Paryż 2024: thriller w meczu z Brazylią. Tie-break na wagę zwycięstwa i ćwierćfinału

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Grupowy pojedynek Polski z Brazylią na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 nie zawiódł jeśli chodzi o emocje. Zwycięzcę wyłonił dopiero tie-break. W nim lepsi okazali się Biało-Czerwoni, a wygrana zapewniła ekipie Nikoli Grbicia awans do ćwierćfinału.

Pojedynek polsko-brazylijski miał dużą wagę jeśli chodzi o sytuację w grupie B. W trudniejszej sytuacji byli jednak reprezentanci z Ameryki Południowej. Canarinhos przegrali pierwszy mecz z Włochami i porażka z polską drużyną mocno utrudniłaby ekipie Bernardo Rezende awans do ćwierćfinału rozgrywek.

Brazylijczycy do meczu z Polską przystąpili jednak osłabieni, gdyż podobnie jak w starciu z zespołem z Italii w wąskiej kadrze meczowej zabrakło Alana Souzy. Po polskiej stronie mimo urazu kostki w meczu z Egiptem w składzie znalazł się Tomasz Fornal, lecz zgodnie z przewidywaniami spotkanie rozpoczął w kwadracie rezerwowych.

Początek środowego meczu nie był najlepszy w wykonaniu Polaków. Nasi reprezentanci grali nerwowo, nie kończyli swoich ataków i popełniali błędy, co przełożyło się na trzypunktowe prowadzenie reprezentacji Brazylii (4:7). Nikola Grbić bardzo szybko w premierowej partii musiał więc zareagować i wydawało się, że po przerwie dla polskiego szkoleniowca gra naszej drużyny wyglądała lepiej. Gdy asem rywali zaskoczył Jakub Kochanowski z przewagi Canarinhos pozostało tylko jedno "oczko" (6:7).

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Szalony mecz Polek z Chinkami. "Ta hala eksplodowała kilka razy"

Wyrównania niestety nie było, a Brazylia w mgnieniu oka powróciła do wyższego prowadzenia. Podopieczni Bernardo Rezende przede wszystkim lepiej wyglądali w ataku, z kolei polska drużyna mimo lepszego od rywali przyjęcia z kończeniem swoich akcji miała ogromny problem. Rozpędzeni Brazylijczycy świetnie wykorzystywali słabe punkty naszego zespołu i po ataku Joandry'ego Leala z lewej flanki prowadziła już 17:11. Pierwszy set wymykał się Biało-Czerwonym, lecz zwrot akcji przyszedł wraz z wejściem na zagrywkę Kamila Semeniuka.

Dobra seria przy serwisach polskiego przyjmującego pozwoliła zespołowi odrobić część strat (17:19). Polacy przez całą partię utrzymywali też świetną dyspozycję w bloku, który był najjaśniejszym elementem gry naszej drużyny. Brazylijczycy w końcówce wpadli w letarg, nie wykorzystali kilku kontr, a Polacy po asie serwisowym Bartosza Kurka po raz pierwszy w tej odsłonie objęli prowadzenie (22:21). Canarinhos jednak potrafili się obronić, a seta punktową zagrywką zamknął Leal.

Już pod koniec premierowej partii w grze Polaków było widać poprawę. W drugiej odsłonie Biało-Czerwoni podkręcili tempo, zaczynając od wyniku 5:0. Nasi reprezentanci męczyli rywali zagrywką, w ofensywie świetnie wyglądali środkowi, a na skrzydłach rozpędzał się Wilfredo Leon. Po fantastycznym otwarciu emocje w drużynie trochę opadły, a Canarinhos zaczęli wykorzystywać swoje szanse. Spore problemy w ataku miał Bartosz Kurek i po kolejnym zatrzymanym uderzeniu Polaka Brazylia była o krok od remisu (9:8).

Nasi reprezentanci mimo przestoju w swojej grze prowadzenia nie oddali. Bardzo dobre wejście po raz kolejny odnotował Kamil Semeniuk, który tym razem zmienił na pozycji Aleksandra Śliwkę. Na zagrywce pokaz siły zaprezentował Mateusz Bieniek, z kolei ciężar gry w ataku wziął na swoje barki Leon, a taka kombinacja pozwoliła ekipie Nikoli Grbcia ponownie zbudować wyższą przewagę (16:10). Canarinhos w końcówce jeszcze próbowali podłączyć się do gry, lecz Polacy utrzymali korzystny do siebie wynik, wieńcząc odsłonę efektowną zagrywką Bartosz Kurka (25:19).

