"Jest dla siebie za surowa". Tak mówi o gwieździe Polek

Getty Images / FIVB / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak i Joanna Kaczor-Bednarska
Getty Images / FIVB / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak i Joanna Kaczor-Bednarska

Magdalena Stysiak w tym roku miała problemy. Czy odzyska formę na ćwierćfinał Polska - Chiny? - Nie da się zrobić formy w tydzień, gdy się nie grało w lidze. Potrzeba to tego sześciu ośmiu, czasem dziesięciu tygodni - mówi WP Joanna Kaczor-Bednarska.

Już we wtorek Biało-Czerwone zagrają jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie. Reprezentacja Polski w środę o godz. 20:00 w Łodzi rozegra ćwierćfinał Ligi Narodów Kobiet, a ich przeciwniczkami będą Chinki.

Dwa oblicza kadry

Ekipa prowadzona przez Stefano Lavariniego kapitalnie rozpoczęła tegoroczne rozgrywki. W pierwszych dwóch turniejach zanotowała aż siedem zwycięstw i tylko jedną porażkę. W ostatnim turnieju poza meczem z Bułgarią spisała się jednak znacznie słabiej i przegrała 1:3 z Brazylią i Japonią. Te dwa mecze zaniepokoiły kibiców oraz część ekspertów.

ZOBACZ WIDEO: Pokazała sceny z ukochanym. Tak Sabalenka spędza wakacje

- Ten zespół miał swoje problemy i budował na początku swoją tożsamość - mówi nam Joanna Kaczor-Bednarska, była reprezentantka Polski, a obecnie komentatorka Polsatu Sport. - Trzeba pamiętać, że Magdalena Stysiak i Martyna Łukasik nie grały za dużo w klubie, więc były dużo obawy o ich dyspozycję - dodaje.

To właśnie w dyspozycji Magdaleny Stysiak widać sporą różnicę. Liderka drużyny w poprzednich sezonach w tym spisuje się jednak znacznie słabiej. Miewa dobre momenty, ale w meczach z topowymi rywalkami często zawodziła. Z kolei Malwina Smarzek zaliczyła bardzo dobre zmiany. Czy w takim razie ona powinna wyjść w ćwierćfinale w podstawowym składzie?

- Stefano Lavarini uczy się tego zespołu i widzi potrzeby roszad. Malwina daje dobre zmiany i dużo jakości wnosiła z ławki. Magda miała swoje problemy, męczyła się, ale mam nadzieję, że to jest za nami. Stysiak jest trochę dla siebie za surowa, bo nie da się zrobić formy w tydzień, jak się nie grało w lidze. Potrzeba to tego sześciu ośmiu, czasem dziesięciu tygodni. Właśnie ta Liga Narodów miała jej pomóc w odnalezieniu dyspozycji, by mogła w ćwierćfinale zaprezentować swoją najlepszą grę - mówi dziennikarka.

Oto największe odkrycie kadry

Joanna Kaczor-Bednarska zwraca uwagę na to, że Stefano Lavarini wiele mieszał składem, czego nie robił w poprzednich latach. To także mogło mieć wpływ na wyniki.

- Stefano Lavarini jak nigdy testował wiele ustawień i to dobrze, że mnóstwo dziewczyn miało okazję sprawdzić się na boisku. Zakładałam, że dwa zwycięstwa w każdym turnieju to będzie dobry wynik, a było ich dużo więcej. Jako gospodarz turnieju już wcześniej mieliśmy zapewnione miejsce w turnieju finałowym, ale i tak dobrze, że dziewczyny zapewniły sobie miejsce sportowo, bo to wygrane budują zespół - opowiada.

Uważa, że największym odkryciem tegorocznego sezonu jest Aleksandra Gryka. Pokonała ona w rywalizacji na środku rewelację TAURON Ligi.

- Największą wygraną Ligi Narodów jest Ola Gryka. Na tyle, że moim zdaniem rozpocznie mecz przeciwko Chinkom w podstawowej szóstce. Bardziej spodziewałam się, że to Weronika Centka-Tietianiec zawojuje świat, ale trochę przeszkodziła jej kontuzja i brakuje jej jeszcze doświadczenia - ocenia brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2009 roku.

Polki faworytkami? "Zupełnie inny mecz"

Reprezentantki Polski w tym roku już dwukrotnie mierzyły się z Chinkami. Biało-Czerwone podczas pierwszego turnieju Ligi Narodów na początku czerwca wygrały z nimi 3:1. Taki sam wynik padł w ubiegłą sobotę, 19 lipca, podczas meczu towarzyskiego w Radomiu.

- To będzie zupełnie inny mecz, znacznie trudniejszy niż ten w Radomiu czy w pierwszym tygodniu VNL. Chinki będą grały inaczej - podkreśla Kaczor-Bednarka.

- Ważnym elementem będzie zagrywka i przyjęcie, a rywalki to bardzo precyzyjny zespół, który będzie szukał naszych pięt achillesowych w przyjęciu. Pomocne dla Polek będzie to, że grają na własnym terenie. Sama występowałam wielokrotnie przed własną publicznością i proszę mi wierzyć, że to uskrzydla. Mam nadzieję, że to poniesie dziewczyny - ocenia brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2009 roku

Nawet jeśli Polki pokonają Chinki, to w półfinale będą miały bardzo trudne zadanie. Biało-Czerwone najprawdopodobniej zmierzą się w nim z Włoszkami, które będą zdecydowanymi faworytkami spotkania ze Stanami Zjednoczonymi. Italia w fazie zasadniczej była jedyną niepokonaną drużyną.

Była reprezentantka Polski podkreśla, że Włoszki to mistrzynie olimpijskie, które w całym turnieju przegrały tylko jednego seta, ale w tegorocznej Ligi Narodów inne drużyny udowodniły, że można je pokonać. Turczynki, Japonki i Niemki urwały im po dwa sety.

- To zespół, który w dużej mierze oparty jest na Paoli Egonu, choć oczywiście nie można mówić, że jest oparty na jednej zawodniczce. Z Włoszkami możemy się spotkać też w ćwierćfinale mistrzostw świata, więc im więcej grania z topowymi zespołami tym lepiej dla nas. Przy własnej publiczności wszystko może się zdarzyć, a jeszcze Włoszki muszą przecież pokonać Amerykanki, co wcale nie jest sprawą oczywistą - podsumowuje Joanna Kaczor-Bednarska.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (1)
avatar
Tennyson
23.07.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nic takiego, perfekcjonizm rzadko spotykanego stopnia. Ale to to samo, co i Iga Świątek - obie byłyby jeszcze lepsze, gdyby bardziej umiały się kontrolować. 
Zgłoś nielegalne treści