Oba zespoły w tym sezonie znajdują się w zupełnie innym położeniu. GKS Katowice po tym, jak przegrał z Enea Czarnymi Radom wciąż musi walczyć o utrzymanie. Z kolei ostatnia zwyżka formy Barkomu Każany Lwów sprawiła, że ukraińska drużyna dość niespodziewanie ma szansę na awans do fazy play-off.
W połowie premierowej odsłony zarysowała się przewaga miejscowych, gdy po ataku Lukasa Vasiny zrobiło się 10:7. Rywale jednak zdobyli cztery punkty z rzędu i to oni byli z przodu, na co wpływ miał Luciano Palonsky, a konkretnie jego udane zagrywki. Od tego momentu trwałą zacięta i wyrównana rywalizacja.
Wcześniej Vasina sprawił, że GKS prowadził trzema punktami. Z kolei jego nieudany atak w późniejszej fazie seta był efektem straty trzech "oczek" do Barkomu (15:18). Gdy Vasyl Tupchii posłał asa serwisowego zrobiło się 24:19, a kropkę nad "i" postawił Damian Domagała psując swoją zagrywkę.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
Po zmianie stron katowiczanie odskoczyli na 9:6, gdy w ataku zaczął błyszczeć Jakub Jarosz. Rywale co prawda szybko złapali kontakt, ale nie byli w stanie doprowadzić do remisu. A udany fragment w wykonaniu Marcina Walińskiego sprawił, że GKS znowu miał trzy punkty więcej (15:12).
Losy drugiej partii rozstrzygnęły się, gdy miejscowi zaczęli punktować seryjnie. Wówczas m.in. dwa asy serwisowe posłał Domagała i wobec tego GKS prowadził 24:18. Zepsuty serwis przez Illię Kowalowa sprawił, że doszło do remisu w meczu.
Po zmianie stron szybko odskoczył Barkom (6:3), ale już w połowie seta był remis. Co więcej GKS zaczął punktować seryjnie i odjechał na 14:10 po asie serwisowym w wykonaniu Jarosza. Goście obudzili się jednak w ostatnim momencie.
Przy stanie 19:22 bohaterem przyjezdnych został Tupchii, doprowadzając do remisu 22:22. Co prawda Jarosz dał swojej ekipie piłkę setową, ale GKS nie miał nawet ataku, by zakończyć partię. Ostatecznie doszło do gry na przewagi i wówczas okazje do wyjścia na prowadzenie w meczu mieli tylko i wyłącznie goście. Przy stanie 27:26 znakomity serwis posłał Palonsky, a Kowalow wykorzystał przechodzącą piłkę.
Mimo straconej szansy, by objąć prowadzenie katowiczanie nie powiedzieli ostatniego słowa. O udanym starcie kolejnej odsłony rywalizacji mogli mówić, gdy po kontrze skończonej przez Jarosza było 10:7. Barkom na moment złapał kontakt, ale od tego czasu przewaga rywali powoli wzrastała.
W efekcie po serii punktowej GKS odskoczył na siedem punktów (22:15). W ofensywie błyszczał Jarosz, a do tego asa serwisowego dorzucił Domagała. Zwycięstwo 25:18 przypieczętował Vasina, dzięki czemu zapewnił tie-breaka.
W decydującym secie po błędach rywali Barkom prowadził 7:5, na co reagował szkoleniowiec GKS-u. Gdy ataków nie byli w stanie skończyć przyjezdni, zrobiło się 10:9 na korzyść gospodarzy. Od tego momentu trwała walka punkt za punkt, która dała piłkę setową miejscowym (14:13). Wówczas zarówno Kowalow, jak i Palonsky nie doprowadzili do gry na przewagi i to się zemściło. Udaną kontrą Waliński zakończył to spotkanie na korzyść katowiczan.
PlusLiga, 28. kolejka:
GKS Katowice - Barkom Każany Lwów 3:2 (20:25, 25:19, 26:28, 25:18, 15:13)
Przeczytaj także:
Media: kontrakt podpisany. Transferowa bomba w Polsce
Gwiazda ZAKSY zostanie w PlusLidze? Są nowe informacje