W trzecim secie gra obu drużyn mocno się wahała. Lepiej rozpoczęli ją Brazylijczycy, w których szeregach bardzo dobre wejście odnotował Adriano (0:3). Canarinhos znów zaczęli dominować w ofensywie, a po naszej stronie kłopoty wciąż miał Bartosz Kurek. Po autowym uderzeniu kapitana Nikola Grbić zdecydował się na zmianę na pozycji atakującego. Wejście Łukasza Kaczmarka nie odmieniło polskiej ofensywy, ale remedium na kłopoty okazała się zagrywka i po asie Wilfredo Leona Polacy odrobili straty (5:5).

Mimo wyrównania Brazylia utrzymała się na czele i w dalszym ciągu to Biało-Czerwoni gonili wynik. Naszą drużynę w grze utrzymywała dobra dyspozycja w polu serwisowym i świetnie dysponowani środkowi. Skrzydła jednak miały ogromne problemy i jak w pierwszej części seta Polacy byli jeszcze w stanie trzymać się blisko rywali, to w drugiej Canarinhos zupełnie odskoczyli wynikiem (16:22). Przy kłopotach naszej kadry na boisku na moment pojawił się nawet Tomasz Fornal. Brazylia jednak dopięła swego, wygrywając odsłonę do 19.

Czwarty set był bardzo istotny z punktu widzenia obu zespołów. Brazylijczycy marzyli o zakończeniu rywalizacji, a Polacy o jej przedłużeniu. Tym samym prezentował on najbardziej wyrównaną walkę obu zespołów. Po stronie Canarinhos fantastycznie spisywał się duet Darlan- Adriano. W naszych szeregach z kolei Marcin Janusz jeśli tylko mógł, to sięgał po fenomenalnie grających w tym meczu środkowych.

Walka ramię w ramię trwała w najlepsze, a każda próba ataku przez jedną lub drugą drużynę była natychmiast gaszona przez rywali. Wiele wskazywało więc na to, że losy seta rozstrzygną się w samej końcówce. W niej decydujące natarcie przypuścili Biało-Czerwoni, którzy odskoczyli na dwa "oczka" po fantastycznych zagrywkach Norberta Hubera (19:17). Polacy mimo nerwów w ostatnich akcjach nie wypuścili z rąk zwycięstwa, doprowadzając do tie-breaka.

Decydującą partię od punktowego ataku rozpoczęli Brazylijczycy. Potem jednak Polacy uruchomili swoją największą broń. Na zagrywce show zrobił Norbert Huber, a jego dwa asy serwisowe dały Biało-Czerwonym prowadzenie 4:1. Po udanym otwarciu podopieczni Nikoli Grbicia poszli za ciosem, ale Brazylia nie złożyła broni i w samej końcówce wykorzystała swoje szanse, wyrównując wynik przy stanie 12:12. Polacy jednak wytrzymali presję i cieszyli się z wygranej w jakże trudnym spotkaniu po asie serwisowym Wilfredo Leona.

Polskim siatkarzom pozostał jeszcze jeden mecz grupowy. W nim w sobotę 3 sierpnia nasi siatkarze zmierzą się z reprezentacją Włoch, ale po wygranej z Brazylią niezależnie od wyniku tego starcia mogą być pewni awansu do olimpijskiego ćwierćfinału.

Polska - Brazylia 3:2 (22:25, 25:19, 19:25, 25:23, 15:12)

Polska: Kurek, Janusz, Kochanowski, Bieniek, Leon, Śliwka, Zatorski (libero) oraz Semeniuk, Kaczmarek, Fornal, Huber

Brazylia: Darlan, Bruno, Lucas, Flavio, Leal, Lucarelli, Thales (libero) oraz Fernando, Bergmann, Adriano, Honorato

Zobacz także:
Paryż 2024: formalność, która może dać ćwierćfinał. Polki wracają do gry
Nadspodziewanie prosta przeprawa w meczu Słowenii z Serbią

Źródło artykułu: WP SportoweFakty