Nie tylko Semeniuk i Usowicz. Jeszcze jeden siatkarz z Perugii może zdobyć złoto Ligi Mistrzów

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Wassim Ben Tara
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Wassim Ben Tara

Sir Sicoma Monini Perugia w piątek zameldowała się w finale Ligi Mistrzów, a sporą cegiełkę do awansu dołożył Wassim Ben Tara. Nie wszyscy pamiętają, że to siatkarz mający polskie korzenie.

Mama Wassima Ben Tary jest Polką. Sam atakujący bardzo chciałby grać w reprezentacji Polski i jest to możliwe, ale wciąż czeka na decyzję. - Niestety nie mogę tego komentować. Nie mam żadnych nowych informacji na ten temat - przyznał w piątek w rozmowie z dziennikarzami.

Siatkarz zespołu z Perugii wychowywał się w Afryce. Występował już w kadrze Tunezji, zdobył z nią nawet dwukrotnie mistrzostwo Afryki i występował na igrzyskach. Kilka sezonów temu grał w Stali Nysa. Złożył wtedywniosek o zmianę obywatelstwa sportowego. W grudniu 2023 roku FIVB nie wyraziła na to zgody.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać

Pojawiły się nowe przepisy, które mówią, że naturalizowany gracz po czterech latach przestaje być traktowany w tych kategoriach. Nie trzeba więc pod tym względem rozpatrywać Wilfredo Leona. Póki co sprawa z Ben Tarą jest w toku, a jego gwiazda rośnie w Perugii.

W piątkowym półfinale włoski zespół pokonał Halkbank 3:0, dzięki czemu zagra w niedzielnym finale z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. W Perugii zakontraktowani są jeszcze Kamil Semeniuk i Łukasz Usowicz. Ten pierwszy nie grał z powodu urazu łydki, ale być może uda mu się zaprezentować w ostatnim meczu sezonu. Natomiast środkowy, który do Włoch trafił w marcu, nie miał okazji pojawić się na parkiecie.

- Ten mecz z Halkbankiem nie był zbyt przyjemny do oglądania. Było w nim dużo drobnych błędów, których normalnie nie popełnialiśmy w trakcie sezonu. To było widać szczególnie w pierwszym secie. Ale najważniejsze, że wygraliśmy - podkreślił Ben Tara, który świetnie mówi po polsku.

Co ciekawe, siatkarze Perugii śledzili mecze Plusligi dzięki Semeniukowi, który w szatni puszczal niektóre mecze. - Oglądaliśmy prawie wszystkie spotkania, gdy tylko mieliśmy okazję. Obie drużyny, zarówno Jastrzębie, jak i Zawiercie, były bardzo silne w lidze. Ale jeśli chcemy być najlepsi w Europie, musimy wygrać z najlepszymi - przyznał atakujący.

Finał zaplanowano na godz. 20:00.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści