Jakiś czas temu selekcjoner reprezentacji Polski, Nikola Grbić ogłosił kadrę, która weźmie udział w trzecim tygodniu Ligi Narodów w Gdańsku i pod jego okiem będzie przygotowywać się do mistrzostw świata rozgrywanych we wrześniu na Filipinach. Dość nieoczekiwanie na liście znalazło się nazwisko Artura Szalpuka.
Mistrz świata z 2018 roku dotychczas nie cieszył się zbyt wielkim zaufaniem trenera i zazwyczaj sezon reprezentacyjny kończył po pierwszym lub drugim tygodniu Ligi Narodów. Tym razem jest inaczej, przyjmujący doskonale pokazał się podczas rozgrywek w Chinach i w USA, dzięki czemu znalazł się w szerokiej kadrze rozpatrywanej pod kątem mistrzostw świata. Serb wytłumaczył powody takiej decyzji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękny gest Messiego. Zrobił to po porażce 0:4
- Jestem bardzo zadowolony z podejścia Artura, jego mentalności. W pierwszych dwóch turniejach był jednym z naszych najważniejszych zawodników. Dawał bardzo dużo wsparcia, energii. Bardzo mi się podobało, kiedy był na boisku. Sytuacja zdrowotna jest jednak taka, jaka jest. Nie jest idealnie mieć sześciu przyjmujących, ale on bardzo nam pomaga - powiedział Nikola Grbić cytowany przez Interię.
W sporcie bywa tak, że pech jednego jest szczęściem drugiego. Artur Szalpuk "skorzystał" na problemach zdrowotnych Bartosza Bednorza, którego występy w tym sezonie reprezentacyjnym stoją pod znakiem zapytania. Okazało się również, że nowy nabytek Asseco Resovii Rzeszów, w której zastąpi właśnie Bednorza wziął sobie do serca rady szkoleniowca dotyczące sposobu zagrywki.
- Zmienił od razu i teraz zagrywa dużo lepiej. Było to widać już w drugim turnieju Ligi Narodów. Naprawdę to doceniam. I to też jest jednym z powodów, dla których nadal z nami jest - nie tylko jego forma. Mój plan jest taki, że zostanie z nami na najbliższy turniej. Myślę, że to ważne również dla niego - dodał Serb.
Nikola Grbić nie wypowiada się jednak na temat 30-latka w samych superlatywach. Według selekcjonera reprezentacji Polski ma on jeden mankament w porównaniu z rywalami do gry w kadrze. Dość niefortunnie najsłabszym elementem siatkarskiego rzemiosła przyjmującego w opinii trenera jest... przyjęcie.
- Jego jakość przyjęcia nie jest na tym poziomie. To jedyna i największa różnica między nim a resztą. Blokuje bardzo dobrze, czyta na bloku bardzo dobrze, teraz też dobrze zagrywa, jest dobrym atakującym. W każdym innym elemencie poza przyjęciem jest na tym samym poziomie, co reszta przyjmujących. A na naszym poziomie wszystkie drużyny zagrywają naprawdę mocno, więc to dla nas bardzo ważny element - stwierdził.