Po sześciu latach nieobecności siatkarze Asseco Resovii wracają na europejskie salony. Pierwszym przeciwnikiem rzeszowian w grupie B był aktualny mistrz Francji, Tours VB. Drużyna ta w minionym sezonie dotarła do 1/8 finału Ligi Mistrzów. W kolejnych spotkaniach podopiecznych Giampaolo Medei czeka natomiast rywalizacja ze słoweńską ekipą ACH Volley Lublana oraz włoskim Itas Trentino.
Zacięta rywalizacja, jak na europejskie puchary przystało, toczyła się już od początku spotkania. Mocne uderzenia, efektowne obrony oraz ryzyko w polu serwisowym sprawiały, że żadna z ekip przez długi czas nie mogła zbudować większego, aniżeli dwupunktowego prowadzenia.
Po stronie francuskiego zespołu prawdziwe show w ofensywie robił Aboubac Drame Neto, wspierany przez Antoine Pothrona. W rzeszowskiej ekipie wysoki poziom utrzymywał natomiast Stephen Boyer.
ZOBACZ WIDEO: Jędrzejczyk rusza z projektem w telewizji. "Nie mogę się już doczekać"
Nerwowo zaczęło robić się dopiero po dwóch błędach na lewym skrzydle Toreya Defalco. Dodatkowo Francuzi dorzucili asa serwisowego i odskoczyli na trzy "oczka" (20:17). Efektowny blok Karola Kłosa na Neto pobudził polski zespół (20:21), to jednak nie wystarczyło, by w końcówce zatrzymać siatkarzy Tours VB.
Po zmianie stron to rzeszowianie ekspresowo narzucili presję rywalom. Po asie serwisowym Yacine Louatiego oraz skutecznym bloku prowadzili już 3:0. Zdobywanie punktów nie przychodziło im jednak z łatwością, bowiem przyjezdni dwoili się i troili w obronie, a Neto nie zamierzał wstrzymywać ręki w ofensywie.
Fabian Drzyzga konsekwentnie rozkładał ataki między swoich kolegów z boiska, dając im szansę na sprawne omijanie bloku. Po kolejnym efektownym uderzeniu ze środka, Pasy prowadziły już 17:14. Wówczas za odrabianie strat wzięła się francuska ekipa. Wykorzystując w końcówce błędy rzeszowian nie tylko zniwelowali straty (20:20), ale wyszli na prowadzenie. Największy udział miał w tym Neto, który w samym drugim secie zdobył dla swojego zespołu aż 10 "oczek". Ostatnie słowo w tej partii należało jednak do Pothrona (25:23).
Trzecia odsłona znów przyprawiła kibiców Asseco Resovii o szybsze bicie serca. Rzeszowianie rozpoczęli z wysokiego "C" i po potężnym ataku Klemena Cebulja wygrywali 5:2, a po asie serwisowym Karola Kłosa 13:9. Rywale nie ułatwiali sobie zadania, popełniając całą masę błędów na zagrywce, spadła także ich skuteczność w ataku.
Gdy za linią 9. metra zameldował się Jakub Kochanowski, Pasy zdołały odjechać na sześć punktów (17:11). To był impuls dla zespołu z Francji. Po stronie Tours VB pojawił się szczelny blok, a rozpędzony Neto konsekwentnie ostrzeliwał rzeszowską defensywę. Goście co prawda zdołali wyjść na prowadzenie, jednak tym razem w końcówce więcej zimnej krwi zachowali gospodarze i wygrali do 21.
Emocji nie brakowało również w czwartym secie. Inicjatywa przechodziła z rąk do rąk, a dynamiczne akcje przeplatane były błędami obu zespołów. Szkoleniowiec francuskiej drużyny zareagował po skutecznej kontrze Cebulja, prosząc o krótką przerwę (14:16). Początkowo nie wybiło to z rytmu rzeszowskiej ekipy, która po efektownej "czapie" na Neto prowadziła 19:17. W końcówce wyższy bieg wrzucili jednak przyjezdni. Zeljko Corić znów zaskakiwał niesztampowymi decyzjami na siatce, a as Pothorna dał prowadzenie Tours VB. Ostatecznie to właśnie Francuzi mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
Asseco Resovia Rzeszów - Tours VB 1:3 (22:25, 23:25, 25:21, 21:15)
Asseco Resovia: Drzyzga, Kochanowski, Cebulj, Boyer, Kłos, DeFalco, Zatorski (libero) oraz Bucki, Louati, Staszewski.
Tours VB: Mendez, Parkinson, Neto, Corić, Pothron, Nascimento Dos Sanots, Ramon (libero) oraz Tammearu, Faganas, Prevert.
MVP: Zeljko Corić
Czytaj także:
-> Powoli brakuje słów na wyczyny polskiego siatkarza we Włoszech
-> Włoski mocarz wykonał zadanie w Lidze Mistrzów