Reprezentacja Turcji to jeden z najbardziej niewygodnych rywalek dla Polek w ostatnich latach. Dość powiedzieć, że w meczu o stawkę na zwycięstwo czekamy niemal dokładnie osiem lat, kiedy to kadra prowadzona wówczas przez Jacka Nawrockiego wygrała na Igrzyskach Europejskich 3:2. Dodajmy, że z dziesięciu ostatnich spotkań z Turczynkami, Biało-Czerwone przegrały wszystkie dziesięć.
- To bardzo silny przeciwnik. Wiemy, jak się gra z Turcją. Myślę, że to będzie bardzo ciężki mecz, ale myślę, że wyjdziemy na ten mecz również pewne siebie, bo wiemy co potrafimy i razem możemy wygrać to spotkanie. Będzie to bardzo ciężki mecz, jednak wierzymy, że możemy go wygrać - powiedziała w wywiadzie na kanale Polska Siatkówka na YouTube Olivia Różański, przyjmująca polskiej kadry.
Reprezentację Turcji od 2023 roku prowadzi Daniele Santarelli, który "wymienił się" stanowiskiem z Giovanni Guidetti. Ten z kolei przejął kadrę Serbek, a wcześniej prowadził właśnie Turczynki. Siatkarki znad Bosforu wzmocniła w tym sezonie reprezentacyjnym pochodząca z Kuby Melissa Vargas, co zdecydowanie wspomogło turecki zespół w ofensywie i przyjęciu.
ZOBACZ WIDEO: Duże zainteresowanie polskim trenerem. "Większe niż sądziłem"
Jednak nie przeraziło to reprezentacji Polski, którą po raz kolejny w ataku napędzała Olivia Różański. To nasze siatkarki dyktowały warunki w tej partii i były o 1-2 punkty z przodu. Ułatwiała to z pewnością też dobra postawa Agnieszki Korneluk w polu zagrywki. Polski zespół nie bał się Vargas, nie bał się też Hande Baladin, starała się zmieniać moc i kierunki, ale i na nią udało się znaleźć sposób. Finalnie Biało-Czerwone wygrały 25:22.
Drugi set to niby trudniejsza przeprawa Polek, bo choć początkowo udało się odskoczyć na kilka punktów (12:7), to rywalki złapały kontakt w końcówce (20:19). Lecz po raz kolejny w tegorocznej edycji Ligi Narodów siatkarki trenera Stefano Lavariniego pokazały siłę mentalną w końcówce partii. Pod siatką bardzo czujna na bloku Korneluk, w ataku ręki nie wstrzymywała Martyna Łukasik, a seta - wygranego 25:20 - skończyła Monika Gałkowska.
Polskie siatkarki można było chwalić przede wszystkim za skuteczność w ataku, która w drugiej odsłonie wyniosła ponad 50 procent, a także skuteczność pierwszego ataku. To wszystko niestety nieco opadło w trzecim secie. Być może z rytmu wybiła naszą drużynę przerwa na początku tej części gry spowodowana awarią oświetlenia. Nie została ona naprawiona, ale zapadła decyzja, że w hali w Hongkongu jest na tyle jasno, że mecz będzie dokończony. Ponadto awarii uległ system challenge i nie można było wideoweryfikować spornych akcji.
Rozpędziły się wspominana wcześniej Vargas, a także przygaszona dotąd Ebrar Karakurt po tureckiej stronie siatki. Tym razem to nasz zespół był raczej w roli goniącego, ale w kluczowych fragmentach po raz kolejny pokazał mentalną siłę i doprowadził do zaciętej końcówki na przewagi. Turczynki obroniły cztery piłki meczowe, ale przy piątej nie dały rady. Mecz skończyła uderzeniem ze środka Magdalena Jurczyk.
Dodajmy, że to pierwsze zwycięstwo Polek nad Turcją od 8 lat, ale zwycięstwo w trzech setach po raz ostatni odniosła kadra jeszcze za Marco Bonitty w roku 2005. A Polki dalej są niepokonane w tej edycji Ligi Narodów. W piątek czeka je mecz z Holandią o godzinie 11:00 polskiego czasu.
Polska - Turcja 3:0 (25:22, 25:20, 30:28)
Polska: Katarzyna Wenerska, Martyna Łukasik, Agnieszka Korneluk, Magdalena Stysiak, Olivia Różański, Magdalena Jurczyk, Maria Stenzel (libero) oraz Julia Nowicka, Monika Gałkowska, Monika Fedusio,
Turcja: Cansu Ozbay, Melissa Vargas, Eda Erdem, Ebrar Karakurt, Ilkin Aydin, Zehra Gunes, Simge Akoz (libero) oraz Elif Sahin, Asli Kalac, Saliha Sahin.
Czytaj też: Reprezentacja Niemiec utrzymuje formę. Brazylijki postraszony przez Koreanki
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)