Przed meczem z Developresem Bella Dolina Rzeszów drużyna MOYA Radomki Lotnisko Radom była skazywana na porażkę. Wciąż walczące o udział w fazie play-off gospodynie mierzyły się bowiem z liderem tabeli Tauron Ligi. Co prawda premierowa odsłona zakończyła się zdecydowanym triumfem przyjezdnych (25:15), ale potem podopieczne Błażeja Krzyształowicza "podjęły rękawicę".
Złość połączona z dużym niedosytem
- Bardzo się cieszymy z tego, że udało nam się nawiązać walkę, i to walkę wyrównaną. Troszeczkę szkoda tej końcówki, natomiast dobrze to rokuje na kolejne mecze - stwierdziła Małgorzata Jasek, najlepiej punktująca siatkarka tego starcia.
- Wiadomo, w jakiej jesteśmy sytuacji. Każdy punkt jest dla nas na wagę złota. Podnieśliśmy się po pierwszym, kiepskim secie. Wygraliśmy w drugim, w trzecim mieliśmy piłkę setową przy własnej zagrywce - przypomniał Krzyształowicz. Po morderczej walce na przewagi Developres zwyciężył w trzeciej partii 30:28.
ZOBACZ WIDEO: Tak wygląda w wieku 35 lat. Zdradziła receptę na niesamowitą figurę
Radomka była więc blisko wywalczenia choćby "oczka". - Na pewno jest w nas żal, niedosyt, takie emocje, które są powiązane ze złością. Ona może być różna, ponieważ można być złym dlatego, że zagrało się słaby mecz, a tutaj jest ten poziom złości, który jest powiązany z niedosytem - podkreślił trener.
W końcu mogą myśleć pozytywnie
Pomimo niekorzystnego rezultatu, szkoleniowiec i jego podopieczne mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość. - Po przegranych meczach niewygodnie jest mówić o pozytywach. Nie chcemy też popadać w skrajność. Oczywiście przegrywamy kolejny mecz w sezonie, ale jeśli chodzi o jakość sportową, to trzeba oddać, że był to jeden z naszych najlepszych meczów w tych rozgrywkach - zaznaczył Krzyształowicz.
- Nie graliśmy na przysłowiowym "farcie", nie graliśmy z zespołem, który by nas totalnie zlekceważył i grałby beznadziejną siatkówkę. W pewnym momencie wyglądało to jak dobra walka bokserska wagi ciężkiej, gdzie był cios za cios. Ani jedna, ani druga drużyna nie "pękała", grała blok-obrona, grała atakiem, więc mimo że przegrany, to poza pierwszym setem i drugą połową czwartego seta, był to jakościowo jeden z naszych najlepszych występów - ocenił trener Radomki.
Zabrakło choćby chwilowego odpoczynku
Jasek zdobyła aż 24 punkty. Wykonała 53 ataki. W czwartym secie widać było po niej duże zmęczenie. Nie mogła być jednak zastąpiona przez swoją zmienniczkę, Margaritę Stepanenko. Kto wie, może gdyby mogła odpocząć, poprowadziłaby swój zespół do tie-breaka... - Cały czas borykamy się z drobnymi kontuzjami. Margarita nie mogła wejść na boisko z powodu urazu. - Możemy "gdybać", wiadomo, że możliwość złapania oddechu daje chwilę refleksji i to, żeby wrócić z pełną mocą po krótkim odpoczynku. Było jak było, walczyłyśmy na tyle, na ile miałyśmy sił, każda z nas zostawiła serducho na boisku. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie już o wiele lepiej - skomentowała Jasek.
Obecnie Radomka zajmuje ósme miejsce w tabeli. Na koncie ma 11 punktów, tyle samo, co kolejny w zestawieniu klub z Bydgoszczy. Rozegrał on jednak o jeden mecz mniej. Na następne spotkanie radomianki udadzą się do Tarnowa. - Jedziemy z dobrym nastawieniem. Mecz z Developresem dodał nam dużo pewności siebie, wiatru w skrzydła i możemy powiedzieć, że będziemy walczyć o komplet punktów z przeciwnikiem, który jest w naszym zasięgu - zapowiedziała Jasek.
Czytaj także:
>> Niesamowita passa Projektu Warszawa trwa
>> Niespodziewane problemy ŁKS-u Commercecon Łódź