Siatkarze PGE GiEK Skry do obecnego sezonu przystąpili z postanowieniem włączenia się do gry o play-off. Potwierdzili to na inaugurację, pokonując w wyjazdowym starciu Indykpol AZS Olsztyn. Przeciwko gorzowianom również byli faworytem, choć rywale w pierwszej kolejce również triumfowali.
Początek seta należał do miejscowych, którzy szybko zyskali przewagę, wykorzystując dobrą zagrywkę Amina Esmaeilnezhada. Bełchatowianie na starcie odskoczyli na trzy oczka i później tylko utrzymywali dystans. Duża w tym zasługa Irańczyka, który był jednym z wyróżniających się graczy Skry, po jego ataku z przechodzącej zawodnicy Gheorghe Cretu odjechali na cztery oczka (13:9).
Przez długi czas właśnie taki dystans się utrzymywał. Po bloku Grzegorza Łomacza na Wojciechu Ferensie miejscowi wrzucili jednak wyższy bieg i zaczęli podkreślać swoją dominację. Bartłomiej Lemański, zatrzymując chwilę później Marcina Kanię, właściwie rozstrzygnął losy seta (23:17). Kropkę nad "i" postawił Amin Esmaeilnezhad.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
W kolejnej odsłonie dużo lepiej prezentowali się przyjezdni, którzy w drugiej połowie partii prowadzili, jednak nie byli w stanie przypieczętować wygranej. Wcześniej jednak wydawało się, że to Skra przejmie kontrolę, po bloku Grzegorza Łomacza na Wojciechu Ferensie było 10:7.
Agresywna i ryzykowna zagrywka pozwoliły gorzowianom dojść do głosu. Przemysław Stępień asem serwisowym dał oddech Cuprum Stilonowi (12:14). Wystarczyło na dłuższą chwilę, bowiem w końcówce graczom Andrzeja Kowala zabrakło skuteczności. Zagrywki Mirana Kujundzicia umożliwiły miejscowym powrót do gry (18:18). W kluczowym momencie goście nie wytrzymali nerwowo. Błędy własne pogrążyły Cuprum Stilon, decydujący cios zadał Ziga Stern.
Trzeci set to już dopełnienie formalności. Emocji w nim było niewiele, bowiem tylko do stanu 8:7 goście byli w stanie dotrzymać kroku rywalom. Chwilę później seria zagrywek Mirana Kujundzicia wyprowadziła podopiecznych Gheorghe Cretu na bezpieczne, trzypunktowe prowadzenie (10:7). Od tego momentu grała właściwie tylko jedna drużyna. PGE GiEK Skra najpierw utrzymywał dystans, a następnie zaczęła odskakiwać (15:11).
W drugiej połowie partii mylić zaczął się Adam Lorenc, pozwalając żółto-czarnym na powiększenie dystansu. Po tym jak Grzegorz Łomacz zatrzymał Mathijsa Desmeta było już (18:11). W tym momencie przyjezdni znaleźli się w ekstremalnie trudnej sytuacji, z której nie zdołali się podnieść. Z każdą kolejną akcją różnica rosła. Skończyło się na dziesięciopunktowej różnicy i wygranej gospodarzy 3:0
PGE GiEK Skra Bełchatów - Cuprum Stilon Gorzów 3:0 (25:18, 25:22, 25:15)
PGE GiEK Skra: Lemański, Wiśniewski, Kujundzić, Łomacz, Stern, Esmaeilnezhad, Buszek (libero) oraz Szalacha;
Cuprum Stilon: Ferens, Taht, Kania, Neves Atu, Todorović, Strulak, Granieczny (libero) oraz Mathijs, Lorenc, Lipiński, Desmeth, Stępień.
MVP: Amin Esmaeilnezhad
Czytaj także: