Niestety. To nie był dobry dzień dla drużyn Polek

Getty Images / Marcin Golba/NurPhoto / Na zdjęciu: Martyna Czyrniańska
Getty Images / Marcin Golba/NurPhoto / Na zdjęciu: Martyna Czyrniańska

Polskie siatkarki nie mogą zaliczyć szóstej kolejki ligi tureckiej do udanych. Spośród "ich" zespołów triumf odniosło tylko Fenerbahce Magdaleny Stysiak, jednak nasza atakująca nie pojawiła się na boisku.

Hitowym starciem w szóstej kolejce ligi tureckiej kobiet miał być pojedynek Fenerbahce z Galatasarayem. Obie ekipy nie przegrały bowiem jeszcze żadnego spotkania w tym sezonie i w dotychczasowych meczach wyglądały świetnie.

Emocji było ostatecznie tyle, co na grzybobraniu. Od początku ekipa prowadzona przez Marco Fenoglio dominowała przeciwnika w derbach Stambułu. Alexia Carutasu, która w poprzednim meczu (przeciwko ekipie Martyny Czyrniańskiej) zagrała na niebywałym poziomie, tym razem atakowała na bardzo niskiej skuteczności.

Fenerbahce wygrało w setach do 20, 21 i 17. Niestety na boisku nawet na moment nie pojawiła się Magdalena Stysiak. Brylowała za to Melissa Vargas, która rozegrała kolejne świetne spotkanie. Reprezentantka Turcji weszła w sezon w wybornym stylu. W pierwszych sześciu meczach atakowała ze średnią skutecznością na poziomie 60 procent. Kosmos.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym

Niestety pozostałe "polskie" zespoły odniosły porażkę w szóstej kolejce zmagań w Turcji. Besiktas Olivii Różański uległ THY 0:3. Klub ten dalej grał w osłabieniu - tzn. bez liderki Salihy Sahin. Biało-Czerwona przyjmująca zanotowała przyzwoity występ. Ukończyła rywalizację z 43-procentowym atakiem. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Różański dostała kilka bardzo złych piłek od rozgrywającej.

Eczacibasi miało we wtorek problem z zespołem Aleksandry Rasińskiej. W pierwszym składzie zabrakło Tijany Bosković, jednak szybko się okazało, że Serbka musi wejść na boisko i uratować sytuację. I uratowała. Faworyt wygrał 3:1. Rasińska zdobyła 19 punktów. Polka grała bardzo dobrze przez dwa sety, ale w czwartej partii została zmieniona.

Trzecią porażkę 0:3 z rzędu odniosła ekipa Martyny Czyrniańskiej. Mocno faworyzowany Vakifbank nie dał szans Bahcelievlerowi. Nasza zawodnika wywalczyła sześć punktów. W przyjęciu wyglądała nieźle, ale popełniła trzy bezpośrednie błędy. W trzecim secie opuściła parkiet.

Nieoczekiwanie przegrała również drużyna Julii Szczurowskiej. Nilufer prowadził już 22:17 w trzeciej partii i... uległ Sigorcie po tie-breaku. Polska atakująca zdobyła aż 30 "oczek", ale ponownie nie miała zbyt dużego wsparcia ze strony pozostałych skrzydłowych.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty