Liga Mistrzów. Sama walka punktów w tabeli nie daje. "Daliśmy z siebie wszystko"

PAP / Piotr Polak / Asseco Resovia Rzeszów jesienią 2023 roku
PAP / Piotr Polak / Asseco Resovia Rzeszów jesienią 2023 roku

Trzy mecze i jedno zwycięstwo. Tak wygląda obecny bilans Asseco Resovii w Lidze Mistrzów. W środę rzeszowianie mierzyli się z Itasem Trentino i choć walczyli, nie zdołali urwać mistrzom Włoch seta. Komplikuje to ich potencjalny awans.

Ostatnio Asseco Resovia Rzeszów przechodzi nie najlepszy okres. Brak w składzie Torey'a  Defalco i trudna, lecz wygrana przeprawa z ostatnią w tabeli ekipą Enea Czarni Radom. Do tego w środę rzeszowianie musieli przełknąć gorycz porażki w Lidze Mistrzów.

Po falstarcie z Tours VB i przegranej 1:3, z ACH Volley Lublana wygrali 3:0. Dla rzeszowian przyszedł czas na najsilniejszego z grupowych rywali. Itas Trentino, który w swoim składzie ma takich zawodników jak Alessandro Michieletto, Daniele Lavia czy Marko Podrascanina.

Choć podkarpacka ekipa pokazała się nieźle, a w drugim secie to ona miała inicjatywę, mecz przegrała 0:3 nie wykorzystując swoich okazji. - Była szansa. Każdy wygrany set z nimi, to coś cennego. Może gdyby ta druga partia potoczyła się inaczej, to mecz by się otworzył. Łatwo teraz po tym spotkaniu gdybać. Jedynie może być nam szkoda tej drugiej odsłony, bo w pozostałych Włosi postawili nam tak trudne warunki, że nie mogliśmy nic zrobić - mówił po spotkaniu dziennikarzom środkowy Karol Kłos.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Rośniemy". Wyjątkowe chwile w życiu reprezentantki Polski

- Niecałe 48 godzin wcześniej graliśmy z Czarnymi Radom. To jest śmieszne, że gramy co dwa dni, że ten terminarz był tak ułożony, szczególnie przed tak ważnym meczem w Lidze Mistrzów. Taka jest nasza praca, trzeba to zaakceptować. Wyszliśmy na boisko, daliśmy z siebie, co mogliśmy, ale to po prostu nie wystarczyło na przeciwnika - mówił wówczas Kłos.

Mimo przewagi Itasu w pierwszym secie, Asseco Resovii początkowo to nie zdeprymowało, a wynik meczu wydawał się sprawą otwartą przy tak dobrej dyspozycji Stephena Boyer. Wszystko do momentu gdy w drugiej partii przy wyniku 23:21 Yacine Louati dopuścił się dwóch błędów własnych, oddając tym samym kontrolę wyniku rywalowi. Set zakończył się najgorzej jak mógł dla Resovii, bo 24:26 i dopiero to podcięło skrzydła polskiemu klubowi.

- Wynik był trudny dla nas, jestem pod wrażeniem tego jak wyszliśmy z opresji, bo sam nie byłem pewny, czy damy radę to zrobić. Wierzyliśmy jednak do końca w zwycięstwo. Próbowaliśmy różnych rozwiązań w grze i graliśmy przede wszystkim mądrze, bez popełniania niewymuszonych błędów. Na koniec wyszło nam to bardzo dobrze i uważam, że to był ważny moment meczu, bo potem grało nam się już dużo łatwiej - mówił z kolei dla plusliga.pl Jan Kozamernik - teraz rywal, a do niedawna środkowy Asseco Resovii. Słoweniec po raz pierwszy od rozstania z Podkarpaciem stanął na przeciwko w barwach Itasu.

Kolejny mecz Asseco Resovia w Lidze Mistrzów rozegra przed świętami i ponownie przed własną publicznością. Do Rzeszowa przyjedzie ACH Volley Lublana, która z pewnością będzie chciała się zrewanżować polskiej ekipie.

Ich starcie odbędzie się 21 grudnia o 18:00, a najbliższe plusligowe spotkanie ekipa znad Wisłoka zagra z Barkom Każany Lwów 18 grudnia o 20:30.

Czytaj także: Krew, krzyki i panika. Siatkarki w Turcji zaatakowane

Komentarze (0)