W Radomiu nowa drużyna, te same wyniki. Prawie 700 dni bez zwycięstwa w swojej hali

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze Trefla Gdańsk
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze Trefla Gdańsk

Kibice Enei Czarnych Radom liczyli na przełamanie we własnej hali, jednak ich pupile nie potrafili ograć Trefla Gdańsk. Spotkanie, zakończone wynikiem 1:3, przyniosło sporo emocji. MVP meczu został Mikołaj Sawicki, który odmienił losy meczu.

Do środowego meczu drugiej kolejki PlusLigi Enea Czarni Radom podeszli z chęcią przełamania fatalnej passy - przed własną publicznością nie wygrali bowiem od 683 dni! Spotkanie rozpoczęło się po ich myśli, ponieważ dzięki aż czterem blokom na samym początku zawodów, objęli kilkupunktowe prowadzenie. Gospodarze dobrze odczytywali zamiary Kamila Droszyńskiego, zastępującego w wyjściowej "szóstce" Lukasa Kampę.

Miejscowi wygrywali już 15:12, również poprzez błędy rywali, a zwłaszcza Piotra Orczyka i Kewina Sasaka. Zareagował na to Igor Juricić, wprowadzając później na parkiet Mikołaja Sawickiego w miejsce leworęcznego przyjmującego. Trefl Gdańsk nie tylko odrobił straty, ale i zbudował nieznaczną zaliczkę. Następnie gra nabrała rumieńców. Wojskowi nie zamierzali odpuszczać - wiele piłek podbijał w obronie Maciej Nowowsiak, zaś jego koledzy kończyli kontrataki.

Pozwoliło to im doprowadzić do remisu. Wymiany były coraz dłuższe i o losach premierowej odsłony musiała zadecydować pasjonująca walka na przewagi. W niej szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Radomianie nie wykorzystali kilku setboli, natomiast decydujący cios po bardzo długiej rywalizacji zadał Sawicki, posyłając asa serwisowego, który zakończył pierwszą partię.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyskoczyła w samym kostiumie. "Odwołujemy jesień"

Od początku drugiej części kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami przejęli gdańszczanie. "Odskoczyli" na trzy "oczka" przez brak skuteczności rywali. Dużo ożywienia w szeregi przyjezdnych wprowadził Aliaksei Nasevich, który zmienił słabiej spisującego się Sasaka. Po stronie Czarnych z tego samego powodu w miejsce Rafała Buszka wszedł Konrad Formela.

To jednak nie on, a wciąż Brodie Hofer prezentował najwyższy poziom w ofensywie w swojej drużynie. Rezerwowy włączył się w zdobywanie punktów w najbardziej odpowiednim momencie i gdy wydawało się, że ponownie o losach seta zadecyduje emocjonująca końcówka, swoimi zagrywkami sporo krzywdy zrobili przeciwnikom najpierw, po raz kolejny w tym starciu, Jakub Urbanowicz oraz Nasevich. Drugi atakujący posłał dwa asy serwisowe i to pozwoliło jego zespołowi prowadzić już 2:0.

Podopieczni Pawła Woickiego nie załamali się mentalnie takim obrotem spraw i pełni nadziei oraz waleczności podeszli do trzeciej odsłony. Trefl zaś "spuścił z tonu", co skrzętnie wykorzystali rywale. Stopniowo, w każdym ustawieniu, powiększali różnicę na swoją korzyść. Co dziwne, ekipa z Trójmiasta praktycznie "nie podjęła rękawicy", zdobywając kilka punktów z rzędu już przy piłkach setowych dla Wojskowych.

Czwarta partia wyglądała bardzo podobnie do drugiej. Najpierw przechodzącą piłkę skończył Hofer, potem, przy stanie 15:17, bardzo ważną akcję na lewym skrzydle zepsuł Nikola Meljanac. Woicki poprosił jeszcze o challenge, lecz sędziowie podtrzymali decyzję - był aut. Kilka chwil później asem serwisowym popisał się Nasevich, a ostatni punkt zdobył efektownym zbiciem Patryk Niemiec.

Enea Czarni Radom - Trefl Gdańsk 1:3 (37:39, 22:25, 25:22, 20:25)

Czarni: Todorović, Hofer, Ostrowski, Meljanac, Buszek, Kraj, Nowowsiak (libero) oraz Formela, Gomułka, Rajsner.

Trefl: Droszyński, Martinez, Niemiec, Sasak, Orczyk, Urbanowicz, Koykka (libero) oraz Gałązka, Nasevich, Sawicki, Zaleszczyk, Czerwiński.

MVP: Mikołaj Sawicki (Trefl).

Czytaj także:
>> Pierwszy taki mecz w polskiej lidze. "Nie zapomnę go nigdy"
>> Zażarta walka w pojedynku ZAKSY. Mecz PlusLigi trwał dwa dni

Komentarze (0)