PWM: Czwarty triumf Canarinhos

Brazylijczykom w rozgrywkach Pucharu Wielkich Mistrzów daleko jest do ich najlepszej dyspozycji. W niedzielę grali jednak wystarczająco dobrze, by zapisać na swoim koncie czwarte zwycięstwo w japońskim turnieju. W trzech setach pokonali reprezentację Egiptu, która - mimo dosyć łatwej przegranej - sprawiła trochę problemów podopiecznym Bernardo Rezendego.

W tym artykule dowiesz się o:

Egipt - Brazylia 0:3 (21:25, 22:25, 22:25)

Egipt: Abdalla Ahmed, Ahmed Abdelhay, Abdel Latif Ahmed, Saleh Youssef, Rashad Atia, Mohamed Badawy, Wael Alaydy (libero) oraz Ahmed Afifi, Ahmed Elshikh, Mohamed Moadwad (libero).

Brazylia: Bruno, Vissotto, Giba, Murilo, Rodrigao, Lucas, Sergio (libero) oraz Theo, Marlon, Joao Paulo.

Już na początku pierwszego seta w meczu z Egiptem Brazylijczykom udało się postawić rywali pod ścianą. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:4, głównie dzięki swojej dokładnej zagrywce i problemach w ataku siatkarzy z Afryki. Trudności w ofensywie wkradły się jednak i w szeregi Canarihnos, co jednak skutecznie rekompensowali blokiem. Egipcjanom nie pomogły znakomite obrony i równie udane jak rywali bloki, zwłaszcza Mohameda Badawy'ego na Gibie - pod koniec partii podopieczni Antonio Giacobbe'a popełnili elementarne błędy, przegrywając ją 21:25.

Nieudane spotkanie rozgrywał Leandro Vissotto, dlatego na początku kolejnego seta trener Bernardo Rezende zdjął go na dobre z boiska. Dobrze za to radził sobie Giba, wypracowując dla swojego zespołu jednopunktowe prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej. Po drugiej stronie siatki dominowali Abdel Latif i Ahmed Abdelhay, jednak nie na tyle skutecznie, by zatrzymać Canarinhos, którzy po kilku udanych indywidualnych akcjach schodzili z trzema oczkami przewagi na drugi regulaminowy czas. W końcówce Egipcjanie zupełnie stracili siłę ataku, łatwo oddając rywalom kilka punktów. Tę odsłonę zakończył Rodrigao, dając Brazylii prowadzenie 2:0 po partii wygranej 25:22.

Na początku trzeciego seta trener Egipcjan skorzystał z możliwości zmiany libero. Na boisku nie pojawił się więc Wael Alaydy, a Mohamed Moawad. Dzięki asowi Abdela Latifa mistrzowie Afryki wyszli na niespodziewane prowadzenie 6:1, szybko jednak zniwelowane przez Brazylijczyków, choć na pierwszej przerwie technicznej, po asie Ahmeda Abdelhaya, dwoma punktami, ale nadal prowadzili podopieczni Antonio Giacobbe'a. A po dwóch blokach Murilo na Salahu było już 9:9. Po drugim regulaminowym czasie Canarihnos znacznie przyspieszyli tempo, uzyskując przewagę dzięki dobrej grze Lucasa na siatce. Wygrali seta 25:22 i mecz 3:0.

W tym spotkaniu wyróżniało się dwóch zawodników: Ahmed Abdelhay i Giba, którzy najczęściej wbijali piłkę w parkiet po stronie przeciwnika. Egipcjanin zdobył 18 punktów, a Brazylijczyk - 15. Pozostali siatkarze nie przekroczyli progu 8 oczek. Canarinhos byli skuteczniejsi w bloku, zdobywając tym elementem 11 punktów (Egipt: 6). Byli też lepsi w ataku - skończyli 39 proc. piłek (rywale: 34 proc.). Podopieczni Antonio Giacobbe'a byli za to pewniejsi w przyjęciu - odbiór zagrywek stał u nich na poziomie 64 proc. (przy 44 proc. Brazylijczyków).

Źródło artykułu: