PGE Rysice przegrały trzecie spotkanie w Tauron Lidze z Grupą Azoty Chemikiem. Tym razem w stosunku 1:3. Jak jednak przyznała w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Anna Obiała, te zawody były jednak inne od dwóch poprzednich.
- Dokładnie tak. Myślę, że to było najlepsze spotkanie z tych wszystkich trzech. Nie ukrywam, że w pamięci mam poprzednie finały, w których walka była bardziej zażarta i kończyłyśmy te mecze po tiebreakach - przypomniała.
- Szczerze mówiąc tego samego życzyłam sobie w tym sezonie. Co mogę więcej powiedzieć. Nie tego po sobie oczekiwałyśmy. Nie tego się spodziewałyśmy kończąc ćwierćfinał i awansując do finału (więcej o tym meczu tutaj)- powiedziała z lekkim zawodem w głosie środkowa z Rzeszowa.
- Nasza gra się trochę zmieniła, troszkę opadła. Mimo wszystko bardzo się cieszę, że tu trafiłyśmy, bo ta droga była trudna. Dużo osób w nas nie wierzyło. To i tak daje satysfakcję, że dotarłyśmy do tego finału - dodała siatkarka.
ZOBACZ WIDEO: Gortat odpowiada na zarzuty ws. kadry narodowej. "To jest wyssane z dwóch-trzech źródeł"
Finał finałów przyciągnął do Netto Areny ogromną liczbę widzów. To był zdecydowanie rekord sezonu. - Nie jestem tym zaskoczona. To są finały, Polska żyje siatkówką. Życzę sobie, by na wszystkich meczach i na każdej hali było tylu kibiców. U mężczyzn można się tego spodziewać. Cieszę się, że przyszło tutaj oglądać nas tylu ludzi. Chociaż w tym meczu pokazałyśmy lepszą siatkówkę, żeby ci kibice nie byli rozczarowani - przyznała.
Potwierdziła jednocześnie, że wbrew pozorom pełne trybuny też pomogły jej drużynie. - Wiedziałyśmy, o co gramy i jaka jest ranga. Myślę, że mimo wszystko to nam też pomogło walczyć jeszcze mocniej - rzuciła na koniec Obiała.
Czytaj więcej:
--> Szokujące decyzja Vitala Heynena