II liga: Przełamany kompleks - relacja ze spotkania ŁKS UKS Łódź - AZS Politechnika Radomska

Jak ważną w żeńskiej siatkówce jest przewaga własnego parkietu uczestników rozgrywek i ich kibiców nie trzeba przekonywać. W poprzednich sezonach hala ŁKS-u była jedną z najtrudniejszych do zdobycia. W trwającym cyklu rozgrywkowym jak na razie rywale wywożą z niej punkty bez najmniejszego problemu.

W tym artykule dowiesz się o:

Rozgrywanie środowych pojedynków w środę już o godzinie 15 nie jest zbyt trafionym pomysłem. Spoglądając na trybuny odnosi się bowiem wrażenie, że siatkarki nie grają dla kibiców, ale dla samych siebie.

Na powyższy aspekt uwagi nie zwróciły zupełnie siatkarki z Radomia. Wyszły na parkiet z zamierzeniem zgarnięcia trzech punktów i wcielały go w życie od samego początku pojedynku. W pierwszej partii dały ugrać łodziankom 17 punktów. Wydawało się wówczas, że spotkanie może zakończyć wręcz błyskawicznie. W drugiej partii team ŁKS-u jakoby uwierzył w swoje możliwości. Przegrywał już co prawda 16:22, ale zdołał doprowadzić do remisu. - ŁKS znajduje się jednak na początku sezonu w wyraźnym dołku, co chcąc wygrywać mecze, trzeba bezlitośnie wykorzystywać - przekonuje Krzysztof Białczak, drugi trener akademiczek. Radomianki rzuciły na szale więc swoje doświadczenie i wygrały tę partię do 23.

Trzecia odsłona była tylko formalnością. Ekipa gości siłą rozpędu punktowała bezlitośnie rywalki atakami ze skrzydeł, a nie do przejścia był jej blok. Stąd też szybkie zakończenie meczu. - Szybko jednak musimy zebrać siły, żeby podobny wynik powtórzyć w najbliższy weekend we własnej hali - podkreśla trener Aleksander Klimczyk.

UKS ŁKS Łódź - AZS Politechnika Radomska 0:3 (17:25, 23:25, 16:25)

Komentarze (0)