Momenty to za mało. "Między nami różnica jest dość duża"

WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / WP SportoweFakty / Mecz Cuprum Stilonu Gorzów w Arenie Gorzów
WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / WP SportoweFakty / Mecz Cuprum Stilonu Gorzów w Arenie Gorzów

W spotkaniu 7. kolejki PlusLigi Cuprum Stilon Gorzów przegrał 1:3 z mistrzem Polski, Jastrzębskim Węglem. Drużyna Andrzeja Kowala wygrała pierwszego seta, ale potem było już gorzej. Jak to spotkanie ocenili gorzowianie?

Przewagi rozstrzygały o zwycięzcy pierwszej partii sobotniego starcia. Jeszcze w drugiej gospodarze wyglądali nieźle, ale tylko do jej połowy. Potem na dobre rozpędzili się goście. - W sporcie momenty to za mało. Trzeba grać z rytmem, utrzymywać go. Wypracowaliśmy taki na początku, ale zgubiliśmy ten rytm pod koniec drugiego seta. Szkoda, bo niedużo brakło, a ten punkt bylibyśmy w stanie zdobyć - przyznał trener Cuprum Stilonu Gorzów.

- Te prawie dwa sety, bo pokazaliśmy, że jeżeli utrzymujemy rytm, to jesteśmy w stanie grać na dobrym poziomie. Przyjęcie nie było naszą mocną stroną, ale przeciwnik wywierał ogromną presję. Myślę, że mamy fajnie zorganizowany ten system blok-obrona - dodał.

Andrzej Kowal docenił klasę rywala. W końcu Jastrzębski Węgiel to aktualny mistrz Polski. -Między nami różnica jest dość duża. Nie tyle w kulturze gry, ale w cwaniactwie. Sytuacje, które rozwiązywali na siatce jastrzębianie, szczególnie z tych trudnych piłek, przynosiły bardzo duże efekty. Mieli bardzo dużą skuteczność. Nawet z tych negatywnych przyjęć czy niedokładnych wystaw byli w stanie znaleźć rozwiązania. My trochę zagubiliśmy się po niedokładnych przyjęciach - powiedział szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc

Udany początek podobnie skomentowali siatkarze gorzowskiego zespołu. - Pierwszy set na pewno mógł się podobać publiczności, ponieważ walczyliśmy do końca i wygraliśmy go na przewagi. Zwiastowało to dobre spotkanie. Później ten poziom troszkę spadł. Zaczynaliśmy słabo, później doganialiśmy ich i od połowy seta nam uciekali. Tak wyglądał mecz w dalszej części. Szkoda, bo mogliśmy powalczyć więcej i jakiś punkcik urwać z aktualnym mistrzem Polski. Szykujemy się na Zawiercie - mówił po meczu Adam Lorenc.

- Dwa pierwsze sety możemy odbierać bardzo dobrze. Graliśmy równo, pewnie i walczyliśmy. Szkoda, że to poszło w dół, ale cieszymy się, że możemy wejść na taki poziom, żeby walczyć z takimi drużynami jak Jastrzębie - powiedział z kolei wychowanek Jastrzębia, obecnie libero Cuprum Stilonu, Maksymilian Granieczny.

W drużynie przyjezdnych z dobrej strony pokazali się Norbert Huber i Anton Brehme. Ten drugi został zresztą MVP. - To nie miało sensu łatwo przebijać piłkę przy takich dwóch środkowych jak Huber i Brehme i takiej ofensywie. Ich efektywność była na poziomie 90 procent. My mamy serwis, naprawdę! Tu nie pokazaliśmy tej jakości, ale ryzykować musimy, bo to nam przynosiło efekty w poprzednich spotkaniach. W kolejnych meczach będziemy ryzykować serwisem - zapewniał Andrzej Kowal.

W początkowej fazie pojedynku nieco problemów z przyjęciem miał Tomasz Fornal, ale potem był już pewnym punktem swojego zespołu. - Jak Jastrzębie przyjęło piłkę, to trudno było nam reagować. W większości graliśmy jeden na jeden. Serwis jest jednym z elementów. Trzeba grać dobrze we wszystkich elementach, żeby pokonać taki zespół jak Jastrzębie - ocenił trener gorzowian.

Na element odbioru i mocną zagrywkę zwrócili uwagę także zawodnicy ekipy z Gorzowa. - Jest wysoka jakość w ich przyjęciu. Tak samo wysoką jakość pokazali w zagrywce. Szczególnie w ostatnim secie, gdzie ta gra była wyrównana. Nagle dwie, trzy osoby weszły i zrobiły tę różnicę. Rozstrzelali nas zagrywką - powiedział Lorenc, po czym dodał: - Tym się charakteryzują topowe zespoły, że potrafią utrzymać wysoką jakość przez całe spotkanie. Miejmy nadzieję, że im dłużej będzie ten sezon trwał, tym nasza jakość będzie stabilniejsza. Jesteśmy w stanie rywalizować z każdym.

- Zagrywali dobrze, szczególnie w ostatnich setach. Cieszymy się z tego, że mogliśmy walczyć z takim zespołem. Nie oddaliśmy tego meczu, tylko walczyliśmy do końca. Skupiamy się na kolejnym. Takie zespoły jak Jastrzębie zawsze grają na najwyższym poziomie, trzymają grę. Było czuć różnicę, ale nie myślimy, że to jest Jastrzębie czy inna drużyna. Do każdego podchodzimy tak samo i robimy wszystko, żeby wygrać - zdradził z kolei Granieczny.

Mecz z Jastrzębskim Węglem zgromadził na trybunach Areny Gorzów ponad 5 tysięcy kibiców. Na to spotkanie zabrakło biletów. To pierwsza taka sytuacja w tym nowym obiekcie, jeśli chodzi o wydarzenia sportowe. Natomiast dla PlusLigi jest to jeden z lepszych wyników frekwencji. Fani obu stron, bowiem nie zabrakło gości z Jastrzębia-Zdroju, stworzyli znakomitą atmosferę.

- Ogromne wrażenie robi taka sala wypełniona po brzegi kibicami. Pięć tysięcy ludzi... Grać w takiej atmosferze, między takimi fanami, to zaszczyt i wypada tylko się cieszyć - stwierdził Maksymilian Granieczny.

- Bardzo się cieszymy. To pokazuje, jakie jest zainteresowanie w Gorzowie. Mam nadzieję, że taka publiczność zjawi się również na kolejnych spotkaniach, które również będą ogromnie istotne - przyznał Andrzej Kowal.

- Była super atmosfera. Czuć ją było już przed meczem i wtedy inaczej się wchodzi w takie spotkanie. Zapraszamy kibiców cały czas, żeby przychodzili na każdy pojedynek, aby było ich jak najwięcej - skomentował Lorenc.

We wtorek Cuprum Stilon Gorzów zmierzy się na wyjeździe z Aluron CMC Wartą Zawiercie. Będzie to kolejne duże wyzwanie. - Zawiercie i Jastrzębie to są dwa topowe zespoły, które teraz grały teraz w Superpucharze. Każdy mecz ma jednak inną historię - zakończył trener gorzowskiej drużyny.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty