W ciągu kilkunastu lat pracy trenerskiej Vital Heynen prowadził m.in. reprezentacje Polski mężczyzn, reprezentację Niemiec siatkarzy i siatkarek, Belgii mężczyzn oraz czołowe europejskie kluby: Ziraat Bankasi Ankara, VfB Friedrichshafen, Sir Susa Vim Perugia.
Jako szkoleniowiec Heynen wygrywał Puchar i Superpuchar Belgii, mistrzostwo Belgii, Puchar i Superpuchar Niemiec, Superpuchar Francji i Superpuchar Włoch. Z reprezentacją Niemiec wywalczył natomiast brązowy medal mistrzostw świata, a z Polakami sięgnął po złoto mundialu oraz brąz mistrzostw Europy, Ligi Narodów oraz srebro Ligi Narodów i Pucharu Świata. W rozmowie z TVP Sport Belg przyznał jednak, że jego marzeniem od zawsze była jednak praca z reprezentacją Chin.
- W 2021 roku, kiedy kończyłem pracę z reprezentacją Polski siatkarzy, podkreślałem, że jest jedna drużyna, którą szczególnie chciałbym poprowadzić jako trener. To były właśnie Chiny. W tamtym momencie kadra ta nie była jednak za bardzo dostępna dla szkoleniowców - obcokrajowców. Jednocześnie ostatnie dwa, trzy lata nie były idealne dla tej drużyny. Władze stały się więc bardziej otwarte na posiadanie trenera z innego kraju. Zawsze było dla mnie jasne, że jeśli tylko zechcą mnie zatrudnić, to do nich dołączę - powiedział Heynen.
ZOBACZ WIDEO: Pierwsza edycja gali Herosi WP SportoweFakty za nami. Zobacz, kto wygrał
Decyzja Belga jest o tyle zaskakująca, że Chiny uznawane są za bardzo przeciętny zespół na arenie międzynarodowej. W Rankingu FIVB ekipa zza Wielkiego Muru plasuje się dopiero na 31. pozycji. W 2024 roku Azjaci nie zagrają nawet w Lidze Narodów, co wyklucza ich występ na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.
- Chiny to jeden z największych krajów na świecie. Ma bardzo duży potencjał sportowy. Ludzie, których jest aż 1,4 miliarda, na co dzień uprawiają różne dyscypliny. Siatkarska drużyna kobieca potrafi pokonać najlepszą piątkę rankingu, a męska nigdy nie znalazła się w światowym topie. Od zawsze zastanawiałem się skąd ta prawidłowość. Jak to możliwe, że tak wielki kraj nie odnosi sukcesów w męskiej siatkówce?
- To, że ta kadra nie odnosiła spektakularnych sukcesów, było dla mnie zagwozdką. Zawsze mnie to ciekawiło. Potencjał ludzki jest bardzo duży, jest tu wszystko, co potrzebne do bycia na światowym poziomie, a na dodatek federacja bardzo chce, by reprezentacja mężczyzn zdobywała medale. Warunki są więc wymarzone. Poza tym związanie się z kadrą Chin nie jest kilkumiesięcznym projektem. Mam tu zostać dłużej.
Belg nie ukrywa, że jego umowa obowiązywać ma przez trzy lata, po których nastąpi weryfikacja. Po niej może zostać przedłużona o kolejne dwa. Celem współpracy jest występ reprezentacji Chin na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku. Co ciekawe, Azjaci nigdy wcześniej nie wywalczyli awansu na IO, otrzymywali jedynie kwalifikację z urzędu.
- Z kadrą startujemy z 31. pozycji w rankingu FIVB. Przed nami bardzo długi proces wspinania się w górę. We współczesnej siatkówce trudno jest awansować z takiego miejsca. Nie stanie się to w rok; myślę, że potrzeba do tego co najmniej trzech lat. Lubię jednak wyzwania, w których coś mogę zmienić - powiedział Heynen.
Czytaj także:
Minister z czasów PiS nie mógł się powstrzymać. Wykorzystał problemy ZAKSY