Wiele elementów złożyło się na porażkę Polek. Pora na nowy rozdział bez swojej gwiazdy

Getty Images / by Kevin C. Cox / Na zdjęciu: Joanna Wołosz po prawej
Getty Images / by Kevin C. Cox / Na zdjęciu: Joanna Wołosz po prawej

- Taki rezultat to sukces, chociaż niektórzy liczyli na więcej - mówi nam Piotr Makowski. Były selekcjoner reprezentacji Polski wymienia elementy, które zaważyły na przegranej Biało-Czerwonych. Jak będzie wyglądała nasza drużyna bez Joanny Wołosz?

Niestety, po wtorkowej konfrontacji marzenia o medalu polskich siatkarek na igrzyskach trzeba było odłożyć na 2028 rok i Los Angeles. Biało-Czerwone uległy reprezentantkom Stanów Zjednoczonych 0:3 (22:25, 14:25, 20:25) i zakończyły zmagania w ćwierćfinale.

Wiele elementów przełożyło się na porażkę Polek

Obrończynie olimpijskiego złota tak naprawdę nie dały większych szans naszemu zespołowi, wchodząc bardzo mocno w spotkanie już od samego początku. Amerykanki szybko zbudowały pokaźne prowadzenie (8:3), a po kolejnej skończonej kontrze powiększyły jeszcze przewagę do siedmiu punktów (całą relację z meczu można przeczytać TUTAJ).

- Reprezentantki Stanów Zjednoczonych dobrze zagrywały i odrzucały nasze zawodniczki od siatki. W związku z tym musieliśmy grać trochę z głębi pola i w tym był problem. Do tego dochodzi duże większe doświadczenie Amerykanek, więcej rozegranych takich spotkań i występy w lepszych klubach. Może odrobinę zaważyła też ta trema. Gdy wszystkie składniki się poskładało, to wyszedł taki efekt - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Piotr Makowski.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk

Nadzieje polskich kibiców zostały na nowo rozbudzone w trzecim secie. Biało-Czerwone kapitalnie rozpoczęły, od prowadzenia 5:0. Później było nawet 7:1. Aczkolwiek od tego momentu nasze rywalki pomału zaczęły regularnie nadrabiać straty, aż doprowadziły do wyniku 14:14. Po chwili nawet uzyskały jednopunktową przewagę. Następnie na tablicy świetlnej widniał jeszcze rezultat 18:18, ale później to siatkarki z Ameryki Północnej dominowały.

Kolejny etap już bez liderki

- Trzeba pracować dalej. Występ na igrzyskach jest bardzo dużym wydarzeniem. Jak patrzyłem na drużyny ćwierćfinałowe, to najbliżej nas była Dominikana. Pozostałe są już naprawdę ograne i każdy wynik mógł się zdarzyć. Mimo wszystko taki rezultat to sukces, chociaż niektórzy liczyli na więcej. Dziewczyny w Lidze Narodów pokazały, że potrafią ograć, chociażby Turczynki - przyznaje były selekcjoner.

Teraz przed naszymi zawodniczkami kolejny etap budowania zespołu, który w drodze na kolejne igrzyska zagra przecież jeszcze na wielu imprezach rangi mistrzowskiej. Wiadomo, że udziału w nich nie weźmie Joanna Wołosz, kapitan polskiej reprezentacji. 34-latka poinformowała o zakończeniu swojej kariery w barwach narodowych (wywiad z Polką można przeczytać TUTAJ).

- Na pewno Joanna pokazała, że jest wybitną zawodniczką i szefową tej drużyny. W zeszłym sezonie był taki moment, gdy Katarzyna Wenerska prowadziła grę i myślę, że też to dobrze wyglądało, chociaż nie jest już młodą siatkarką (31 lat - dop.red.). Są jeszcze Julia Nowicka czy Alicja Grabka. Moim zdaniem mogą pokazać się z dobrej strony i za cztery lata będziemy już bardzo ogranym zespołem. Ma on chyba największe perspektywy ze wszystkich, które zagrały w ćwierćfinale igrzysk - podsumowuje Piotr Makowski.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Zaskakujące oświadczenie Joanny Wołosz po przegranym ćwierćfinale

Źródło artykułu: WP SportoweFakty