Magdalena Śliwa (kapitan MKS-u Dąbrowa Górnicza): Bardzo się cieszę z tych trzech punktów, które udało nam się zdobyć, bo praktycznie prosto z podróży przyjechałyśmy tutaj i nie czujemy się za dobrze. Myślę, że w pierwszym secie przegrałyśmy trochę na własne życzenie, bo popełniałyśmy dużo błędów w zagrywce. Później, można powiedzieć, iż miałyśmy mecz pod kontrolą, bo Bydgoszcz nie była tym zespołem, który znamy. Życzę drużynie przeciwnej, żeby się zebrała i grała swoje.
Ewa Kowalkowska (kapitan Centrostalu Bydgoszcz): Gratuluje zespołowi z Dąbrowy tych trzech punktów. Mam nadzieję, że się zbierzemy i zaczniemy grać, bo trzeba walczyć dalej i ciężko pracować, żeby takich setów jak pierwszy było w naszym wykonaniu więcej.
Waldemar Kawka (trener MKS-u Dąbrowa Górnicza): Cieszą nas trzy punkty na tak trudnym terenie, jakim jest Bydgoszcz. Był to mecz błędów, błędów i jeszcze raz błędów z obydwu stron. W pierwszym secie my ich zdecydowanie więcej popełniliśmy. Później było trochę lepiej z naszej strony, z kolei zespół gospodarzy ich więcej popełniał. Nie grało nam się łatwo. Powodów jest kilka. Nie będę się tłumaczył, że jesteśmy zmęczeni, bo to takiemu zespołowi nie powinno się przydarzyć, ale na pewno jakiś tam wpływ ma i dlatego cieszy nas to zwycięstwo. Zdajemy sobie sprawę, że Pałac jest w trudnej sytuacji. Ma kilka zawodniczek niedysponowanych. W związku z tym trochę łatwiej nam się grało. Gdyby zagrał pełny skład, mecz zapewne byłby inny.
Piotr Makowski (trener Centrostalu Bydgoszcz): Gratulacje dla przeciwnika. Myślę, ze wszystko zostało powiedziane. Mamy jeszcze dwa mecze do końca roku i trzeba zrobić wszystko, żeby przywieźć jakieś punkty z tych wyjazdów. W tej chwili nasza sytuacja nie jest różowa, ale raz na wozie, raz pod wozem. Trzeba jak najszybciej z tej sytuacji wyjść i walczyć o punkty. Dzisiaj było trochę walki, lecz dużo rzeczy zabrakło. Przede wszystkim przyjęcia w drugim secie, gdzie Dąbrowa zaryzykowała zagrywką. W trzecim secie goniliśmy, lecz niestety nie udało się przełamać przeciwniczek. No i w czwartym jedna dłuższa dekoncentracja, nieprzyjęta zagrywka, nieskończony atak i już do końca drużyna MKS-u kontrolowała sytuację.