PlusLiga bije rekordy frekwencji. Jest jednak duży problem

PAP
PAP

Polska Liga Siatkówki z dumą informuje o rosnącej frekwencji na meczach PlusLigi, jednak mimo ogromnego zainteresowania kibiców, kluby przyznają, że organizacja spotkań nadal nie przynosi oczekiwanych zysków.

Na początku obecnego sezonu ekstraklasy siatkarzy hale wypełniły się łącznie 86 298 kibicami. To imponujący wynik, zwłaszcza że nie wszystkie zaplanowane mecze doszły do skutku z powodu powodzi w Nysie, która spowodowała przełożenie kilku spotkań tamtejszej drużyny. Polska Liga Siatkówki (PLS) liczy, że w tym sezonie uda się pobić rekord frekwencji z sezonu 2014/15, kiedy to mecze obejrzało 553 667 widzów.

Prezes PLS, Artur Popko, cytowany przez Polską Agencję Prasową, podkreśla atrakcyjność ligi.

- Już początek pokazuje, że PlusLiga jest atrakcyjna, kibice chcą być z nami w halach. Pragnę zwrócić uwagę, że rekord sprzed dekady był osiągany w zupełnie innym otoczeniu. Dzisiaj wszystkie mecze sezonu PlusLigi są dostępne w sportowych antenach Polsatu, 10 lat temu były to tylko dwa spotkania z kolejki - tłumaczy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Kluby potwierdzają wzrost zainteresowania, ale zwracają uwagę na ograniczenia infrastrukturalne i finansowe. Michał Kwietnio-Bębnowski z Aluron CMC Warta Zawiercie przyznaje: - W Zawierciu od debiutu w PlusLidze zainteresowanie znacznie przerasta możliwości wynikające z pojemności hali. Niemniej jednak można zauważyć pewną tendencję wzrostową.

W Jastrzębiu-Zdroju również obserwuje się większą frekwencję. Rzecznik klubu Jastrzębski Węgiel, Marcin Fejkiel, zauważa: - Mamy gwiazdy w zespole, więc od lat ludzie chodzą u nas na mecze, ale rzeczywiście w tym sezonie mamy świetną frekwencję, a ceny biletów również zostały podniesione przed tymi rozgrywkami.

Lublin cieszy się wyjątkowym zainteresowaniem kibiców, zwłaszcza po transferze Wilfredo Leona. Średnia frekwencja wzrosła tam do ponad czterech tysięcy osób na mecz, a bilety na spotkanie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle sprzedały się w ciągu kwadransa.

W Będzinie przeniesienie meczów do większej hali również przyniosło wzrost liczby widzów. - Frekwencja na trybunach Będzin Areny jest wyższa od tej, którą pamiętamy z czasów gry w Sosnowcu. Dotychczasowe trzy mecze domowe przyciągnęły łącznie 5700 kibiców - informuje Łukasz Dytko z MKS Będzin.

GKS Katowice, choć obecnie notuje najniższą frekwencję w lidze, liczy na zmianę dzięki nowej hali sportowej. - W pierwszych domowych meczach obserwujemy delikatny wzrost frekwencji. W budowaniu frekwencji z pewnością pomoże planowana przeprowadzka do nowej hali - mówi Maciej Blaut z klubu.

Ukraiński zespół Barkom-Każany Lwów, grający w Tarnowie, również przyciąga coraz więcej kibiców. Dla mieszkańców miasta, pozbawionego innych zawodowych drużyn, mecze PlusLigi są prawdziwą atrakcją. Na inauguracyjnym spotkaniu z Jastrzębskim Węglem zjawiło się 2150 osób.

Mimo rosnącej liczby widzów, większość klubów przyznaje, że organizacja meczów wciąż jest nieopłacalna. - W siatkówce ciężko wyjść na plus z dnia meczowego, gdyż są wysokie koszty organizacji - tłumaczy Marcin Fejkiel z Jastrzębskiego Węgla. Wyjątkiem jest Lublin, gdzie wpływy z biletów przewyższają koszty.

W Warszawie sytuacja zależy od obiektu. - W przypadku Areny Ursynów nie ma możliwości zarobku, natomiast przy wypełnionym Torwarze jest możliwość wygenerowania przychodu -  wyjaśnia Piotr Gacek, wiceprezes PGE Projektu Warszawa. Dodaje, że własna hala mogłaby zmienić sytuację klubu.

- Jeśli mielibyśmy własną halę o pojemności sześciu-siedmiu tysięcy miejsc oraz loże biznesowe, to w Warszawie bylibyśmy w stanie zarabiać na meczach - mówi Gacek.

Rosnące zainteresowanie PlusLigą cieszy zarówno organizatorów, jak i kluby. Jednocześnie uwidacznia jednak wyzwania związane z infrastrukturą sportową i finansowaniem. Mimo tych trudności, siatkarska ekstraklasa przyciąga tłumy kibiców, co świadczy o jej rosnącej popularności w Polsce.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty