Na papierze faworytem meczu był Steam Hemarpol Norwid Częstochowa, który jest wyżej w tabeli PlusLigi i walczy o inne cele niż gdańszczanie. Trelf w tym sezonie wygrał tylko cztery mecze, a Norwid dziewięć. Jednak ten sezon pokazał już, że jeśli częstochowianie mierzą się z niżej notowaną drużyną, to mają duże problemy.
W dodatku w składzie gospodarzy zabrakło Quinna Isaacsona. Podstawowy rozgrywający doznał kontuzji i nie zagra przez około trzy miesiące. W zestawieniu Norwida zastąpił go... 45-letni Łukasz Żygadło, który na co dzień jest dyrektorem sportowym klubu. W podstawowym składzie znalazł się za to Tomasz Kowalski.
I choć Norwid dobrze rozpoczął pierwszego seta (4:1), to szybko stracił przewagę. Rywale dobrze grali w bloku, ale i w ataku, dzięki czemu to oni objęli prowadzenie (11:8). Wtedy o pierwszy czas poprosił trener gospodarzy, Cezar Douglas Silva. Miejscowi odrabiali część strat tylko po błędach Trefla, ale po chwili gdańszczanie odzyskiwali zaliczkę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Dopiero wejście na boisko Damiana Koguta w połączeniu z błędami gdańszczan sprawiło, że Norwid w końcówce doprowadził do remisu (22:22). Inauguracyjna partia zakończyła się wygraną Trefla 25:23, a wszystko za sprawą zepsutej zagrywki Patrika Indry.
Drugi set również miał wyrównany przebieg. Znów to gdańszczanie mieli minimalną zaliczkę, ale częstochowianie nie dali im odskoczyć na więcej niż dwa punkty. Gra toczyła się akcja za akcję, a po wyrównanej i emocjonującej końcówce górą byli miejscowy, którzy triumfowali 27:25. Tym samym po dwóch partiach był remis 1:1.
W trzeciej odsłonie gra toczyła się seriami. To gdańszczanie zyskiwali trzy "oczka" zaliczki, a po chwili znów był remis. I znów o wszystkim zadecydowała wyrównana końcówka. W decydującej akcji podczas ataku siatki dotknął Kogut i było 26:24 dla przyjezdnych, którzy byli już pewni zdobycia jednego meczowego punktu.
Czwarta odsłona to długo gra punkt za punkt. Jednak w środkowej fazie tego seta gospodarze zyskali trzy "oczka" zaliczki (17:14), a przy wyniku 19:15 o czas poprosił trener Mariusz Sordyl, który doskonale wiedział, że jego drużynie z rąk wymyka się możliwość triumfu za trzy punkty. Tej przewagi gospodarze nie dali sobie jednak odebrać, wygrali 25:19 i doprowadzili do tie-breaka.
W nim do stanu 9:9 gra toczyła się punkt za punkt, a potem gdańszczanie zdołali uzyskać trzy "oczka" zapasu (12:9) i to był kluczowy moment tego wymagającego meczu, w końcówce którego którego zawodnicy mieli problem ze skurczami. Częstochowianie zdołali zbliżyć się na jeden punkt, obronili piłkę meczową, lecz to gdańszczanie - a konkretnie Moustapha M’Baye - zadali decydujący cios. Po trzech godzinach Trefl wygrał 3:2.
Steam Hemarpol Norwid Częstochowa - Trefl Gdańsk 2:3 (23:25, 27:25, 24:26, 25:19, 13:15)
Norwid: Kowalski, Ebadipour, Adamczyk, Idra, Lipiński, Schmidt, Makoś (libero) oraz Kogut, Borkowski, Sługocki, Popiela.
Trefl: Czerwiński, M'Baye, Kampa, Orczyk, Mordyl, Jarosz, Koykka (libero) oraz Nasevich, Droszyński, Sobański.
MVP: Piotr Orczyk (Trefl Gdańsk).