w tym okresie od porażki do porażki przychodziły na treningi i cały czas się "restartowały", "resetowały" i za każdym razem chciały, by to przełamanie przyszło szybciej. Szkoda tylko, że musieliśmy tyle na nie czekać - zaznaczył Krzyształowicz.

Po poniedziałkowym zwycięstwie Radomka wydostała się z ostatniego miejsca w tabeli. Obecnie zajmuje dziesiątą lokatę z dziesięcioma punktami na koncie. Tyle samo ma wyprzedzający ją beniaminek z Tarnowa, zaś "oczko" więcej - ostatni rywal. - Bądźmy szczerzy i nie popadajmy też w skrajność. Okej, pierwszy set mógł się podobać, jeśli patrzymy na to, że wygraliśmy do 10, ale w kolejnych partiach była gonitwa - zwrócił uwagę trener radomianek.

Nie brakowało mankamentów

- Chcę podkreślić, że bardzo się cieszę z tego, że wygraliśmy, nie szukam dziury w całym, ale nie wszystko idealnie się układało. Musieliśmy dokonać paru zmian, musieliśmy niektóre rzeczy poprawić, żeby wygrać trzeciego seta. W czwartym mieliśmy już trochę więcej oddechu i spokoju - kontynuował szkoleniowiec.

Ogromny kamień z serca spadł wszystkim osobom związanym z klubem. - Dla nas - dla zawodniczek, dla sztabu - gdzie codziennie przychodzimy trenować, najważniejsze było, żeby wygrać mecz, tego nam brakowało jak tlenu. To było dla nas kluczowe, ponieważ mieliśmy mecze, gdzie już było blisko zwycięstwa, ale brakowało siły mentalnej, wiary, mocy i agresji w grze. Mimo iż wygrywaliśmy pojedyncze sety i mieliśmy szanse na coś, to ich nie wykorzystywaliśmy - powiedział Krzyształowicz.

ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu

Nie ma hurraoptymizmu, muszą być tu i teraz

Po ostatnim triumfie Radomka wciąż ma szanse na znalezienie się w fazie play-off. Trener nie wybiega jednak myślą tak daleko w przyszłość. - Byliśmy skupieni na tym spotkaniu, nie na fazie play-off, nie na perspektywie, bo zbyt dalekie wybieganie w przyszłość w naszym przypadku powodowało to, że nie myśleliśmy o tym, co jest tu i teraz. Musieliśmy wykonać swoją robotę, nie "pęknąć" w momentach, w których wcześniej nam się to zdarzało. Myślę, że musimy skupić się na kolejnym meczu, przeciwko drużynie z Wrocławia - zapowiedział.

- Nie wiem, czy chęć zagrania w play-offach kogoś paraliżuje, a komuś innemu dodaje animuszu, natomiast wiem, co musi nas najbardziej motywować. To jest chęć wyjścia na boisko i zwycięstwa, bo to jest kwintesencja. Nie odkładanie czegoś na później, tylko bycie tu i teraz, mocne "atakowanie" rzeczywistości - podkreślił Krzyształowicz.

Do zakończenia fazy zasadniczej pozostało jeszcze sporo grania. Radomski zespół będzie miał wiele okazji do poprawienia swojej pozycji. - Teraz dalej my musimy o to zadbać, bo samo nic się nie stanie. To nie jest tak, że wygraliśmy i będzie hurraoptymizm. Musimy dalej mocno pracować, starać się, być skupionym, ponieważ tylko to jest odpowiednia droga - zakończył trener.

Czytaj również:
>> Liga Mistrzyń: wszystko jasne w grupie ŁKS-u Commercecon Łódź
>> Puchar CEV: Polacy byli blisko, by pogrążyć PGE Skrę Bełchatów w ćwierćfinale. Zapowiada się pasjonujący rewanż

Komentarze (0)