Pięć setów w Stambule. Znamy pierwszego finalistę Ligi Mistrzyń

Materiały prasowe / CEV / II mecz półfinału Ligi Mistrzyń, Fenerbahce Stambuł - Vero Volley Milano
Materiały prasowe / CEV / II mecz półfinału Ligi Mistrzyń, Fenerbahce Stambuł - Vero Volley Milano

Po pierwszym meczu półfinałowym wydawało się, że siatkarki Vero Volley Milano nie powinny mieć problemów z wywalczeniem awansu do Superfinału Ligi Mistrzyń. Podopieczne Marco Gaspariego potrzebowały do tego jednak "złotego"seta.

Siatkarki Fenerbahce Stambuł przegrały dość niespodziewanie w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzyń 0:3. Stefano Lavarini nie zdecydował się wówczas posłać na boisko Magdaleny Stysiak. W rewanżu Turczynki znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Do awansu potrzebowały pewnego triumfu i dodatkowo, wygranej w "złotym secie". Biorąc pod uwagę skład rywalek, to niemal mission impossible.

Pierwszy set pokazał jednak, że wszystko jest możliwe. Włoszki jedynie do stanu 9:9 potrafiły dotrzymać kroku miejscowym. Po serii zagrywek Melihy Diken Fenerbahce odjechało na siedem punktów (16:9).

Przyjęcie gości nie funkcjonowało. Zagotowana Miriam Sylla była kompletnie bezradna, dezorganizując grę swojej ekipy w ataku, po zupełnie nieudanym odbiorze. Taktyka Stefano Lavariniego i żelazna konsekwencja jego podopiecznych, właściwie zdecydowały o wszystkim. Gospodynie bawiły się piłką, a wychodziło im absolutnie wszystko. Niezawodne były Arina Fedorowcewa i Melissa Vargas. Magdalena Stysiak nawet przez moment nie musiała myśleć o wejściu na boisko.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ popis Anity Włodarczyk. Nagranie obiega sieć!

Jeżeli ktokolwiek miał wątpliwości, czy "złoty set" w tym starciu półfinałowym jest realny, to patrząc na przebieg drugiej odsłony, utwierdził się w przekonaniu, że jak najbardziej. Turczynki ponownie bowiem budowały przewagę, a sfrustrowana kolejnymi niepowodzeniami Paola Egonu mogła jedynie kląć pod nosem. Gospodynie niczym na skrzydłach, niesione dopingiem kibiców, w drugim secie realizowały scenariusz podobny do tego z pierwszej partii.

Melisa Vargas w ciągu kilku dni przeszła istną metamorfozę, tym razem prezentowała się tak, jak tego oczekuje się od liderki i największej gwiazdy. Przez długi czas wydawało się, że miejscowe pewnie zmierzają po kolejny triumf. Przy stanie 19:13 gra Fenerbahce się jednak zacięła. Vero Volley do odrabiania start poderwała Helena Cazaute. Zawodniczki Marco Gaspariego doprowadziły do remisu 23:23. W kluczowym momencie zaskoczyła Miriam Sylla, która przez większość meczu zawodziła. To jednak pochodząca z Wybrzeża Kości Słoniowej przyjmująca kończyła decydujące piłki.

Trzeci set był kluczowy dla Fenerbahce. Gospodynie musiały wygrać, chcąc pozostać w grze o awans. Rywalki robiły wszystko, aby przechylić szalę na swoją stronę. Przez długi czas wynik oscylował wokół remisu. Kiedy do głosu doszły Włoszki, Stefano Lavarini poprosiło przerwę (13:14).

W porównaniu z poprzednim meczem, tym razem szkoleniowiec ekipy ze Stambułu lepiej szafował siłami zawodniczek. Swoją szansę otrzymała Magdalena Stysiak, aby nieco odciążyć Melisę Vargas. Pochodząca z Kuby atakująca powróciła na boisko w końcówce partii, dokładając cegiełkę do końcowego triumfu. Trzeba jednak przyznać, że Włoszki nie wytrzymały ciśnienia. W kluczowym momencie Sonia Candi zaatakowała w aut, a chwilę później Brenda Castillo nie przyjęła zagrywki Melihy Diken i było po secie.

Poirytowane Włoszki chciały za wszelką cenę uniknąć "złotego seta". Po niemrawym początku to właśnie one przejęły inicjatywę. Doskonale wyglądała Miriam Sylla, która wcześniej kompletnie zawodziła. Paola Egonu nie była już osoamotniona w ataku. W połowie partii Vero Volley Milano co prawda minimalnie, ale jednak prowadziło (15:16).

Melisa Vargas nie zamierzała zawieźć kompletu publiczności, zgromadzonej w Burhan Felek Voleybol Salonu w Stambule. Po jej zagrywkach inicjatywa wróciła na stronę Fenerbahce (18:17). Bohaterką tureckiego zespołu została jednak Arina Fedorowcewa. Rosjanka najpierw powstrzymała blokiem Paole Egonu, a chwilę później atakiem i zagrywką przypieczętowała losy partii i całego meczu. Finalistę musiała wyłonić dodatkowa rozgrywka, toczona na zasadach tie-breaka.

Szkoleniowiec miejscowych nie zdecydował się na zmiany, postawił na zwycięski, choć zmęczony skład. Początek nie potoczył się jednak po jego myśli. Dopiero zagrywki Asli Kalac dały miejscowym impuls i pozwoliły przejąć inicjatywę (7:6). Nie na długo, po zmianie stron mylić się w ataku zaczęła Melisa Vargas. Ciężar odpowiedzialności za wynik próbowała brać na swoje barki Arina Fedorowcewa. Włoszki miały w swoich szeregach PAolę Egonu, która zrobiła różnicę, wprowadzajac Vero Volley Milano do Superfinału Ligi Mistrzyń.

Fenerbahce Opet Stambuł - Vero Volley Milano 3:1 (25:15, 26:28, 25:22, 25:23) i złoty set: 11:15

Fenerbahce: Kalac, Diken, Fedorowcewa, Fetisova, Drca, Vargas, Orge (libero) oraz Germen, Menezes, Erdem, Stysiak;

Vero Volley: Cazaute, Folie, Orro, Retke, Sylla, Egonu, Castillo (libero) poraz Prandi, Daalderop, Candi.

Czytaj także:
Siatkarski ekspert niepokoi się o przyszłości ZAKSY. Mówi o transferze Kurka
Spektakularna akcja w PlusLidze. To trzeba zobaczyć [wideo]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty