Marcin Lubiejewski: Wygralibyśmy, gdyby inaczej potoczył się trzeci set

Atakujący Pamapolu Siatkarza Wieluń, Marcin Lubiejewski, był bardzo niezadowolony po zakończeniu spotkania z Jadarem Radom. Zawodnik stwierdził, że o końcowym wyniku zadecydował przebieg trzeciej partii. - W trzecim secie prowadziliśmy już nawet 19:15. Nie powinniśmy się wtedy tym zadowalać i oddawać inicjatywy rywalom, tylko grać konsekwentnie do końca. To był kluczowy moment nie tylko tego seta, ale i całego meczu, Gdybyśmy go wygrali, najprawdopodobniej to my byśmy wygrali 3:1 - powiedział atakujący Pamapolu Siatkarza Wieluń, w rozmowie z SportoweFakty.pl.

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Lubiejewski był bardzo niezadowolony po zakończeniu sobotniego spotkania Siatkarza Wieluń z Jadarem Radom, który jego klub przegrał dość nieoczekiwanie 1:3. - Szkoda, że te trzy punkty nam uciekły. Z takim przeciwnikiem jak Jadar Radom i to na własnym obiekcie, nie powinniśmy bowiem przegrać. Można przegrać takie spotkanie, ale z kimś mocniejszym, lepszym, ale nie z Jadarem, który był w naszym zasięgu. Trzeba jednak oddać podopiecznym Jana Sucha, że w meczu przeciwko naszej drużynie grali bardzo dobrze i zasłużyli na tą wygraną.

Atakujący Siatkarza nie potrafił wyjaśnić, dlaczego beniaminek PlusLigi będąc nieznacznym faworytem tego spotkania, przegrał. - Ciężko jest powiedzieć, dlaczego tak się stało. W trzecim secie prowadziliśmy już nawet 19:15. Nie powinniśmy się wtedy tym zadowalać i oddawać inicjatywy rywalom, tylko grać konsekwentnie do końca. To był kluczowy moment nie tylko tego seta, ale i całego meczu, Gdybyśmy go wygrali, najprawdopodobniej to my cieszylibyśmy się ze zwycięstwa 3:1. Set trzeci potoczył się jednak inaczej, a w meczu z tak klasową drużyną jak Jadar, to się na nas zemściło. Radomianie wygrali szczęśliwie partie numer trzy i byli już pewni, że wywiozą jeden punkt z Wielunia, co najprawdopodobniej zakładali sobie przed meczem. To dodało im skrzydeł i pewności siebie, bo mogli grać już na luzie. W czwartym secie mogliśmy jeszcze zmienić obraz gry, ale nie dopisało nam szczęście w końcówce i niestety przegraliśmy.

Lubiejewski stwierdził, że Jadar niczym klubu z Wielunia nie zaskoczył. Goście grali bowiem tak, jak spodziewali się tego siatkarze Pamapolu. - Drużyna z Radomia w sobotnim meczu raczej nas niczym nie zaskoczyła. Wszystkie piłki były kierowane do Roberta Prygla, który jest ich podstawowym atakującym i my się tego spodziewaliśmy. Robert miał jednak w meczu z nami dobry dzień i kończył bardzo dużo piłek, a my nie umieliśmy go zatrzymać. Ogólnie słabo graliśmy zresztą w bloku, w przeciwieństwie do Jadaru, który zatrzymywał większość naszych akcji, a to przez blok, a to dzięki dobremu przyjęciu.

Oprócz słabej gry blokiem podopieczni Damiana Dacewicza grali też tragicznie w zagrywce. Zawodnicy z Wielunia albo nie umieli się wstrzelić w boisko przy mocnej zagrywce, albo leciutkimi serwisami praktycznie podawali, jak na tacy, piłkę Jadarowi. - Jadar dobrze przyjmował nasze mocne zagrywki, dlatego musieliśmy coś zmienić i wykonywać zagrywkę stacjonarną. Sami mieliśmy zresztą w tym meczu problem z mocną zagrywką. Andrzejowi (Stelmachowi – przyp. red.) od początku spotkania nie wchodził mocny serwis, dlatego już na początku postanowił go zmienić. Czasem takie zmiany są dobre, a czasem nie.

Drużynę z Wielunia w następnej kolejce czeka ciężki wyjazd do Częstochowy, na mecz z tamtejszym AZS-em. - Nie możemy się załamywać porażką z Jadarem. Musimy się teraz bowiem koncentrować na następnym meczu w Częstochowie, na który pojedziemy z nadzieją na wywalczenie kolejnych punktów - zakończył Lubiejewski.

Źródło artykułu: