Hitowym starciem w szóstej kolejce ligi tureckiej kobiet miał być pojedynek Fenerbahce z Galatasarayem. Obie ekipy nie przegrały bowiem jeszcze żadnego spotkania w tym sezonie i w dotychczasowych meczach wyglądały świetnie.
Emocji było ostatecznie tyle, co na grzybobraniu. Od początku ekipa prowadzona przez Marco Fenoglio dominowała przeciwnika w derbach Stambułu. Alexia Carutasu, która w poprzednim meczu (przeciwko ekipie Martyny Czyrniańskiej) zagrała na niebywałym poziomie, tym razem atakowała na bardzo niskiej skuteczności.
Fenerbahce wygrało w setach do 20, 21 i 17. Niestety na boisku nawet na moment nie pojawiła się Magdalena Stysiak. Brylowała za to Melissa Vargas, która rozegrała kolejne świetne spotkanie. Reprezentantka Turcji weszła w sezon w wybornym stylu. W pierwszych sześciu meczach atakowała ze średnią skutecznością na poziomie 60 procent. Kosmos.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Niestety pozostałe "polskie" zespoły odniosły porażkę w szóstej kolejce zmagań w Turcji. Besiktas Olivii Różański uległ THY 0:3. Klub ten dalej grał w osłabieniu - tzn. bez liderki Salihy Sahin. Biało-Czerwona przyjmująca zanotowała przyzwoity występ. Ukończyła rywalizację z 43-procentowym atakiem. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Różański dostała kilka bardzo złych piłek od rozgrywającej.
Eczacibasi miało we wtorek problem z zespołem Aleksandry Rasińskiej. W pierwszym składzie zabrakło Tijany Bosković, jednak szybko się okazało, że Serbka musi wejść na boisko i uratować sytuację. I uratowała. Faworyt wygrał 3:1. Rasińska zdobyła 19 punktów. Polka grała bardzo dobrze przez dwa sety, ale w czwartej partii została zmieniona.
Trzecią porażkę 0:3 z rzędu odniosła ekipa Martyny Czyrniańskiej. Mocno faworyzowany Vakifbank nie dał szans Bahcelievlerowi. Nasza zawodnika wywalczyła sześć punktów. W przyjęciu wyglądała nieźle, ale popełniła trzy bezpośrednie błędy. W trzecim secie opuściła parkiet.
Nieoczekiwanie przegrała również drużyna Julii Szczurowskiej. Nilufer prowadził już 22:17 w trzeciej partii i... uległ Sigorcie po tie-breaku. Polska atakująca zdobyła aż 30 "oczek", ale ponownie nie miała zbyt dużego wsparcia ze strony pozostałych skrzydłowych.