Ojciec i syn zagrali w jednym meczu. Mariusz Wlazły: Spełniło się nasze wspólne marzenie

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły i Arkadiusz Wlazły
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły i Arkadiusz Wlazły

To był jeden z najbardziej wzruszających momentów ostatnich lat w polskiej siatkówce. W przedostatnim meczu w karierze Mariusza Wlazłego na jedną zagrywkę zastąpił go jego syn Arkadiusz. - Spełniło się nasze wspólne marzenie - mówi mistrz świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Symboliczna zmiana pokoleń rozpoczęła pierwszy mecz o 5. miejsce w PlusLidze pomiędzy Treflem Gdańsk, w którym występuje Wlazły, a Projektem Warszawa. Przed rozpoczęciem spotkania 14-letni Arkadiusz zastąpił ojca, przy linii bocznej mocno się z nim wyściskał i poszedł na zagrywkę. Wykonał dobry serwisu z wyskoku, a gdański zespół zdobył nawet w tej wymianie punkt w wyniku błędu rywali w ataku.

- Arek bardzo się cieszył, że będzie mógł wejść za mnie na boisko. Był tym bardzo podekscytowany. Ja też się cieszyłem, ale kiedy syn poszedł w pole zagrywki, moje myśli na chwilę się zatrzymały. To były dla mnie naprawdę długie sekundy - śmieje się złoty medalista i MVP mistrzostw świata z 2014 roku.

Wlazły senior był jednak pewien, że jego syn sobie poradzi. - W domu porozmawialiśmy sobie o tym wydarzeniu, żeby Arek był do niego dobrze przygotowany. I był. Wiedział, jak ułoży swoje ciało, jak podrzuci piłkę i jak ją uderzy. Spisał się świetnie i jestem z niego bardzo dumny. A co mu powiedziałem, jak robiliśmy zmianę? Żeby bawił się na boisku najlepiej, jak potrafi.

Sposobem wykonania zagrywki młodszy z klanu Wlazłych bardzo przypominał ojca. W podobny sposób podrzucił piłkę do góry, podobnie ułożył ciało przy nabiegu i wyskoku.

- Faktycznie, jego ruchy przypominają moje. Pewnie dlatego, że bardzo często obserwował mnie w czasie gry czy treningów. Te obserwacje przełożył na swoją własną grę. Kiedy widzę, jak serwuje czy atakuje, widzę w nim cząstkę samego siebie - przyznaje 155-krotny reprezentant Polski.

Umożliwienie bardzo zasłużonemu dla naszej siatkówki zawodnikowi symbolicznego występu w jednym zespole z synem było inicjatywą Trefla Gdańsk. - Przed tym spotkaniem mówiłem w wywiadach, że Arek bardzo chciałby zagrać u mojego boku, ale to byłoby możliwe dopiero za kilka lat. W Treflu stwierdzili, że spróbują załatwić sprawę szybciej. Polska Liga Siatkówki się zgodziła, za co jestem jej bardzo wdzięczny, no i udało się. Spełniliśmy nasze wspólne marzenie - cieszy się dziewięciokrotny mistrz Polski. - To był dla mnie symboliczny moment. Myślę, że nie tylko w naszej rodzinie zostanie zapamiętany - dodaje.

Symboliczne było też zawieszenie przez Wlazłego butów na kołku po zakończeniu poniedziałkowego meczu, choć nie był to jeszcze ostatni występ w jego karierze. Ten będzie miał miejsce w rewanżowym starciu o 5. miejsce w sezonie 2022/2023, w piątek na warszawskim Torwarze.

Czytaj także:
Mariusz Wlazły: Dogadałem się ze swoim ciałem. To mój duży sukces
"Moja lista byłaby inna". Grbić wyjaśnia brak powołania dla Drzyzgi

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"

Komentarze (2)
avatar
Zimny Heniek
26.04.2023
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Nasza siatkówka trzyma się mocno dzięki takim siatkarzom jak pan Mariusz oby syn przerósł ojca , a będzie to trwało do końca świata i jeden dzień dłużej. 
avatar
Tomasz Mroński
26.04.2023
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz