Beniaminek nie sprawił niespodzianki. Bogdanka LUK męczyła się bez Wilfredo Leona

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Drugim środowym meczem PlusLigi będzie starcie Bogdanki LUK Lublin z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Lublinianie to jedyna drużyna w siatkarskiej ekstraklasie, która ma na swoim koncie komplet zwycięstw. Czy
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Drugim środowym meczem PlusLigi będzie starcie Bogdanki LUK Lublin z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Lublinianie to jedyna drużyna w siatkarskiej ekstraklasie, która ma na swoim koncie komplet zwycięstw. Czy

Siatkarze beniaminka skazywani byli na pożarcie, jednak zdołali sprawić spore pronblemy faworytowi. Podopieczni Massimo Bottiego w konfrontacji z Nowak-Mosty MKS Będzin stracili seta, jednak ostatecznie uratowali komplet punktów.

Sobotnie starcie było klasyczną potyczką dwóch ekip mających odmienne cele. Gospodarze przegrali z dziewięciu meczów tylko jeden, goście natomiast triumfowali w dwóch. Mimo diametralnie różnego bilansu, podopieczni  sprawili przeciwnikom spore problemy, nie udało im się jednak zainkasować choćby punktu.

W inauguracyjnej odsłonie wszystko poszło zgodnie z planem. Miejscowi po zagrywkach Alexa Grozdanowa szybko wypracowali przewagę, której nie oddali do końca. Goście nie byli w stanie nawet na chwilę dojść do głosu, pozwalając Graczom Bogdanki LUK odskoczyć momentami nawet na sześć punktów (14:8). Zachwycał Kewin Sasak, który pod nieobecność Wilfredo Leona wziął na swoje barki role lidera. Będzinianie próbowali opierać się na Damianie Schulzu, ale bez powodzenia. Skończyło się na 25:17.

W kolejnym secie Damian Schulz nadal nie zawodził i tym razem przyniosło to pozytywny efekt dla MKS-u. Swoje dorzucił także Valerii Todua, który potrafił zaskoczyć rywali nie tylko doskonałym blokiem, ale i zagrywką (11:14). Niewielka zaliczka wypracowana przez graczy Dawida Murka okazała się o dziwo wystarczająca do wygranej. Co więcej, momentami wzrastała ona nawet do czterech oczek (14:18). Nie pomogły przeciętna dyspozycja Kewina Sasaka i Fynniana McCarthy'ego. Beniaminek, za sprawą duetu Schulz-Todua doprowadził sprawę do końca, wprawiając w konsternację miejscowych fanów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent

Przebieg trzeciego seta już na starcie otworzył zagrywką Bennie Tuinstra (4:0). To pozwoliło zawodnikom Bogdanki LUK Lublin kontynuować grę na większym spokoju, I to mimo faktu, że kompletnie zawodzili Kewin Sasak i Mikołaj Sawicki, których skuteczność była daleka od oczekiwanej. Zachwycał Jan Nowakowski, będzinianie natomiast mieli swoje problemy. Największym była niemoc Damiana Schulza. Niemoc 34-latka zaważyła na przegranej będzinian, którzy nawet przez chwilę nie zdołali zbliżyć się na mniej niż dwa oczka do przeciwnika.

Czwarty set dopełnił formalności i przypieczętował sukces miejscowych. Kolejny raz potwierdziła się również teoria, że gra beniaminka wygląda lepiej niż wynik, jednak za styl punktów w siatkówce nie ma. MKS prowadził w pewnym momencie nawet 17:15, jednak ostatecznie poległ, nie zdobywając punktu za to spotkanie. Zespół Massimo Bottiego udowodnił, że potrafi wyjść z opresji nawet bez Wilfredo Leona. Marcin Komenda umiejętnie rozdzielał piłki w kluczowym momencie meczu, gubiąc blok rywali. Będzinianie do końca mieli nadzieję na doprowadzenie do tie-breaka (22:23). Mikołaj Sawicki i Mateusz Malinowski uratowali kolegów z opresji.

Bogdanka LUK Lublin - Nowak-Mosty MKS Będzin 3:1 (25:18, 21:25, 25:20, 25:23)

Bogdanka LUK: Nowakowski, Komenda, Sawicki, Grozdanow, Tuinstra, Sasak, Thales (libero) oraz Mc Cathy, Malinowski.

Nowak-Mosty MKS: Koppers, Pająk, Depowski, Schulz, Wójcik, Todua, Olenderek (libero), Swaradzki.

MVP: Fynnian McCarthy (Bogdanka LUK)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty